
Koalicja Obywatelska zrównała się pod względem poparcia z rządzącym PiS w sondażu renomowanego ośrodka Kantar. Stanowi to efekt unieważnienia przegranego głosowania w sprawie odroczenia obrad Sejmu, usunięcia z rządu umiarkowanego wicepremiera Jarosława Gowina oraz forsowania ustawy zwróconej przeciw TVN. Na razie rządzący tracą więc na awanturniczych posunięciach.
Oczywiście to tylko badanie opinii publicznej - socjologowie mówią zwykle, że jest ono fotografią nastrojów w chwili, gdy się je przeprowadza, a nie prognozą wyborczą. Obrazuje jednak nową tendencję: do niedawna PiS zdecydowanie liderował we wszystkich sondażach, czego nie zmienił nawet powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Wcześniej jeśli KO zyskiwała, to kosztem Polski 2050, konkurenta w opozycji. Teraz ruch Szymona Hołowni się odbudowuje, a Koalicja Obywatelska właśnie doścignęła PiS.
Dopiero dramatyczne zdarzenia ubiegłego tygodnia odwróciły trend, wedle którego KO co najwyżej odzyskiwała utraconych na rzecz Hołowni wyborców ale supremacja PiS pozostawała poza dyskusją.
Teraz PiS zwolenników ma już tylko tylu, co opozycyjna Koalicja Obywatelska - po 26 proc. Zaś 17 proc Polaków popiera Ruch Polska 2050 Szymona Hołowni, a 10 proc Lewicę. 7 proc zagłosowałoby na Konfederację. Nie weszłoby do Sejmu PSL z 3 proc poparcia [1].
Tąpniecie odnotowane przez PiS, do niedawna samodzielnego lidera sondaży wszystkich ośrodków a nie tylko Kantaru, wiązać można z radykalnymi działaniami partii rządzącej. Tylko w poprzednim tygodniu zdymisjonowany został wicepremier Jarosław Gowin za obronę przedsiębiorców i niezależności mediów, w Sejmie przeforsowano ustawę likwidującą faktycznie TVN (pochyli się jeszcze nad nią Senat), zaś żeby stało się to możliwe, przeprowadzono wcześniej unieważnienie przegranego przez PiS głosowania o odłożeniu obrad do września, za czym optował autor wniosku Władysław Kosiniak-Kamysz. Reasumpcja, jak stwierdza regulamin Sejmu, powinna mieć miejsce wyłącznie wtedy, gdy wynik głosowania budzi wątpliwości, a tym razem jedynym jej powodem stała się porażka dotychczasowej większości: jako pretekstem posłużono się domniemaną pomyłką współdziałających z PiS trzech posłów od Pawła Kukiza w tym samego lidera. Jednak, gdy wcześniej w Senacie w kwestii dodania preambuły do ratyfikacji funduszy pomocowych w bliźniaczy sposób pomylił się senator KO - nikt głosowania z tego powodu nie powtarzał i ustawa zamiast wrócić do Senatu powędrowała do prezydenta, który ją podpisał.
Jarosławowi Kaczyńskiemu, który zainicjował tak ostre działania, mniej zależy jednak na prowadzeniu w sondażach, bardziej - na wygraniu kolejnych wyborów. Ich termin, co zwiększa szanse PiS, pozostaje w gestii partii rządzącej. Jeśli jej posłowie wystąpią o skrócenie kadencji, to Koalicja Obywatelska będzie zmuszona taki wniosek poprzeć (od dawna bowiem za główny cel stawia sobie skrócenie rządów PiS, więc innej reakcji jej wyborcy nie zrozumieją). Tymczasem opozycja obawia się wyborów przed terminem, bo nie czuje się do nich przygotowana.
Celem Kaczyńskiego staje się ponowne spolaryzowanie sceny publicznej, czemu powrót Tuska do bieżącej polityki sprzyja. Usunięcie Gowina pozbawia wprawdzie PiS grona umiarkowanych zwolenników, ale dla reszty stanowi sygnał, że partia rządząca zwiera szeregi. TVN nie cieszy się szeroką popularnością ani sympatią, bardzo zaszkodził jej udział celebrytów stacji w aferze szczepionkowej. Zaś szczegółów przeforsowania reasumpcji kluczowego głosowania wyborcy zwykle nie znają. Kaczyński liczy więc na to, że demonstrowana nieugiętość pozwoli jego partii zyskać w dłuższej perspektywie dodatkowe poparcie. Kolejne porażki opozycji - nawet jeśli spowodowane naruszeniem przez rządzących procedur i reguł demokracji lub choćby dobrych obyczajów parlamentarnych - pogłębiają bowiem wrażenie jej nieskuteczności, a o szczegółach być może nie będzie się pamiętać.
Determinacja Kaczyńskiego nie stanowi efektu charakterologicznego niepohamowania, lecz rezultat politycznej kalkulacji. Elegancją i respektowaniem zasad nie zdobywało się ostatnio punktów w rodzimej polityce, wśród dla osób nie pasjonujących się na co dzień życiem publicznym nawet brutalność sprawiać może wrażenie zdecydowania i konsekwencji. Na razie jednak - jak dowodzi tego jednoznacznie najnowszy sondaż ośrodka Kantar - wzbudza wyraźny sprzeciw opinii publicznej. Stanowi to przesłankę, że PiS może się przeliczyć. Zwolennicy raz zrażeni nie powrócą, a przegrane wybory unieważnić trudniej niż jedno sejmowe głosowanie.
[1] badanie Kantaru z 13 sierpnia 2021 r.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie