
Kilka dni temu minęła kolejna rocznica urodzin legendarnego kawalerzysty Henryka Dobrzańskiego, znanego wszystkim jako major Hubal. Dowódca ostatniego oddziału WP, który nie złożył broni po kampanii wrześniowej i był przez kilka miesięcy "kłopotem" oraz solą w oku dla Naczelnego Dowództwa na Wschodzie (Oberbefehlshaber Ost), które stacjonowało w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Łukasz Ksyta w swojej książce o Hubalu napisał : "W okresie istnienia oddziału przeprowadzono 33 akcje zbrojne, w tym 4, do których użyto całości oddziału, 5 potyczek i 24 starcia. Poniesione straty w ludziach były kilkakrotnie mniejsze od strat po stronie niemieckiej, choć do zwalczania oddziału Niemcy użyli nieporównywalnie większych sił."
Warto wspomnieć, że w tragicznym epilogu hubalowskiej legendy pojawia się nieznana Polakom postać jego wroga - gen. kawalerii barona Curta Ludwiga von Gienantha .
Kim był ten wywodzący się z cesarskiej szkoły wojennej niemiecki oficer? Czy tylko "zwykłym" Niemcem ślepo wykonującym rozkazy zbrodniczego państwa? Gienanthowie byli rodziną rodziną, pochodzącą z Francji, która wyemigrowała ze Szwajcarii do Palatynatu w połowie XVII wieku. Z pokolenia na pokolenie stawali się coraz bogatsi dzięki inwestycjom w przemyśle. Kariera wojskowa Curta rozpoczęła się w roku 1896 kiedy został kadetem w pułku Dragonów Wielkiego Księcia Hesji. W przededniu wybuchu I wojny światowej służył w Inspektoracie Kawalerii. W 1914 ooznaczony Krzyżem Żelaznym.Szybko piął się w górę w hierarchii wojskowej awansując najpierw w Reichswehrze (dowódca pułku) a później w Wehrmachcie. Na wojnę z Polską w 1939r. wyruszył jako dowódca 14 Odcinka Straży Granicznej (Grenzschutz-Abschnitts-Kommando 14, G-AK 14). Potem trafił na tereny gdzie ostatni polski oddział pod dowództwem Hubala prowadził straceńcze walki w lasach okolicach Inowłodza i Poświętnego .
Heirich Schreihage oficer wywiadu i kontrwywiadu 372 dywizji, który brał udział w "polowaniach" na oddział Hubala wspominał po latach.
"Zwłoki majora przewieziono do Tomaszowa i wystawiono na widok publiczny w koszarach Blaskowitza, gdzie dowódca Odcinka Straży Granicznej Mitte, gen. kawalerii baron von Gienanth włożył zmarłemu do trumny kawałek gałązki. Obecni przy tym członkowie służby bezpieczeństwa SD potępili później ten rycerski gest wobec odważnego przeciwnika jako „heroizację” bandyty. Major Dobrzański został pochowany w lesie na północny wschód od Tomaszowa."
Trzeba być ostrożnym czytając "wynurzenia" Schreihagego, przypisującego generałowi "rycerskość", czego wyrazem miało być symboliczne wykonanie gestu szacunku dla polskiego bohatera. Pomimo tego, że w pierwszym okresie wojny zdarzały się wypadki ludzkiego stosunku do polskich żołnierzy to
Hubal był dla hitlerowców groźnym "bandytą". Zarówno dla tych w mundurach koloru "feldgrau" jak i tych noszących hełmy z wymalowanym na boku hakenkreuzem. Czy wobec tego niemiecki generał mógł zdobyć się na taki gest?
Jaka była droga kariery podczas II wojny generała - barona, który włożył Hubalowi do trumny symboliczną gałązkę jedliny?
Na podstawie polskiej literatury przedmiotu trudno się tego dowiedzieć. Informacje są bardzo skąpe. Można znaleźć zapisy o tym jak podbijał w pierwszych dniach września 1939 Wielkopolskę ("Główne niemieckie siły wkroczyły do Poznania. Na czele trzech pułków piechoty wjechali generałowie Alfred Vollard-Bockelberg i Curt Ludwig Gienanth. Powitali ich miejscowi Niemcy, na czele których stał dr Kurt Lück, przywódca poznańskiej mniejszości niemieckiej") oraz obejrzeć w internecie archiwalną fotografię z okupacyjnego Krakowa na której widać von Gienantha dziarsko defilującego na dziedzińcu wawelskim u boku gubernatora Franka. Nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że z racji pełnienia swojej funkcji (od maja 1940 mianowany dowódcą wojskowym w Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete ) bez wątpienia musiał brać czynny albo przynajmniej pośredni udział w prowadzeniu zbrodniczych akcji antypolskich i antyżydowskich we wszystkich dystryktach GG.
Powszechnie wiadomo, że obraz Wehrmachtu jako siły zbrojnej, która uwikłała się w ludobójstwo dopiero po wybuchu wojny z sowiecką Rosja jest fałszywym mitem, który w jakimś stopniu pokutuje w Niemczech do dziś. Podstawową strukturą wojskowego aparatu okupacyjnego na ziemiach polskich były nadkomendantury polowe. Do ich zadań należało między innymi pilnowanie porządku, spraw bezpieczeństwa, transportu i łączności oraz współpraca z administracją cywilną.Wiemy z historii aż nadto co kryło się pod tymi pojęciami. Gienanth współpracował z "administracją" czego dowodem jest jego udział we wrześniowej konferencji 1940r. w Urzędzie Budowlanym Generalnego Gubernatora na którym omawiano rekwizycje polskich mieszkań w Krakowie. Takich działań miał na swoim koncie zapewne wiele. Ale jedno wydarzenie rzuca cień na życiorys von Gienantha. Być może miało ono przesądzić o jego karierze i oszczędzić mu po 1945r. tytułu zbrodniarza czasu wojny. Czy słusznie? W sierpniu 1942 r. w Przemyślu wybuchł "konflikt" między Wehrmachtem a SS w związku z odmową poddania Żydów niewolniczo zatrudnionych przez Wehrmacht pod nadzór SS. W przypadku "pracy" pod nadzorem wojska, Żydzi mogli liczyć na jakiś czas na odroczenie wyroku śmierci. W momencie przejścia pod "opiekę" aparatu policyjnego byli prawie natychmiast wysyłani do obozów śmierci według sporządzanego przez SS "grafiku". W wyniku tej "rodzinnej" kłótni w Przemyślu doszło nawet do blokady mostu na Sanie i awantury pomiędzy dwoma oficerami Wermachtu a miejscową komórką SD. Jakie stanowisko zajął w tej sprawie Herr General ? Gienanth chciał utrzymać produkcję w fabrykach broni i przyjął postawę rozsądnego "menadżera", którego nie obchodzą emocje tylko wyniki ekonomiczne. Postaniwił zablokować natychmiastowe wycofanie żydowskich robotników z zakładów zbrojeniowych podległych Wehrmachtowi, argumentując swoją decyzję tym, że straty produkcyjne mogą być nie do odrobienia i ogólny rachunek poniesionych kosztów nie pozwala na pozbycie się Żydów z podległych wojsku fabryk. Skutkiem tego "wybryku", generał stracił stanowisko i został przeniesiony do tak zwanej Führer Reserve czyli do kategorii wyższych stopniem oficerów oczekujących na nowe zadania. Po "wygaszeniu" konfliktu, Żydzi będący pod "kuratelą" Wehrmachtu zostali wkrótce "zabezpieczeni" przez SS i oczywiście zgładzeni w Bełżcu.
A generał? Nic więcej nie znalazłem o jego dalszych losach. Wiadomo tylko, że zmarł w latach sześćdziesiątych w pięknym mieście Heidelberg nad nad Neckarem.
Ciekawe czy przypadkiem któryś z jego Kameraden nie wpadł na pomysł aby przed zatrzaśnięciem wieka trumny byłego kawalerzysty, włożyć do środka kawałek zielonej gałązki. Tego nie wiadomo. Jest natomiast pewne, że został godnie pochowany w kwietniu 1961 w rodzinnym mauzoleum na terenie obecnego parku krajobrazowego, które nosi imię jego przodka Friedricha von Gienanth.
Naszemu bohaterowi Henrykowi Dobrzańskiemu nie można po dziś dzień zapalić na grobie znicza. Mimo iż od śmierci Hubala minęło ponad osiemdziesiąt lat, miejsce jego spoczynku pozostaje nadal nieznane. Zapewne tę tajemnicę zabrał do grobu jego wróg, który jeśli można wierzyć relacji oficera Abwehry, potrafił w obliczu śmierci okazać szacunek dla przeciwnika. Symboliczna mogiła majora znajduje się w miejscu jego ostatniej walki pod Anielinem niedaleko Spały. Warto tam zajrzeć podczas letnich wędrówek. Choćby po to by w chwili zadumy oddać hołd ostatniemu żołnierzowi kampanii wrześniowej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie