Reklama

O Ukrainie słów kilka. Relacja korespondenta prosto z Charkowa

Moja kilkuletnia rozłąka z Ukrainą (poprzednio byłem tam w latach 2002 – 2009 z przerwami ) dawała mi nadzieję na to, że to co teraz zobaczę, będzie czymś jakościowo innym. Pierwsze spotkania ze zwykłymi ludźmi dawały nawet pewną dozę optymizmu. Głęboki kryzys, wojenna trauma, wzrost pozycji Polski w postrzeganiu przeciętnego Ukraińca – zmieniły zasadniczo sposób percepcji naszego kraju. O ile kilka lat temu rozpoznawano we mnie tzw. „prybałta” ( powszechne określenie dla Litwinów bądź Łotyszy ), to teraz w 100% jestem Polakiem. Prawie za każdym razem tej konstatacji towarzyszy „ wy to macie dobrze”. Wyjątkowość sytuacji polega na tym, że gdybym był Niemcem byłaby to zupełnie inna sytuacja. Niemcy to Niemcy i Ukrainie gdzież tam im się równać. My to co innego. Większość pokolenia od 45 w górę pamięta czasy, gdy to w Polsce było gorzej niż na Ukrainie. Jest to oczywiście rozumowanie błędne, ale niech tak już zostanie. Tym głębiej powinna dotrzeć refleksja nad oczywistą prawdą, że od nas samych wszystko zależy.

Kilka spostrzeżeń.

Ludzie stali się jakby lepsi. W połowie 2008 roku będąc w Kijowie miało się wrażenie, że dla przedstawicieli elit - szczególnie tych biznesowych - Polska to jakaś bliżej niezdefiniowana przestrzeń gdzieś po drodze do Niemiec, pozycją i znaczeniem rywalizująca z Bułgarią, Macedonią i Albanią. Ukraińscy oligarchowie wyceniali swe grupy biznesowe na odpowiednio: Achmetow - 18 mld USD, Kołomojskij – 12 mld, Pinczuk, Taruta, Firtasz i kilku innych po kilka mld USD. Nasi w tym czasie otwierali peleton Kulczykiem - o ile dobrze pamiętam 6 mld, Sołowow, Czarnecki, Solorz pomiędzy 2 a 3 mld USD. Brak dobrego samochodu, zegarka za 50 tys. USD dyskwalifikował nas z grona poważnych rozmówców w sprawach biznesowych. Kryzys 2008/9 roku wprowadził tu pewną korektę. Już wtedy okazało się, że ukraińskie fortuny to „nadęte wydmuszki”. Do 2009 ceny nieruchomości w Warszawie były niższe aniżeli tych w Kijowie. Płace w Kijowie niczym nie odbiegały od tych w Warszawie. Dzisiaj po tym spojrzeniu z góry nie pozostał nawet ślad. Achmetow cieszy się ze swoich 2 mld USD (lada moment nie będzie miał i tego), a Kołomojski jeszcze przed utratą PrivatBanku miał aktywa warte zaledwie 1,2 mld USD. Na szczęście dla samych Ukraińców przyczyn tej radykalnej zmiany położenia nie upatruje się wyłącznie w konflikcie z Rosją. Wszyscy podkreślają, że winne są elity czyli rządzący. Jedynie sami rządzący nie mają już na kogo zwalić, wiec mówią o Rosji. Mówiąc o tym, że Ukraińcy stali się lepsi, mam na myśli to, że w rozmowach przestali ściemniać, dzięki temu łatwiej nam zdefiniować pewne pojęcia. Zresztą w komunikacji ze zwykłymi ludźmi nigdy nie było problemów. Schody pojawiały się w kontaktach z przedstawicielami tzw. Elit.

Z tego co zaszło, egzamin zdali właśnie ludzie prości natomiast niczego nie nauczyło to elit biznesowych i politycznych. Pod pewnymi względami Ukraina przypomina Rzeczpospolitą XVIII wieku z dominującą rolą oligarchów jako odpowiedników naszych rodów magnackich nie zainteresowanych jakimikolwiek reformami, szlachtą którą przyrównać można do średniego szczebla ukraińskiego biznesu „dojącego” państwową kiesę, wykorzystującą brak przejrzystych zasad przetargów i zamówień publicznych oraz urzędników, strzegących jak źrenicy oka każdej okazji do wzięcia łapówki. Walka z korupcją jest udawana i jej ofiarą padają przeciwnicy polityczni. Generalnie dominuje podejście że trzeba z nią skończyć ale najpierw trzeba się troszeczkę „odkuć”. Prości ludzie klną na czym świat stoi, bardziej śmiali wyjeżdżają z kraju, emeryci i mniej zaradni cierpią biedę. Elita hula w nocnych klubach i restauracjach.

Niezależnie od tego widoczne są zjawiska pozytywne. Do 2013 roku hymn Ukrainy znało nie więcej jak 50 % populacji kraju. Dzisiaj jest to 100%. Ta masowa metamorfoza nie jest bynajmniej ukierunkowana antypolsko, jak to starają się przedstawiać nam niektóre prawicowe media w Polsce. Ostrze nowego ukraińskiego patriotyzmu skierowane jest w 100% przeciwko Rosji. Niedawne epizody związane z uszkodzeniem polskich pomników na terytorium Ukrainy są odbierane jako rosyjska dywersja obliczona na wywołanie reakcji u polskich władz. Pomimo starań ważnych polskich polityków by relacje polsko – ukraińskie sprowadzić do kwestii historycznych (z czego niezmiernie cieszą się gospodarze Kremla), ludzie jakoś tego nie kupują i jedynym rezultatem pozostaje spadek poziomu sympatii do Polski na Ukrainie z pierwszego miejsca na drugie – za Litwą. Dzieje się tak najpewniej dlatego, ze 90 % społeczeństwa Ukrainy o Banderze nigdy nie słyszało, a nawet jeśli słyszało to poza obszarem Wołynia i rejonu Lwowa ma raczej związane z nim negatywne skojarzenia.

Jadem nienawiści nie udało się również odurzyć (władzom polskim i rosyjskim) polskiego społeczeństwa, które w stosunku do masowo przebywających Ukraińców zachowuje się poprawnie.

To co mi absolutnie imponuje to ich brak strachu przed Rosją. Słyszę często, ze „jak wejdą dostaną po zębach”. To co dla nas wydaje się nierealistyczne – na Ukrainie coraz więcej młodych ludzi zapisuje się na ochotnika do armii by odsłużyć swoje na Donbasie. Nawet jeśli rosyjska potęga militarna jest niedoceniana to wiele wskazuje na to, że Ukraińcy są w stanie zgotować im krwawą łaźnię. To jest zbyt rozległe terytorium, ze zbyt dużą ilością ludzi by Rosjanie byli w stanie to opanować. Czołgami wjechać mogą ale potem utrzymanie tego będzie zbyt kosztowne. Moskwa musiałaby zaangażować do 0,5 mln ludzi by kontrolować teren a sprowadzało by się to do prowadzenia stałych walk i potyczek. Powstaje pytanie o koszty takiego przedsięwzięcia w wymiarze czysto militarnym i gospodarczym dla Rosji. Zachód musiałby zareagować zaostrzeniem sankcji. Kreml chyba nie dostrzega skali przeobrażenia „ruskiej’ do niedawna duszy w „ukraińską”. Ten błąd w ocenie może ich drogo kosztować. Niestety nadzieje na to, by Rosjanie przyjęli tę prawdę są minimalne. Tak więc dalej będzie się utrzymywał stan napięcia i nie wypowiedzianej wojny.

Z ukraińskiego Charkowa M.P.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do