
W odpowiedzi na opinię Trybunału pani Przyłębskiej dotyczącą całkowitego zakazu aborcji, mamy codzienne protesty i to w okresie pandemii, gdzie obowiązuje zakazu zgromadzeń. Uczestniczą w nich setki tysięcy osób w setkach miejscowości w całym kraju. Jedynym wielkim zaskoczeniem jest ich powszechność , całkowita spontaniczność i udział przede wszystkim osób urodzonych już w wolnej Polsce. Mamy tu do czynienia z klasyczną formą obywatelskiego nieposłuszeństwa, które jest forma aktywności obywatelskiej polegającej na publicznym, demonstracyjnym łamania przepisów prawa dla wyrażenia obywatelskiego sprzeciwu wobec przyjętego prawa. Występuje one wtedy, gdy przepisy prawa mijają się z odczuciem sprawiedliwości społecznej. Do dzięki takiej postawie powstał w Polsce „Komitet Obrony Robotników”, podziemny ruch wydawniczy, „Solidarność”. Znane przykłady na świecie tego typu zachowań obywatelskich to Mahatma Gandhi i Kongres, Nelson Mandela i Afrykański Kongres Narodowy, Daniel Cohn-Bendit i paryscy studenci z 1968 roku, Martin Luther King i ruch Afroamerykanów na południu USA ,a obecnie walka o demokrację na Białorusi.
Nie mam zamiaru rozważać kto jest winny, kto inspiruje, kto chce na tym skorzystać itd. Ja mam osobiste subiektywne zdanie na ten temat. To protestująca młodzież ma racje i w pełni ich popieram. Nie oburzają mnie, nawet ich kontrowersyjne formy protestów, bo są one dostosowane do współczesnych czasów oraz wprowadzanego przez PiS języka debaty publicznej i sposobu uprawiania polityki. Obecne zarzuty w stosunku do manifestantów śmieszą mnie ale napawają też grozą. Gdy słyszę wypowiedzi czołowych działaczy PiS, to jakbym słyszał Gomułkę, Gierka i Jaruzelskiego odnoszących się do strajków i manifestacji. To wtedy moje pokolenie niezgodnie z ówczesnym porządkiem prawnym demonstrowało swój sprzeciw. I nie były to czysto pokojowe manifestacje. Szturmowano siedziby władz (Gdańsk 70) , rozkręcano szyny kolejowe (Ursus 76). W latach osiemdziesiątych nie tylko bluzgaliśmy na przedstawicieli władzy, ale w ich służby waliliśmy kamieniami, butelkami i tym co mieliśmy pod ręka. Zamiast drobnych przepychanek tłukliśmy się z nimi na ulicach. Dzisiaj mamy do czynienia ze spokojnymi hepeningami. To że używają na nich dosadnych zbliżonych do wulgaryzmu słów to nic nowego. Takie formy ekspresji (zamiast rękoczynów) są elementem naszego codziennego życia. Ilu z nas, gdy w kulturalny sposób prosiło o opuszczenie miejsca spotkania i to nie skutkowało, używało słowa „wypierdalaj”. Skandowane słowa "j...ć PiS" to tylko powtarzanie słów jakie nasz czołowy bohater lat osiemdziesiątych Władek Frasyniuk używał na manifestacjach KOD-u. Malowanie na budynkach, to nie potrzebne szpecenie otoczenia, ale my też na fasadach budynków publicznych malowaliśmy farbą hasła „precz z komuną”, znaki polski walczącej itp. Nie zdziwiła mnie też akcja wkraczania na tereny miejsc kultu. To kościół na własne życzenie doprowadził do detronizacji swojego autorytetu moralnego. To nie tylko zblatowanie się całkowite z jedną siła polityczną ale to także powszechnie widziana kościelna pazerność finansowa, krycie pedofili a przede wszystkim rozbrat między głoszoną ewangelią a jej codziennym praktykowaniem. To właśnie te pokolenie wychowywane w państwowych szkołach na lekcjach religii, miało odwagę zakłócić miejsca kultu religijnego. Był to szok dla hierarchów ale też uzmysłowiło im skalę determinacji i nie zadowolenia z ich postawy oraz wielowiekowego uprzedzenia do kobiet. No cóż, kto sieje wiatr ten zbiera burzę. Nie wiem jak to wszystko się zakończy, ale wiem jedno nadchodzi nowe. To teraz ci młodzi manifestanci będą budować pomiędzy sobą nowe struktury, wyłonią się nowi liderzy i będą mieć swój własny pokoleniowy punkt odniesienia. Tak jak dla części z nas, były to wydarzenia z marca 68, czy sierpień 80. Tak dla nich to będzie październik 2020. To oni w najbliższym czasie nas zastąpią i odprawią z kwitkiem całą obecną klasę polityczną. To oni lepiej rozumieją współczesne wyzwania społeczne, polityczne, a przede wszystkim klimatyczno-ekologiczne. Oni już intuicyjnie wiedzą, że świat który był nam znany się kończy. Powstaje coś nowego, ale nie wiemy jeszcze jak to będzie wyglądać. Oni nie są i nie będą, ani prawicowi, ani lewicowi, ani liberalni, ani chadeccy. Oni przyniosą inne podziały niż obecne. Będą one bardziej adekwatne do zmieniających się wyzwań współczesnego świata. Trzymam za nich kciuku, bo już myślałem, że mamy kolejne bez ideowe pokolenie. Jak to dobrze czasami się mylić.
---------------------------------------
Witold Sielewicz - polski samorządowiec regionu warszawskiego, działacz opozycji w latach 70. i 80., b. wiceburmistrz Żoliborza.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie