Prywatne miejsce postojowe

Prywatne miejsce postojowe to niespełnione marzenie większości kierowców. Oczywiście są kierowcy mający trochę szczęścia w życiu, odziedziczyli garaże lub nabyli je drogą kupna, lub mają takowe w apartamentowcach, w których mieszkają. Jednak co miesiąc muszą za nie płacić, uiszczając często całkiem wysoką opłatę. Bezpłatne prywatne miejsce postojowe to jest dopiero spełnienie marzeń jednak całkiem możliwe do zrealizowania. W dawnych czasach były takie miejsca, głównie na podwórkach pomiędzy blokami mieszkalnymi. Jeśli postawiło się samochód na takim miejscu po powrocie do niego, okazywało się, że nie ma powietrza w kołach a pod wycieraczką, znajdowała się prośba „to jest moje miejsce, proszę tu nie parkować” i podpisane sąsiad. Można było iść z sąsiadem czy sąsiadami na podwórkową wojenkę jednak nie miało to sensu, ponieważ najczęściej kończyło się uszkodzeniem lub zniszczeniem samochodu w postaci wybitej szyby, lub porysowanego gwoździem lakieru.

Znacznie później, kiedy nastały bardziej cywilizowane czasy modne stało się zastawianie swojego miejsca parkingowego przez beczkę, krzesło lub skrzynkę. Przestawienie skrzynki lub krzesła zazwyczaj kończyło się awanturą z osobą, która je wystawiła a zostawienie samochodu w takim miejscu, było równie niebezpieczne co parkowanie na wyżej wspomnianym podwórku. Taki sposób oznaczania prywatnych miejsc parkingowych powoli powraca, głównie w częściach miasta gdzie nie obowiązuje płatne parkowanie. Miejsce jest oznaczone już nie przy pomocy skrzynki czy krzesła a kilku deseczek poustawianych w fikuśny sposób. Jak widać, metoda jest skuteczna i nikt nawet nie próbuje zaparkować w tak oznaczonym miejscu. Jeśli ktoś bardzo chce mieć bezpłatne prywatne miejsce parkingowe, to je może mieć. Nawet w Warszawie a do tego na Saskiej Kępie.

Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca: