
Na czas ograniczeń związanych z pandemią rolę sejmowego podestu, gdzie zwykle odbywały się briefingi przejęła okolica Pomnika Armii Krajowej przy ulicy Matejki. Sami akowcy nie mieliby nic przeciwko temu, że poświęcony im monument niespodziewanie stał się sercem polskiej demokracji.
A że czas ten przypada akurat na finisz kampanii prezydenckiej – jest co pod pomnikiem AK oglądać i czego słuchać.
Czasem w kampaniach wyborczych skarżono się na warsowiacentryczność polskiej polityki – w tym roku nie ma ku temu powodów. Względy bezpieczeństwa i powodowane nimi formalne zakazy przyczyniły się do zaprzestania organizacji mityngów wyborczych. Jeśli nawet politycy objeżdżają Polskę lokalną – jak Władysław Kosiniak-Kamysz czy Małgorzata Kidawa-Błońska – to ograniczają się do kameralnych spotkań w nielicznym gronie o klubowej formule. Inni – jak Szymon Hołownia czy Krzysztof Bosak – skupili się na aktywności w nowym warszawskim Hyde Parku.
Pomnik AK jest jednym z młodszych stołecznych monumentów. O jego szczególnej roli w trakcie toczącej się kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi rozstrzyga jednak nie ideologia ani historia lecz topografia – po prostu usytuowany w widłach ulic Matejki i Wiejskiej położony jest dokładnie naprzeciwko sejmowego gmachu. Nie ma więc konkurencji.
Gwoli ścisłości dodać jednak warto, że ta nowa świecka tradycja zapoczątkowana została w grudniowych dniach 2016 r. Nie wszyscy już kojarzą, co się wtedy w Sejmie działo. W trakcie dyskusji nad wprowadzanymi przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego ograniczeniami swobody działania dziennikarzy na terenie gmachu poseł PO Michał Szczerba zwrócił się do niego „panie marszałku kochany”, za co został wykluczony z obrad. W proteście przeciw obu sprawom – restrykcjom wobec żurnalistów i decyzji Kuchcińskiego odsuwającej Szczerbę – opozycyjni parlamentarzyści zaczęli okupację sali obrad. W odpowiedzi pisowska większość uchwaliła budżet w mniejszej Sali Kolumnowej, bez porządnego liczenia głosów. Gdy okupacja trwała, dziennikarzom zakazano wstępu do budynku. To wtedy plac przed pomnikiem przy ulicy Matejki po raz pierwszy przejął rolę jaką w Londynie pełni Hyde Park. Sejm bowiem z powodu licznych protestów społecznych ogrodzono metalowymi barierkami, a trudno rozmawiać przez kraty.
Gdy w sali obrad koczowali posłowie PO i Nowoczesnej, przed pomnikiem AK postulaty opozycji prezentował jej ówczesny lider Grzegorz Schetyna. Gorzej, że raz kazał na siebie czekać aż godzinę, a temperatura, jak to w Polsce w grudniu, oscylowała wokół minus pięciu stopni.
Proponowałem wtedy zmarzniętemu na kość dziennikarzowi RMF kawę w pobliskim bistro, ale uparł się czekać.
– A jak przyjdzie Schetyna?
– To go zobaczymy przez szybę jak idzie – wskazałem palcem lokalizację knajpy.
Ostatecznie na tę kawę poszedłem sam i mniej już zziębnięty wysłuchałem lidera opozycji. Szczególna rola tego miejsca powróciła po czterech latach.
Zgodnie zresztą z intencją tych, którzy optowali za istniejącą lokalizacją monumentu. Usytuowanie Pomnika Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, bo tak brzmi jego pełna nazwa, nie jest przypadkowe. Położenie naprzeciw Sejmu ma symbolizować związki Armii Krajowej z polską demokracją, o którą walczyli jej bohaterowie. Pomysł zbudowania w stolicy pomnika AK, rzucony jeszcze w przełomowym roku 1989, po dziesięciu latach przybrał kształt monumentu, zaprojektowanego przez Jerzego Staniszkisa i wykonanego z granitu ze Strzegomia. Odsłonił go marszałek Sejmu Maciej Płażyński 10 czerwca 1999 r, zaś poświęcił dzień później Jan Paweł II w trakcie swojej przedostatniej pielgrzymki do Ojczyzny.
Teraz historia pomnika… pisze się dalej. Najbardziej współczesna. Akowcy nie mieliby nic przeciwko temu, świadczą o tym wizyty w tym miejscu kombatantów, którzy dożyli odrodzenia polskiej demokracji po 1989 r. Dwa lata temu 91-letnia bohaterka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska pojawiła się tam, żeby wesprzeć protest rodziców niepełnosprawnych dzieci przeciw bezdusznej polityce pisowskiego rządu.
Teraz codziennie – jeśli nie leje deszcz – przed pomnikiem AK występują kandydaci na prezydenta i politycy z różnych ugrupowań. Ekipy telewizyjne rozstawiają sprzęt od rana i już go nie zwijają aż do godz 15-16. Zwykle pierwszy pojawia się Krzysztof Bosak. Dużo później – Szymon Hołownia, który ma zwyczaj ustosunkowywać się do tego, co powiedzieli inni, zwłaszcza premier Mateusz Morawiecki. Bosak zawsze występuje bez maski. Hołownia zaś zawsze ją nosi. Gdy akurat przypadała rocznica powstania w getcie i na znak pamięci o niej warszawiacy przypinali sobie kokardy w żonkilowych barwach – kandydtat na prezydenta Szymon Hołownia wystąpił w masce tego właśnie koloru. Często pod pomnikiem pojawia się Władysław Kosiniak-Kamysz, czasem sam, rzadziej z posłami lub sztabowcami. Za to każdy briefing Małgorzaty Kidawy-Błońskiej poprzedzony jest żmudną operacją rozstawiania mikrofonów i innego sprzętu dźwiękowego. Pomimo to wcale nie wypada lepiej od innych.
Za to Robert Biedroń a od niedawna też Kosiniak-Kamysz bardziej skupiają się na stronie wizualnej. W tle ich sztaby rozstawiają żagielki z nazwiskiem i barwami kandydata. Gdy tego samego spróbowali sztabowcy prof. Mirosława Piotrowskiego – pojawił się kłopot, bo wiał silny wiatr, zdolny w każdej chwili zdmuchnąć misterne banery. Ostatecznie na czas wystąpienia kandydata oparto je o strzegomski granit pomnika i w ten sposób w tle zagrały.
Radio, telewizja i foto zawsze przeszkadzają sobie nawzajem, ale akurat pod pomnikiem AK spięcia między nimi przytrafiają się rzadziej niż zwykle na sejmowych korytarzach i podestach. Przesądza o tym nie tyle dostojność miejsca, co świadomość, że korzystanie z tej lokalizacji pozostaje rozwiązaniem awaryjnym. Ale też za jego sprawą polityka mocniej wkracza na warszawskie ulice. Mniejsza o wygodę polityków i dziennikarzy. Każdy przechodzień może stanąć i posłuchać. Niektórzy nawet zadają pytania. I to niekoniecznie ci nawiedzeni. A więc to Hyde Park prawdziwy.
Pandemia nadała nową wymowę temu miejscu. Całkiem jednak zgodną z wartościami, które symbolizuje. Pomnik AK niespodziewanie ożył, toczy się pod nim bezustanny dialog. Oby z tego wielogłosu wynikło coś dobrego dla polskiego życia publicznego.
Łukasz Perzyna
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie