
Z Andrzejem Kieryłło, uczestnikiem wydarzeń czerwcowych w Ursusie (1976 r.) rozmawia Łukasz Perzyna.
- Jak to się stało, że po latach rozpoznał Pan siebie na zdjęciu zrobionym 25 czerwca 1976 r. przy torach kolejowych w Ursusie?
- Wtedy, gdy tam byłem, nie wiedziałem, że ktokolwiek fotografuje. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że zdjęcie potajemnie musiał zrobić funkcjonariusz służby bezpieczeństwa, miałem więc dużo szczęścia, że mnie potem nie zidentyfikowali. Sam zaś na zdjęciu po latach rozpoznałęm siebie, gdy zostało zamieszczone jako ilustracja do Pana tekstu o Ursusie na portalu internetowym PNP 24.PL. Wzbudziło to we mnie ogromne zaskoczenie i sporą dozę rozrzewnienia nawet...
- Jak to się stało, że znalazł się Pan wtedy wśród protestujących robotników, skoro nie mieszkał Pan w Ursusie ani nie pracował w Zakładach Mechanicznych, czyli po ludzku powiedzmy fabryce traktorów?
- Mieszkałem w Ożarowie, studiowałem na Politechnice Warszawskiej, wracałem do domu po zajęciach małym fiatem ojca. Już na poznańskiej szosie wylotowej z Warszawy spostrzegłem, że wyjątkowo dużo osób próbuje zatrzymywać samochody, załapać się na okazję, podwózkę. Zaciekawiło mnie, więc sam się zatrzymałem i zabrałem autostopowiczów, młode osoby. To od nich się dowiedziałem, że żadnej komunikacji nie ma, bo w Ursusie coś się dzieje. Strajk, zamieszki, a pociąg przyspawano do torów. Tyle mi powiedzieli ludzie, których podwiozłem. Kiedy więc wróciłem do siebie, skrzyknęliśmy się z jeszcze trójką znajomych i tym samym małym fiatem podjechaliśmy do Ursusa.
- Co Pan zastał na miejscu?
- Pociąg, który rzeczywiście został zatrzymany przez protestujących i grupy robotników wokół. Rozmawiali ze sobą, a my z nimi. Gdzieś w tym czasie zrobiono mi to zdjęcie. Ubecy po cywilnemu...
- Jakie były nastroje w tłumie robotników?
- Tam było wrażenie święta. Aż tak. Dołączyłem do nich, od początku czując, że dzieje się coś ważnego. Nie wiem, czy już ktoś w tym momencie przewidywał, że podwyżki cofną, przyjechaliśmy zanim Piotr Jaroszewicz tę decyzję ogłosił w telewizji i radiu w imieniu rządu. Jednak robotnicy czuli się zwycięzcami. A ja wraz z nimi, chociaż nie byłem tam żadnym organizatorem ani oratorem tylko ochotnikiem, jeśli można tak powiedzieć. Dołączyłem do czegoś ważnego, o tym doskonale wiedziałęm. Panowała taka euforia. Ich tu nie ma, tylko my. Oni nie strzelają, to sukces. Też czułem sie zwycięzcą. Znaliśmy ograniczenia systemu, podtrzymywanego przez ZSRR, częsty brak zgody na wydanie paszportu, trudności wielu z tym, żeby żyć godnie. Krążył wtedy dowcip: "Czym się różni demokracja socjalistyczna od demokracji? Tym, czym krzesło elektryczne od zwykłego krzesła". Nie pamiętam, czy go wtedy w tym tłumie usłyszałem, ale wydaje się prawdopodobne, że tak.
- Nastąpił jednak atak i wszystko się zmieniło?
- Najpierw zobaczyłem kolumnę samochodów, to były duże fiaty. Nawet powiedziałem do kogoś: zaraz będzie nas więcej. Ale to nie byli nasi. Z samochodów powysiadali postawni muskularni mężczyźni. Szybko doszło do walki z nimi. Zaś robotnikom kamienie z torów służyły do obrony. Część schroniła się na terenie zakładów Ursus, my takiej możliwości nie mieliśmy, więc uciekaliśmy przez ogródki prywatnych posesji, przeskakując płoty. Widać już było, że w całym Ursusie trwa łapanka, polowanie na ludzi.
- Pewnie zgubił Pan znajomych w tym rozgardiaszu ucieczki? Czy Wam wszystkim udało się wydostać?
- Rzeczywiście szybko zorientowałem się, że biegnę sam, ale nagle spostrzegłem koleżankę. Z jakiegoś ogródka wyskoczyłem na ulicę i nagle zobaczyłem, że biegnie ku nam grupa pościgowa złożona z rosłych osiłków. Wtedy ostentacyjnie się z koleżanką przywitałem. Zdezorientowało to goniących, widać uznali, że my randkę zaczynamy, a nie wracamy z protestu. Pognali więc za kimś innym. Jakimś cudem całej naszej czwórce udało się odnaleźć, chociaż zewsząd dochodziły odgłosy już nie walki tylko milicyjnej obławy. Wsiedliśmy do samochodu i tu kolejny raz mieliśmy szczęście, bo trzeba było przejechać przez blokadę, a Ożarów miał wtedy taką samą rejestrację co Ursus, jeszcze wtedy nie przyłączony do Warszawy, więc jakoś nas przepuszczono. Cali i zdrowi wróciliśmy w komplecie.
- Śledził Pan zapewne bacznie, co dzieje się z uczestnikami zajść?
- Bardzo przeżywałem to, co się z nimi działo, że mnóstwo osób aresztowano, stawiano zarzuty nigdy polityczne tylko zawsze o jakiś wandalizm, niszczenie mienia. Wysokie wyroki zapadały. Napisałem wtedy sztukę "Wysoki błąd", zainspirowaną tym, co władza wyprawiała z robotnikami Ursusa, próbowałem ją wystawić w studenckim klubie "Hades", doszliśmy z tym przedsięwzieciem aż do etapu próby generalnej, chociaż opisywałem sytuację oskarżonych w procesie. Dopiero przed zamierzonym wystawieniem spektaklu eksperyment się zakończył, władze całe towarzystwo rozpędziły. Z tym zdjęciem na pewno miałem wiele szczęścia, nie rozpoznano mnie wtedy, bo nie byłem z Ursusa, z miasta ani zakładu, tylko z zewnątrz, dla nich anonimowy, a esbecy uwagę skupiali na mieszkańcach i pracownikach zakładów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Witam i witam w Spotcap Global Financial Services, Nazywam się Claudia Klein, jestem pożyczkodawcą, a także doradcą finansowym. Oferuję wszelkiego rodzaju usługi pożyczkowe Czy pilnie potrzebujesz wsparcia finansowego? Potrzebujesz pożyczki na różne cele? jeśli odpowiedź brzmi tak, radzę skontaktować się z moją firmą przez | [email protected] || i mieć pożyczkę na swoim koncie w ciągu 24 godzin, ponieważ świadczymy doskonałe usługi pożyczkowe na całym świecie. Oferujemy wszelkiego rodzaju usługi pożyczkowe (Pożyczka Osobista, Pożyczka Biznesowa i wiele innych), oferujemy zarówno pożyczki długoterminowe, jak i krótkoterminowe, a także możesz pożyczyć do 15 mln euro i udzielamy pożyczek z niskim oprocentowaniem 3% rocznie. Moja firma pomoże Ci osiągnąć różnorodne cele dzięki szerokiej gamie produktów pożyczkowych.