
Oprócz oczywistego dylematu, jak sprawić, by do Polski trafiły zablokowane za przyczyną naruszania niezawisłości sędziowskiej pieniądze z Europejskiego Funduszu Odbudowy - władza ma aż dwa projekty, w jaki sposób to zrobić. Jeden prezydencki, drugi pisowski. Żaden z nich nie zachwyca opozycji, jednak zapewne któryś z nich będzie ona zmuszona wesprzeć, jeśli mamy tych środków nie stracić. Przeciw ustępstwom wobec Unii opowiada się bowiem Solidarna Polska, kanapowa partia Zbigniewa Ziobry, a bez niej rządzącym zabraknie większości.
Najpierw prezydent Andrzej Duda, od niedawna znów politycznie aktywny (pod koniec grudnia ub. r. zawetował pisowską nowelizację ustawy medialnej "lex TVN") - wystąpił z projektem, który oznacza rozwiązanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i zastąpienie jej Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Jedenastu tworzących ją sędziów wyznaczałby sam prezydent z grona 33 wylosowanych.
Inne rozwiązania zakłada projekt PiS. Pojawił się w piątek. Według przedłożenia, jakie przygotował poseł Marek Ast, o odpowiedzialności sędziów rozstrzygałby - ale wyłącznie w wypadkach ekstremalnych - cały Sąd Najwyższy. Izba Dyscyplinarna przetrwałaby wprawdzie, ale... wyrokowałaby już tylko w kwestiach innych niż sędziowie pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Zamrożone środki to 36 mld euro. Warto więc szukać rozwiązań, które Unia Europejska zaakceptuje.
Wszystko wskazuje na to, że opozycja zmuszona będzie w tym uczestniczyć, czyli poprzeć jedno z dwóch rozwiązań pisowskich, które uznaje za - eufemistycznie rzecz ujmując - niedoskonałe, jeśli nie ma zostać moralnie obciążona faktem, że pieniądze unijne do Polski nie trafią.
Rządzący nie mają samodzielnej większości, żeby którykolwiek z projektów - prezydencki Dudy bądź lex Ast - uchwalić.
Kiedy akceptowano w Sejmie Krajowy Plan Odbudowy, przeciw zagłosowała stanowiąca część klubu PiS Solidarna Polska ministra sprawiedliwości Ziobry, jednak brakujące głosy zapewniła Lewica Włodzimierza Czarzastego. Z pewnością teraz nie da ich władzy skłonna do koncesji w innych sprawach Konfederacja, która opowiada się za nieustępliwością wobec Unii, a poza tym jej koło liczy zaledwie 11 posłów. PiS bez Solidarnej Polski ma ich około 210, za mało żeby w 460-osobowym Sejmie samodzielnie wygrać głosowanie.
Skąd więc gra na dwa fortepiany, bo przecież Duda w oczywisty sposób nie zerwał więzi z PiS, nawet weto wobec "lex TVN" było kontrolowane w tym sensie, że wybawiło partię rządzącą z kłopotu co dalej robić w walce z nielubianą ale stanowiącą własność amerykańskiego sojusznika stacją - a Ast zalicza się do najbardziej posłusznych wobec Jarosława Kaczyńskiego posłów? Prezes zamierza dodatkowo upokorzyć Ziobrę i jego zwolenników, rozmiękczyć ich i sprawić, żeby okazali się niesolidarni w głosowaniu. Adresatem gry na chaos okazuje się jednak głównie opozycja. Dotychczas w swoim przekazie krytykowała ile wlezie rządzących, przewodniczący największej opozycyjnej partii PO Donald Tusk prezentował palety z utraconymi z winy PiS pieniędzmi. Teraz któryś z wariantów przyjdzie poprzeć. Jeśli nie zrobi tego sama Platforma, PiS-owi w urabianiu Komisji Europejskiej pomogą inni. Wszystko wskazuje na to, że pieniądze z KPO do Polski trafią, chociaż szczegółowych zastrzeżeń Brukseli wobec projektu Asta - bo zapewne to on, a nie wariant Dudy będzie w Sejmie procedowany - jeszcze nie znamy. Zaczyna się misterna gra, w której bronią okażą się narzędzia subtelniejsze niż znane z dotychczasowych spotów opozycji palety....
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie