
Wczoraj w centrum Warszawy odbywał się protest przedsiębiorców. Jednym z organizatorów był Paweł Tanajno.
Gdy protestujący wyszli już na Aleje Jerozolimskie, zatrzymała ich policja. Mundurowi mówili, że zgromadzenie przedsiębiorców jest nielegalne w obliczu wprowadzonego stanu epidemii koronawirusa. Uczestnicy wydarzenia szli jednak dalej, dlatego funkcjonariusze ich okrążyli. Tak doszło do zamknięcia ulicy Emilii Plater.
Tam, na wysokości Złotych Tarasów, miały miejsce przepychanki. Ich skutkiem było to, że parę osób trafiło do radiowozów, w tym Paweł Tanajno. Wtedy inni manifestujący przedsiębiorcy otoczyli samochód z kandydatem na prezydenta, po czym przebili w nim opony. W efekcie tego auto z Tanajno odjechało z centrum dopiero około godziny 20.00.
Wezwano posiłki. Sporo innych policjantów otoczyło uczestników ze wszystkich stron, w akcji użyto nawet granatu hukowego. Policjanci podkreślają, że biorący udział w proteście naruszali obowiązujące obostrzenia - np. wielu nie nosiło maseczek ochronnych czy jakichkolwiek nakryć na nos i usta. Nie zachowywali również bezpiecznego dystansu między sobą. Sylwester Marczak z komendy skomentował sytuację w ten sposób:
Wiele możemy powiedzieć o zgromadzeniu, ale na pewno nie to, że było ono pokojowe.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie