Reklama

Aleksander Pociej: Europa zrozumiała, że zwykli Polacy potrafią pomagać

03/05/2022 10:35

Z Aleksandrem Pociejem, przewodniczącym grupy Europejskiej Partii Ludowej w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, senatorem Koalicji Obywatelskiej z Warszawy rozmawia Łukasz Perzyna

- W tym konflikcie Rada Europy zaangażowała się jednoznacznie: po stronie Ukrainy, przeciw Rosji?

- Staliśmy się jedną z pierwszych organizacji, która po inwazji wykluczyła Rosję ze swoich szeregów. Zaledwie trzy lata wcześniej została ona przyjęta ponownie, po zawieszeniu, spowodowanym aneksją Krymu. Oczywiście ma to przełożenie na finanse - bo Rosja pozostawała pokaźnym płatnikiem do budżetu Rady Europy. Jednak teraz wiele krajów, dobrowolnie i solidarnie zdecydowało się pokryć tę różnicę. 

- Rosję wykluczyliście w imię zasad, które przeważyły nad budżetowymi racjami?

-  Co więcej, zawiesiliśmy teraz, w obecnym kryzysie, współpracę z Białorusią, która wprawdzie nie była członkiem Rady Europy ale starała się współpracę z nią rozwijać.

- Dlaczego ją tolerowaliście, skoro to dyktatura?

- Wpuszczali naszych przedstawicieli, sporządzających raporty o sytuacji wewnętrznej na Białorusi, więc staraliśmy się Białoruś do Europy przybliżyć, wzmacniać tamtejsze społeczeństwo obywatelskie, z którym warto rozmawiać i pielęgnować wszelkie zalążki demokracji. Nawet wcześniejsze represje rzeczywiście nie stały się przesłanką do zawieszenia, rozstrzygnęło o nim dopiero poparcie reżimu Aleksandra Łukaszenki dla rosyjskiej inwazji. Sytuacja w naszej opinii poszła za daleko. Dlatego 21 kwietnia Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zdecydowało o zawieszeniu współpracy z Białorusią. Za to powstaną dwa raporty na temat konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Debata nagła, urgent, jak się to w wewnętrznym slangu określa, będzie dotyczyć łamania praw człowieka przez wojska rosyjskie. Od razu bowiem trzeba zadbać, żeby zbrodnie wojenne zostały udokumentowane i co dalej z nimi zrobić w świetle prawa międzynarodowego: w jakiej formie i przed jakim trybunałem mieliby ewentualnie odpowiedzieć ci, którzy łamią prawa człowieka i popełniają zbrodnie wojenne.

- Efektem tych praktyk rosyjskiego agresora stał się najbardziej masowy exodus ludności po II wojnie światowej. W Polsce mamy do czynienia z sytuacją szczególną: schronienie u nas znalazła ponad połowa wszystkich uchodźców ukraińskich: skoro szacuje się, że przed potwornościami wojny uciekło ich ok. 5 mln, z czego prawie 3 mln to nasi obecni goście w Polsce. To, że zyskali u nas choćby tymczasowe domy, to zasługa zwykłych Polaków a jeśli władzy, to jej szczebla najbliższego mieszkańcom: samorządów?

- Słyszałem nawet wyższe liczby niż teraz przez Pana podawane. Niedawno byłem we Lwowie z delegacją Rady Europy, z przewodniczącym RE, rozmawialiśmy tam z szefem Wierchownej Rady Rusłanem Stefanczukiem oraz merem Andrijem Sadowym. Szacowali liczbę uciekinierów na ponad 5 mln, z czego 3 mln trafiło do nas. Najważniejsze, że wszystko, co dzieje się pozytywnego - stało się dzięki temu, co robią zwykli Polacy. Za ich sprawą zostały zapomniane grzechy rządu po 2015 r, kiedy to pisowska ekipa odmówiła przyjęcia raptem paru tysięcy uchodźców w ówczesnym kryzysie. Teraz Europa pojęła, że Polacy nie są nieczułymi ludźmi. Zrozumiano w Europie, że zwykli Polacy potrafią pomagać. Jeszcze niedawno pomstowano także w Radzie Europy na rząd polski, teraz dominuje uznanie dla wysiłku społeczeństwa i samorządów, o których ofiarności słusznie Pan wspomina. 

- Ale na pieniądze na pomoc uchodźcom jeszcze się to nie przelicza?

- Dzięki temu, o czym rozmawialiśmy przed chwilą został uchwalony pakiet ok. 500 mln dla Polski. Powoli zaczyna się też przyjmowanie uchodźców na większą skalę przez inne kraje zachodnie...

- ...magiczne, chociaż nieco bezduszne słowo: relokacja?

-  Jechałem ze Strasburga 12 marca pociągiem do Paryża, skąd samolotem miałem wrócić do kraju. I ten pociąg pełen był uchodźców ukraińskich. Podróżujących całymi rodzinami. Wkrótce można się spodziewać ich drugiej fali, to już wiemy. Jednak gdy teraz 6 kwietnia przejeżdżałem granicę polsko-ukraińską, tłumów tam nie było. 

- Czy wszyscy wiedzą, kto ciężar tej pierwszej uchodźczej fali dźwigał?

- Samorządy, które oprócz społeczeństwa nie zaangażowanego w żadne struktury pomogły najbardziej w pierwszej chwili czy jak Pan woli w godzinie próby.  Wiadomo, że samorządowcy w dramatycznych słowach, dało się to zauważyć i w pracach komisji parlamentarnych i przy okazji rozmaitych apeli ich środowisk, zwracali się do rządu. O pieniądze, bo te, którymi dysponowali, już się kończyły, więc sięgali do ostatnich zapasów. W pewnym momencie wyczerpuje się możliwość spontanicznej akcji. Już mówi się o kolejnych zmianach w ustawie pomocowej.

- Jako senator z Warszawy wie Pan, że działa tu prawo wielkich liczb? W stolicy wedle oficjalnych danych podanych niedawno przez Rafała Trzaskowskiego mamy już 300 tys. uchodźców ukraińskich. Można więc liczyć, że co szósty mieszkaniec Warszawy jest nowy. W mniejszych ośrodkach Mazowsza, jak Serock, procentowo gości z Ukrainy jest jeszcze więcej! Czy skala wyzwań związanych z opieką nad nimi nie powinna skłonić instytucji europejskich i szerzej atlantyckich do ogłoszenia gorącego alertu?

- Uważam, że powinno tak być. Stawiamy to na forum Rady Europy. Oczywiście Rada bezpośrednio nie dysponuje pieniędzmi do podzielenia, ma je Unia Europejska, mają Stany Zjednoczone. Jednak jeśli chodzi o lobbowanie w najlepszym znaczeniu tego słowa i w najbardziej godziwej sprawie to Rada okazują się doskonałą organizacją właśnie do takich działań. Odbędą się co najmniej 2-3 debaty dotyczące kwestii uchodźców i następstw wojny, które pozwolą problem nagłośnić. Teraz, gdy toczy się gorąca wojna tuż za naszą granicą - staram się nie wykopywać topora wojennego w krajowych sprawach, nie kopać ani nie pogłębiać rowów między rządem a opozycją. Płacimy bowiem wszyscy i tak cenę za ponad sześć lat zimnej wojny prowadzonej przez rządzących u nas z Unią Europejską, za działania, które uznawano za niesolidarne z pozostałymi jej krajami. Przez to wszystko idzie dużo wolniej. Ale po stronie mentalnej przełom się dokonał, za sprawą pomocy, jakiej zwykli Polacy udzielili uchodźcom wojennym z Ukrainy, podejście do nas zmienia się na lepsze.

Wywiad ukazał się w 66 nr gazety Samorządność

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do