
Rozmowa z Andrzejem Anuszem, szefem kampanii Jacka Kuronia do Sejmu, autorem książki „Nielegalna polityka”.
- Jak widzi Pan współczesny sens rocznicy wyborów czerwcowych?
- Pozostaje wciąż żywa, co oczywiście mnie jako historyka nie martwi, bo okazuje się doskonałą okazją, by wciąż o niej mówić, zbierać relacje. Kampania prezydencka trwa. Na jej tle główne strony odwołują się do dwóch związanych z 4 czerwca legend. Rafał Trzaskowski zmierza do przypomnienia klimatu „Niespodzianki” z wyborów czerwcowych, połączenia ich rocznicy z tą, co już minęła – pierwszych w pełni demokratycznych wyborów samorządowych z 27 maja 1990 r. To była ostatnia wspólna wygrana całego obozu Solidarności, który potem się już dzielił. Z kolei prezydent Andrzej Duda nawiązuje do odwołania rządu Jana Olszewskiego, które nastąpiło dokładnie w trzecią rocznicę wyborów czerwcowych, podkreśla przełomowy charakter tamtego gabinetu. Dwie narracje dotyczące 4 czerwca są więc wzajemnie konkurencyjne. I przez kandydatów ze sobą zderzane. Leży to w interesie ich obu, bo Szymon Hołownia, Robert Biedroń ani nawet Władysław Kosiniak-Kamysz chociaż jego ojciec był ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego nie mają szansy by się tak bezpośrednio do historii najnowszej odwołać. Rocznica służy więc polaryzacji sceny politycznej.
- W Pana książce „Nielegalna polityka” zastosował Pan nowatorską w Polsce metodę, którą we Francji symbolizuje tytuł książki Raymonda Arona „Widz i uczestnik”. Wydarzenia opisuje Pan jako historyk i socjolog z perspektywy zarówno ich obserwatora jak aktora. Spytam więc najpierw o Pana sprawczą rolę w najgłośniejszej akcji warszawskiej. Kto i kiedy zaproponował Panu poprowadzenie kampanii Jacka Kuronia do Sejmu?
- Z grupą ludzi aktywnych w studenckiej opozycji, organizujących strajk na UW w maju 1988 r. poszedłem do „Niespodzianki”. W kawiarni był warszawski sztab Komitetów Obywatelskich czyli po prostu Solidarności. Opowiedzieliśmy o swoich doświadczeniach, znano nas zresztą, wyraziliśmy gotowość pracy na najtrudniejszym odcinku, takie były wówczas nastroje. W rozmowie z Janem Lityńskim i Henrykiem Wujcem padła propozycja, żebym poprowadził kampanię Kuronia. Potem ofertę potwierdził sam kandydat. Z Jakubem Wygnańskim, który wcześniej miał to robić, nie było kłopotu, ponieważ wolał zająć się kampanią Andrzeja Celińskiego w Płocku.
- Dlaczego to był ten najtrudniejszy odcinek, kampania na Żoliborzu?
- W całej Polsce głosowanie nabrało charakteru plebiscytu, ale dla mieszkańców Żoliborza to był realny wybór, przypominający nie głosowanie kontraktowe, tylko późniejsze już w pełni wolne wybory, w dodatku w okręgu jednomandatowym, bo wiadomo było, że do Sejmu dostanie się tylko zwycięzca. Przeciw Kuroniowi wystartował mec. Władysław Siła-Nowicki. Z Solidarności wywodzili się obaj. Wcześniej w sporze w zatwierdzającym listy wyborcze Komitecie Obywatelskim po tej samej stronie znaleźli się przyszli premierzy Jan Olszewski i Tadeusz Mazowiecki oraz Aleksander Hall z Ruchu Młodej Polski – uznawali, że warto z innymi negocjować i rozszerzać listę o środowiska spoza Solidarności, jak Konfederacja Polski Niepodległej. Wałęsa z najbliższymi doradcami, do których Kuroń się zaliczał, uznali jednak, że lepiej budować zwartą „drużynę Lecha”. Dlatego Olszewski, Mazowiecki i Hall w ogóle zrezygnowali z kandydowania – posłami zostali dopiero w 1991 r. Za to mec. Siła-Nowicki postanowił wystartować przeciwko kandydatowi Komitetu Obywatelskiego i to nie byle jakiemu… Szukał konfrontacji z Jackiem Kuroniem. Gdy Kuroń zastanawiał się nad startem z Mokotowa – również mecenas się do tego okręgu przymierzał. Podobnie na Śląsku Kazimierz Świtoń wystartował przeciwko Adamowi Michnikowi. Nie tylko Lityński i Wujec obawiali się, że jeśli Kuroń przegra – stanie się to wielkim ciosem dla Solidarności. Stąd moja misja i rola. Jednak oponentom Komitetu Obywatelskiego nie udało się doprowadzić choćby do drugiej tury. Koncepcja Wałęsy i doradców zwyciężyła.
- Głównym przeciwnikiem Komitetu Obywatelskiego była jednak PZPR. Chociaż lepiej od jej kandydatów zapamiętało się z samochody, z których SB prowadziła obserwację: duże fiaty, polonezy. Czy na Żoliborzu tę niewidzialną rękę szef sztabu dostrzegał?
- Nagle pojawiły się ulotki, przedstawiające Jacka Kuronia jako twórcę czerwonego harcerstwa, bardzo napastliwe, a sygnowane: ZHP. Spotkaliśmy się z kimś z kierownictwa Związku Harcerstwa Polskiego, sprawiali wrażenie, że pierwszy raz je widzą. Zobaczyliśmy plakaty z podobiznami: Marks, Engels, Lenin i Kuroń. Pojawiły się akcenty antysemickie, do plakatów Kuronia z zaproszeniem dla mieszkańców Żoliborza na spotkania doklejano afisz z wizerunkiem kilku starozakonnych i napisem „Co też on nam powi”. A Kuroń rzeczywiście mnóstwo spotkań z ludźmi odbył, czasem zapalał się i przekonywał tak długo, aż publiczność zaczynała wychodzić, trzeba mu było przerwać dyskretnie, by mieszkańcom dać szansę zadania pytań.
- Wybory wygrał Komitet Obywatelski, w potocznym rozumieniu po prostu Solidarność. Dlaczego jednak zagłosowało ledwie 62 proc uprawnionych?
- To nie były lata 1980-81, zmęczenie ujawniło się po obu stronach. Władza nie była w stanie złamać opozycji, chociaż wciąż zawiadywała służbami, wojskiem i telewizją. A Solidarność wyszła ze stanu wojennego niebywale osłabiona. Po strajkach w 1988 r. partia postanowiła zasiąść do rozmów.
- Czy byli gotowi oddać władzę?
- Wtedy o tym nie myśleli. Zamierzali podzielić się odpowiedzialnością za kryzys gospodarki, chroniczny, bo próby reform po 1981 r. okazały się nieskuteczne. Próbowali odpowiedzialność za stan kraju przerzucić na opozycję.
- Nie udało się, bo takiego wyniku wyborów nikt się nie spodziewał?
- Wynik zaskoczył obie strony.
- W książce „Nielegalna polityka” opisuje Pan, bez tworzenia legendy, że drugi obieg docierał do miliona Polaków. To i tak dużo, jeśli wziąć pod uwagę osiem lat represji. Skąd więc wziął się ten czerwcowy cud wielomilionowego poparcia dla Solidarności, kiedy to Zofia Kuratowska w swoim okręgu uzyskała głosy 82 proc wyborców, a Gustaw Holoubek – 75 proc. Dlaczego za Solidarnością opowiedziały się zielone województwa, małe i rolnicze, stąd tak je nazwano, gdzie nie przetrwały porządne struktury Solidarności?
- Władza bardzo na te województwa liczyła i tam poniosła największą klęskę. Drugi obieg docierał do środowisk akademickich i wielkich zakładów pracy. Ale mocny przekaz „nielegalnej polityki” zapewniały polskie rozgłośnie z Zachodu: Radio Wolna Europa, Głos Ameryki i BBC, a ich słuchano w całym kraju. Do zwycięstwa Solidarności w województwach rolniczych przyczyniła się postawa Kościoła. Władza liczyła, że go zneutralizuje, ale księża nie zapomnieli, skąd się wywodzą, w wielu parafiach prowadzono regularną kampanię na rzecz Solidarności. Efekt znamy: z listy krajowej zamiast 35 prominentów rządowo-koalicyjnych do Sejmu wybrano zaledwie dwóch.
- Seksuologa Mikołaja Kozakiewicza z ZSL, potem marszałka kontraktowego Sejmu oraz Adama Zielińskiego, który był ostatni na ułożonej alfabetycznie liście krajowej, skreślanej zamaszyście ale niedokładnie, więc skreślenia nie docierały do jego nazwiska?
- Wytworzyło to sytuację, której Solidarność w ogóle nie brała pod uwagę, stąd pospieszna zgoda na to, żeby zdecydowała o tych mandatach Rada Państwa, która wprowadzała kiedyś stan wojenny.
- Czy była wtedy groźba użycia siły przez władzę?
- Przedtem liczyliśmy się z możliwością sfałszowania wyborów, stąd zbieraliśmy drobiazgowo dane ze wszystkich komisji. Po 4 czerwca kontratak władzy nie był już możliwy, bo psychologiczny przełom już się dokonał. Wkrótce Adam Michnik mógł w „Gazecie Wyborczej” z 3 lipca 1989 opublikować artykuł „Wasz prezydent, nasz premier”. Po 4 czerwca 1989 zmiany okazały się już nie do zatrzymania. Odejście komunizmu stało się faktem. Z Kuroniem wypiliśmy szampana, który załoga sklepu sprzedała nam po godzinach pracy, gdy dowiedziała się skąd jesteśmy. „Solidarność wygrała wybory”, taki był nasz argument.
- Jacek Kuroń opisywał, jak we dwóch wraz z Piotrem Wójcikiem, jako organizatorzy jego kampanii na Żoliborzu znaleźliście się w Porozumieniu Centrum i uznał to za nieuniknione, bo nie miał dla was propozycji?
- Rzeczywiście znajdujemy taki fragment w autobiografii Kuronia, w którym o nas opowiada. Na naszym przykładzie można pokazać paradoks rewolucji społecznej, w której osoby aktywne później się nie odnajdują. Bronisław Geremek powtarzał wtedy, że pacta sunt servanda. Umowy Okrągłego Stołu uznano za akt założycielski nowej Polski. A przecież PZPR, która była ich stroną, się rozwiązała. Nas interesowała wtedy pełna suwerenność Polski, niepodległość, wyplenienie pozostałości zła jakim był komunizm z życia publicznego. PC to zakładało w swoim programie.
- Ale z Jarosławem Kaczyńskim też się rozstaliście po nieudanej próbie zmuszenia go do demokratyzacji własnej partii, bo równie ważna jak niepodległość i suwerenność była dla Was demokracja właśnie?
- Zdecydował o tym rozstaniu stosunek do rządu Jana Olszewskiego. Kaczyński niby go wspierał, ale odwołanie go uznawał za nieuniknione i zaraz po tym, jak nastąpiło zaczął rozmowy o wejściu w skład rządu Hanny Suchockiej, tworzonego przez tych, którzy Olszewskiego pozbawili funkcji premiera. Szczegółowo opisuję to w książce „Osobista historia PC”. Dla nas to była polityczna zdrada, w rządzie Olszewskiego naprawdę widzieliśmy gabinet przełomu, a Kaczyński wcale go nie ratował. Jego legendę zagospodarował później, gdy okazało się, że w rządzie Suchockiej go nie chcą. Dlatego wydarzenia z 4 czerwca, zarówno z 1989 r. jak z 1992 r. okazały się najmocniejszym symbolem losu Solidarności: najpierw jedności, potem podziału. Teraz każdy tę rocznicę świętuje po swojemu, ale przynajmniej nie ma wątpliwości, że warto o niej pamiętać.
Rozmawiał Łukasz Perzyna
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Witam i witam w Spotcap Global Loan Services, nazywam się Claudia Klein, jestem pożyczkodawcą, a także konsultantem ds. Pożyczek.
Czy naprawdę potrzebujesz wsparcia finansowego? potrzebujesz pożyczki na różne cele? jeśli twoja odpowiedź brzmi „tak”, radzę skontaktować się z moją firmą za pośrednictwem | [email protected] | lub napisz do nas na WhatsApp: +4915758108767 | i mieć pożyczkę na koncie w ciągu 24 godzin, ponieważ zapewniamy doskonałe usługi pożyczkowe na całym świecie.
Oferujemy wszelkiego rodzaju usługi pożyczkowe (pożyczki osobiste, pożyczki biznesowe i wiele innych), oferujemy pożyczki zarówno długoterminowe, jak i krótkoterminowe, a także możesz pożyczyć do 15 milionów euro. Moja firma pomoże Ci osiągnąć różnorodne cele dzięki szerokiej gamie produktów kredytowych.
Wiemy, że uzyskanie legalnej pożyczki zawsze było ogromnym problemem Dla osób, które mają problem finansowy i potrzebują rozwiązania tego problemu, wiele osób ma trudności z uzyskaniem kredytu kapitałowego w swoich lokalnych bankach lub innych instytucjach finansowych ze względu na duże zainteresowanie stopa, niewystarczające zabezpieczenie, stosunek zadłużenia do dochodu, niska ocena wiarygodności kredytowej lub z jakichkolwiek innych powodów.
Nigdy więcej czasu oczekiwania ani stresujących wizyt w banku. Nasza usługa jest dostępna 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu - możesz uzyskać pożyczkę i dokończyć swoje transakcje, kiedykolwiek i gdziekolwiek jej potrzebujesz.
Świadczymy 24-godzinne usługi pożyczkowe światowej klasy. W przypadku pytań / pytań? - Wyślij wiadomość e-mail do | [email protected] | lub napisz do nas na WhatsApp: +4915758108767 | I Natychmiastowa odpowiedź.
Twoja rodzina, przyjaciele i koledzy nie muszą wiedzieć, że masz mało gotówki, po prostu napisz do nas, a otrzymasz pożyczkę.
Twoja wolność finansowa jest w twoich rękach!