
Bałagan na budowie ulicy Marszałkowskiej to mało powiedziane. Sam plac budowy mało mnie interesuje, ponieważ o tym, co tam się dzieje regulują odnośne przepisy. Chodzi o tę część gdzie plac budowy, przecina się z ciągami dla pieszych, czyli tak zwanymi chodnikami. Teoretycznie można się po nich poruszać tylko tak naprawdę, nikt nie wie jak to zrobić. Na innych budowach gdzie sytuacja z ruchem jest o wiele bardziej skomplikowana, inżynierzy wpadli na dość prosty sposób organizacji ruchu. Po prostu do ogrodzenia otaczającego budowę poprzyczepiali strzałki z napisem, dokąd można dojść. Ktoś dba o to, aby w przypadku zmiany mody, czyli postępu prac budowlanych zmienić strzałki lub przenieść je w odpowiednie miejsca.
Na Marszałkowskiej jest to jednak niemożliwe. Z tego prostego powodu, że nawet nikt nie panuje nad ogrodzeniami, które są poprzewracane a banery informujące mieszkańców o budowie, wiszą jak szmaty, a całość wygląda jak pobojowisko, a nie jak plac budowy w stolicy. Z jednej strony jest wejście na chodnik, ale po kilkudziesięciu metrach chodnik jest zagrodzony ogrodzeniem i trzeba przejść na drugą stronę przez rów. Oczywiście na końcu drugiego chodnika też się okazuje, że nie ma przejścia. Wszędzie jest chaos i nikt nie panuje nad tym, co się dzieje na ulicy.
W miejscu, gdzie są sklepy i wiele instytucji remont powinien być przeprowadzany w jakiś określonych odcinkach, aby jak najmniej utrudniać życie mieszkańcom. Jak widać los mieszkańców, nikogo nie interesuje. Sądząc po placu budowy to po zakończeniu inwestycji, wkrótce nastąpi kolejny remont.
Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie