
Uczestnicy Kongresu Mobiliności, zorganizowanego przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową, Bezpartyjnych i Samorządowców oraz Stop Korkom zapowiedzieli, że doprowadzą do referendum w Warszawie w sprawie komunikacji i transportu. W klubie "Proxima" na Ochocie spotkało się ponad dwieście osób.
Najwyższy czas, by anomalie i szalone pomysły władzy odeszły do lamusa - podkreślał Konrad Rytel, prezes MWS i radny Mazowieckiego Sejmiku Wojewódzkiego. Wskazał też inny cel: umożliwienie warszawiakom poprzez dobrą ofertę wyboru mocnej a nie partyjnej rady miasta, zdolnej dobrze służyć lokalnej demokracji.
Wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki zauważył, że na temat dotychczasowych pozornych konsultacji można by zorganizować osobną konwencję. Dlatego nadszedł czas, żeby wypowiedzieli się sami warszawiacy. Stąd pomysł referendum.
Związani z demokracją, lubimy pytać mieszkańców o zdanie - zaznaczył Dariusz Kacprzak, wiceburmistrz Pragi Północ. Zaprezentował projekt pytań referendalnych. Będzie ich sześć. MWS zamierza spytać warszawiaków, czy są za zakazem ustanawiania stref płatnego parkowania bez uprzedniego referendum wśród mieszkańców. Czy opowiadają się za zakazaniem likwidacji pasów ruchu na ulicach. Także o to, czy poprą ograniczenie strefy czystego transportu do dzielnicy staromiejskiej. I czy chcą, żeby inna strefa "Tempo 30" znajdowała się wyłącznie przy placówkach oświatowych. MWS chce też pytać, czy warszawiacy pragną zakazać wyznaczania kontrapasów rowerowych. I czy opowiadają się za wystąpieniem Warszawy z organizacji Cities C 40 forsującej drastyczne ograniczenia w życiu codziennym od spożycia mięsa i nabiału po dopuszczalną liczbę przelotów samolotem na wakacje.
W trakcie mityngu skarżono się powszechnie, że władze Warszawy skłonne są traktować mieszkańców jak dzieci, z góry im obwieszczając, co dla nich dobre, chociaż nie potwierdzają tego badania ani eksperci.
Ci zabierali głos w sprawach szczegółowych. Ich rolę najlepiej oddała gospodyni spotkania burmistrz Ochoty Dorota Stegienka: - Chodzi o to, żeby merytorycznie przeciwstawić się złym pomysłom.
Mariusz Rupp zauważył, że strefa czystego transportu promowana przez warszawskie władze w istocie prowadzi do wykluczenia ludzi mniej zamożnych. Eliminuje samochody z miasta. Podczas gdy w Berlinie obejmuje tylko niewiele uliczek staromiejskich, w stolicy - nawet jedną trzecią całości miasta.
Kamil Ciepieńko z Pragi Północ przestrzegał, że urzędnicy próbują zawiadywać naszym życiem, zamiast je ułatwiać. Jednokierunkowe ulice wydłużają jazdę co wzmaga zanieczyszczenia. Anna Walendzik wskazała, że ONZ i WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) skłaniają się do koncepcji zmniejszenia liczby wypadków do zera drogą rezygnacji z transportu prywatnego. Tymczasem w Warszawie - jak zauważył powołujący się na badania ekspert Jerzy Zubrzycki - ludzie korzystają z transportu publicznego nie dlatego, że chcą, tylko że muszą. Pojawiają się pomysły, że najlepiej dziać się będzie wtedy, kiedy ludzie nie będą przemieszczać się nawet z własnej dzielnicy do sąsiedniej, choćby z tego powodu, że w tej drugiej znajduje się fajny sklep. Paweł Skwierowski zaprezentował wnioski z okresu wzmożonej pandemii: wzmożone używanie samochodów prywatnych wcale nie przyniosło wzrostu zanieczyszczeń. Ich źródłem, a zwłaszcza smogu, pozostały bowiem głównie "kopciuchy", piece starego typu. Tymczasem władza planuje zwężanie kolejnych ulic: Marszałkowskiej, al. Jerozolimskich, Kruczej, Waszyngtona. Przedsiębiorca z Mokotowa Ireneusz Sikorski ("Stop korkom") zauważył, że zachwalane przez ratusz progi zwalniające uzasadnia się bezpieczeństwem, a w istocie stanowią one zagrożenie dla życia i zdrowia wtedy, gdy karetka na sygnale wiezie do szpitala dotkniętego atakiem serca pacjenta. Powszechnie wyliczano podobne absurdy, kiedy propaganda ekologiczna służy w istocie tamowaniu drożności miasta i szkodzi jego codziennemu funkcjonowaniu. Jak rekomendować transport publiczny, gdy przy końcowych stacjach metra brak parkingów "P plus R", gdzie można byłoby zostawić samochód, bo grunty tam wcześniej udostępniono deweloperom na zabudowę mieszkaniową? Przypominano też, że Warszawa to nie Amsterdam: z powodu surowszego klimatu rowerem da się tu bez poświęceń jeździć tylko od maja do października. Nie da się więc mechanicznie stosować u nas zapożyczonych koncepcji. To ideologia tylko.
- Chodzi o to, żeby Warszawa była normalna - wskazał Grzegorz Wysocki. Wśród uczestników mityngu znaleźli się również samorządowcy i eksperci z innych miast jak Marek Woch z Lublina oraz Radosław Gajda z Łodzi, opowiadający o doświadczeniach najbardziej zakorkowanego miasta w Polsce, gdzie lokalna władza w ogóle nie radzi sobie z tym problemem i buduje estakady donikąd. W "Proximie" pojawili się również: od dawna związany ze środowiskiem niezależnych samorządowców Andrzej Rosiewicz oraz inicjator ruchu na rzecz odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego i zwolennik zbudowania politycznej reprezentacji klasy średniej Dariusz Grabowski.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Populizm i głupoty.