Reklama

Powszechne przekonanie, że u władzy pozostanie PiS - dlaczego tak się dzieje? | Badanie IBRIS

11/10/2023 14:54

Andrzej Kieryłło, strateg polityczny, w rozmowie Łukasza Perzyny.

- Skąd bierze się powszechne przekonanie, że u władzy pozostanie PiS? Według niedawnego badania IBRIS 40 proc z nas spodziewa się, że po wyborach to PiS rządzić będzie samo lub z Konfederacją. Tylko 24 proc - że władzę przejmie opozycja. Egzotyczną koalicję demokratów z Konfederacją przewiduje kolejne 1 proc [1]. Dlaczego tak się dzieje?

- Odpowiedź na pytanie, kto będzie rządzić, nie okazuje się tożsama z kwestią, kto wybory wygra. Powraca przekonanie, że władzy raz zdobytej PiS nie odda, jak w imieniu komunistów po wojnie deklarował Władysław Gomułka. Nie chodzi oczywiście o proste analogie historyczne, lecz rozmaite obawy. Z rozmów z Polakami wiem o niepokojach, że Sąd Najwyższy wybory unieważni, wykorzystując jakiś pretekst albo też PiS po przegranej nie odda władzy, jak powinno. Spodziewane problemy prawne są skutkiem ośmiu lat rządzenia przez PiS i podejścia rządzących do konstytucyjnych norm i zasad, które jak wiemy - okazywało się dość swobodne, jeśli użyjemy eufemizmu, żeby je opisać. Dlatego ludzie wątpią, czy zmiana się uda.

- Ale stąd już tylko krok do tego, żeby się zniechęcić i na głosowanie nie pójść?

- Jak nie pójdziemy, to nie sprawdzimy. Głos oddany przez nas w wyborach to konkret. Co tym bardziej przekonuje nas, żeby pilnować, co się z nim dalej będzie działo. Wiemy, że ukształtował się ruch kontroli wyborów. Głosowanie - to pierwszy i nieodzowny składnik każdej zmiany. Obawy o manipulację - czy nawet zwątpienie niczego nie przesądzają. Naturalne, że ludzie obawiają się tego, co się wydarzy. W przytoczonych przez Pana badaniach zadziałać też mogło przekonanie, że jak się powie, iż rządzący władzę stracą, nawet temu ankieterowi - to się sobie zaszkodzi. Łatwiej wskazać po prostu partię, na którą się zagłosuje. 

- Donald Tusk nie wygrał debaty w TVP, co do tego obserwatorzy są zgodni. Dlaczego mu się nie powiodło?

- Nie udało mu się zbudować przyjaznego wizerunku. Wyczuwało się napięcie, pozostawał zestresowany. Zachowanie z lekka agresywne nie sprzyja przekazywaniu argumentów, chociaż dało się zauważyć, że mu ich nie brakuje. Jednak nie oznacza to klęski. Choćby dlatego, że porażki doznał również w tej debacie telewizyjnej Mateusz  Morawiecki. Efekt nie wykorzystanej szansy Tuska wydaje się taki, że część wyborców opozycji zacznie z większą sympatią patrzeć na inne demokratyczne partie. Jeśli przejdą do obozu zwolenników Trzeciej Drogi, to taki transfer okaże się dla niej bezcenny, skoro  walczy o przekroczenie progu 8 proc jako koalicja, żeby wejść do Sejmu. A bez niej nie ma większości. Z kolei porzucenie PiS przez jakąś grupę zwolenników, z powodu słabego występu Morawieckiego, na rzecz Konfederacji niczego nie przesądza. Wedle obecnych deklaracji to opozycji łatwiej budować demokratyczną koalicję. PiS wielkich zdolności koalicyjnych nie przejawia. Z tego punktu widzenia rozwój sytuacji sprzyja opozycji. 

- W jakiej Polsce obudzimy się rano w poniedziałek 16 października następnego dnia po wyborach? Trochę przez przypadek doskonale pamiętam inny powyborczy poniedziałek, 5 czerwca 1989 r. bo akurat tego dnia rano pracę magisterską recenzentowi oddawałem. Ulice wyglądały tak samo jak wcześniej, zabałaganione i brudne, za zmęczonymi ludźmi... Nie zawsze pamiętają o tym politycy, przekonujący nas, że idziemy na najważniejsze wybory do 1989 roku?

- Po okresie stanu wojennego i rządach gen. Wojciecha Jaruzelskiego wobec niedostatku i braku perspektyw wielu nie zdawało sobie sprawy, jak wielka zmiana się dokonuje. Nawet najwybitniejszych umysłów i charakterów to dotyczy: mec. Jan Olszewski przyznał, kiedy rozmawialiśmy, że początkowo nie wróżył powodzenia strajkom z 1988 r, znając militarną siłę władzy i osłabienie struktur opozycji. A jednak te strajki doprowadziły do zwycięskiej zmiany z 4 czerwca 1989 r, o której rozmawiamy. 

- Wtedy jednak sytuacja międzynarodowa sprzyjała opozycji. A teraz zagrożenie raczej napędza zwolenników rządzącym na zasadzie, że nie zmienia się koni w trakcie przeprawy przez rzekę?

-  Wtedy od wschodu wiał wiatr przemian. Teraz z tego samego kierunku wciąż napływają do nas wojenni uchodźcy ukraińscy...

- A wybory na Słowacji właśnie wygrał populista Robert Fico, pod hasłem, że już ani jednego naboju więcej dla Ukrainy?

- Martwi mnie również zamykanie przez rządzących w Polsce przejść granicznych ze Słowacją. Przed ćwierćwieczem kiedy rządziła Polską AWS w koalicji z Unią Wolności byłem w Stanach Zjednoczonych wypytywany dość szczegółowo o populistów na Słowacji, czy utrudnią lub uniemożliwią akcesję kraju do NATO. Jednak wybory słowackie wygrał idący w znacznej mierze drogą naszego Jerzego Buzka centroprawicowy polityk Mikulas Dzurinda i rządził jako premier dwie kadencje. Oba nasze kraje znalazły się w Sojuszu Atlantyckim. Od ośmiu lat władza w Polsce próbuje wyrwać się spod kontroli społecznej, na której tak naprawdę polega demokracja, bo nie na samym akcie głosowania przecież, chociaż pozostaje on ważny i fundamentalny. Z czasem społeczeństwa odzyskują jednak kontrolę nad władzą. Taka zmiana i u nas nastąpi, pytanie, czy już po tych wyborach.           

 

[1] sondaż IBRIS dla Radia ZET z 6-7 października 2023

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do