
Ci, którzy codziennie podróżują do pracy Kolejami Mazowieckimi mają różne doświadczenia którymi chętnie się dzielą. Tym razem historia o tym jak podróż do Warszawy skończyła się...stopioną podeszwą buta. Sami zobaczcie:
"Kto uważa, że Koleje Mazowieckie realizują wyłącznie połączenia pomiędzy punktem A i punktem B, ten żyje w błędzie. Ta magiczna instytucja umożliwia nie tylko przemieszczanie się w przestrzeni, lecz również podróże w czasie.
Od pewnego czasu podróż taką można odbyć składem odjeżdżającym z mińskiego peronu w kierunku Warszawy o godzinie 6.54. Nie wiem skąd koleje biorą wagony do realizacji tego połączenia, lecz przypuszczam, że odpowiedzi należy szukać w Muzeum Kolejnictwa. Dzięki temu pasażer może poczuć się młodziej, odświeżając skryte we mgle historii wspomnienia sprzed dwudziestu lub więcej lat.
Tak było i w dniu dzisiejszym. Stary skład, jeden z pierwszych w których czerwone plastikowe siedzenia zastąpiono zielonymi tkaninami, przypomniał mi czasy, w których o kolejach nigdy nie mówiło się dobrze. Siedzenia bez opuszczanego oparcia rozdzielającego dwa miejsca, oddalone od tych naprzeciwko o jakieś czterdzieści centymetrów, dawały gwarancję nie przespania stacji docelowej. Podobno kiedyś próbował wysiedzieć na nich przez całą trasę jakiś fakir z Mumbaju, ale z tego co mówią ludzie – nie dał rady…
Nie wiem, kto te siedzenia projektował. Wiem natomiast, że trzeba być debilem żeby takie siedzenia zakupić. Chyba, że z przeznaczeniem dla uczniów klas 1-3 szkoły podstawowej – dzieci w tym wieku jakoś by się jeszcze na nich zmieściły. Po wagonie szalał wewnętrzny, własny, prywatny, kolejowy orkan Fryderyk – biegnąca nad oknem klapa wentylacji już dawno straciła jakiekolwiek uszczelki i ujmując rzecz mniej poetycko – pi...ło stamtąd wprost niemiłosiernie. Oczywiście, odpalanie w takich warunkach ogrzewania mijało się z celem – przecież całe ciepło i tak spierniczy rozwaloną wentylacją.
Zakładam też, że obsługa tego zabytkowego pociągu sama była ciekawa, jak na tych miejscach dla krasnali pomieszczą się ludzie odziani w palta i inne ciepłe kapoty. Ktoś jednak musiał interweniować, bo na wysokości Halinowa przedział wypełnił się zapachem rozżarzonej grzałki z farelka. Tak się akurat złożyło, że w okolicach Dębego udało mi się podstępem rozprostować obolałe kolano i wbić nogę klinem pomiędzy nogi podróżujących naprzeciwko osób.
Poczułem przyjemne ciepełko, lecz po kilkudziesięciu sekundach odkryłem, że to ciepełko jak dla mnie jest już ciut zbyt intensywne. Chciałem wycofać nogę, ale nie chciała oderwać się od grzejnika. „Pewnie gdzieś zaczepiłem bieżnikiem” - pomyślałem sobie i gwałtownym ruchem oderwałem gumę od przedpotopowego pieca.
Po dotarciu do pracy zrozumiałem wszystko – po uruchomieniu ogrzewania, podeszwa najnienormalniej w świecie przykleiła się do piecyka, a spora część gumy stopiła się w ciągu kilku chwil. Tak to właśnie bywało, gdy te stare składy kursowały regularnie (czyli 20 lat temu). Pasażerowie wsiadając na pokład nigdy nie wiedzieli, czy przejdą w stan hibernacji, czy też opuszczą pociąg z poparzoną d...ą. Koleje Mazowieckie – polecam wszystkim, dla których podróż to coś więcej niż tylko przejazd pomiędzy dwoma punktami!"
źródło: FB/R.Ziemniak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
BUTY SIĘ MYJE A NIE SUSZY!!!! KTO CI KAZAŁ BUTY NA GRZEJNIK POLOŻYĆ SIEROTO PO KOMUNIE!! A TERAZ MASZ PRETENSJE DO WSZYSTKICH, TYLKO NIE DO SIEBIE!!!!!