Reklama

Spór o debatę telewizyjną przed drugą turą to burza w szklance wody

Spór o debatę telewizyjną przed drugą turą to burza w szklance wody. Maskuje tylko problem, że nieuchronnie z epoki telewizyjnej przeszliśmy już w polityce w erę internetu. A zmierzamy zapewne do indywidualnych środków komunikacji. 

Znawcy czasem podkreślają, że Adolf Hitler nie wygrałby nigdy wyborów w erze telewizji, jak udało mu się to w styczniu 1933 r. w Niemczech, kiedy dominującym wśród mass mediów pozostawało radio. Pierwszym politykiem epoki telewizyjnej okazał się John Kennedy, pokonując w debacie przed kamerami w 1960 r. w USA Richarda Nixona.

W Polsce era telewizji zaczęła się wcześniej niż demokracja - 30 listopada 1988 r. a więc na pół roku przed wyborami czerwcowymi, jeszcze przed Okrągłym Stołem Lech Wałęsa jako przewodniczący Solidarności pokonał w debacie telewizyjnej szefa oficjalnych związków zawodowych Alfreda Miodowicza z OPZZ.  

Karta odwróciła się już w 1995 r. kiedy ten sam Wałęsa przegrał najpierw debatę a potem wybory prezydenckie z Aleksandrem Kwaśniewskim, wywodzącym się z PZPR kandydatem SLD. Urzędujący prezydent sam zapracował na tę porażkę, bo w trakcie wymiany opinii zaproponował podanie rywalowi... nogi zamiast ręki. Wyborcy - czemu trudno się dziwić - uznali to za przejaw arogancji i braku kultury nie tylko politycznej. Faktyczną przyczyną klęski Wałęsy było jednak zużycie się politycznego obozu Solidarności.

Debaty zaś przeprowadzano również przed kolejnymi wyborami, ale nie miały już tak rozstrzygającego charakteru. Czasem kandydatów absorbowały błahostki (np. jak mają się zwracać do siebie nawzajem, po imieniu czy nawet... po zdrobnieniu) jak Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w 2005. Robili sobie też psikusy niczym amerykańskie dzieciaki w Halloween, jak Andrzej Duda w 2015 r, stawiający przy Bronisławie Komorowskim chorągiewkę Platformy Obywatelskiej.

W chwili, gdy piszę te słowa - nie wiemy jeszcze, czy debata przed 2 turą w ogóle się odbędzie. Duda odmówił udziału, jeśli zorganizują ją prywatne stacje. Rafał Trzaskowski wzbrania się zaś przed uwiarygodnieniem zwalczającej go na wszelkie możliwe sposoby reżimowej TVP.  

Debata albo ustawka - oto jest pytanie.

Spóźnione już w znacznej mierze.

Od dawna bowiem o preferencjach wyborczych nie rozstrzyga telewizja.

Trzeci i czwarty w pierwszej turze polityk - Szymon Hołownia oraz Krzysztof Bosak - w przekazie telewizyjnym praktycznie nie istnieli. TVP prawie ich nie pokazywała, zaś prywatne stacje w taki sposób, by zasugerować, że nie mają szans. Poradzili sobie zwielokrotnioną energią w sieci.

Era telewizji mija. Nie dlatego, że w Polsce TVP przejęta została przez PiS. Na całym świecie internet przejmuje coraz liczniejsze funkcje zarezerwowane przedtem dla telewizyjnych stacji. Grupy i społeczności kształtują opinię w większym stopniu niż dzienniki i publicystyka. To również forma samoobrony demokracji. Zmierzamy ku ściśle indywidualnym przekazom.

Trzaskowski ryzykuje, że stając do debaty okaże się workiem treningowym, bo stopień zawłaszczenia TVP przez partię jego rywala przekracza wszelkie precedensy. Z kolei jeśli nie wystąpi - narazi się na zarzut, że do pewnej grupy wyborców nawet nie próbował dotrzeć.

Problem Dudy wydaje się polegać na tym, że swój przekaz w debacie adresuje do przekonanych - trudno więc mu powiedzieć coś nowego i wiążącego, a takie pozostają oczekiwania. A czego to - zwłaszcza spośród kategorii obietnic - chciałoby się spytać, wyborcy Dudy jeszcze od niego w tej kampanii nie słyszeli? 

To jednak być może ostatnie polskie wybory prezydenckie, w których kandydaci, ich sztaby i zwyczajni kibice polityki mają podobne dylematy.

Łukasz Perzyna  

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do