Nawałnica przyszła do Warszawy

Potężna nawałnica nad Warszawą. Kierowcy mają się czego bać, piesi nie wystawiają głów spod gzymsów i dachów.

Rano informowaliśmy o zapowiadanych skrajnych upałach, między innymi dla województwa Mazowieckiego i samej Warszawy. Zapewne jeszcze się to spełni. Na razie jednak potężna burza, żeby nie powiedzieć nawałnica, zawitała do stolicy, skutecznie utrudniając uczestnikom ruchu drogowego życie i podróże. 

Miasto znalazło się w epicentrum gwałtownej ulewy, która powoduje, że kałuże rozrastają się niemal do rozmiarów małych stawów, a piesi muszą w nich brodzić - dlatego wolą nie wyściubiać nosa poza gzymsy i ciepłe domy. Burza nadciągnęła z zachodu. Opady deszczu mogą osiągnąć nawet 40-60 milimetrów. 

To - jak się można domyślić - już zaczęło prowadzić do podtopień, a miejscami poważnych zalań. Miejscami możliwy jest też niezwykle silny wiatr, pędzący nawet 70-90 kilometrów na godzinę. Bardzo możliwe są też groźne wyładowania atmosferyczne. 

W związku z tym, co się teraz dzieje, lepiej nie wychodzić z domu. Nawet ruch na lotnisku Chopina został tymczasowo wstrzymany przez wzgląd na aktualną pogodę. Jeden z samolotów nie zdążył wylądować, więc odszedł na drugi krąg. Inne też są w powietrzu. Coraz więcej samolotów oczekuje na start; pasażerowie chyba trochę sobie poczekają... Grunt, żeby byli bezpieczni. 

My mamy nadzieję, że wy wszyscy pozostaniecie bezpieczni. Pamiętajcie o ostrożności, szczególnie podczas jazdy. Niektórzy niechcący zdołali już się "wepchać" w potężne... cóż, nie nazwiemy tego kałużami, bo to jest po prostu naturalny "basen"... Także powtarzamy: dbajcie o siebie i bliskich, przede wszystkim jadąc lub wracając do pracy. Oby ta sytuacja szybko się skończyła.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: