Reklama

Romuald Szeremietiew: Gdy pojawia się kryzys, wygrywa strona bardziej wytrwała

31/07/2022 12:00

Z prof. Romualdem Szeremietiewem, byłym ministrem obrony, znawcą sztuki wojennej rozmawia Łukasz Perzyna

- W jakiej fazie znajduje się wojna na Ukrainie? Co można powiedzieć o realizacji planowanych celów agresora, na ile oczywiście je znamy?

- Znamy. To nie jest żadna tajemnica. Chodzi o podporządkowanie Ukrainy Rosji. Cel Władimira Putina pozostaje czytelny. Podobnie jak zamiar Ukrainy obrony suwerenności i odzyskania utraconego w wyniku inwazji terytorium. Sytuację taką, jak obecna, określa się znanym ze sztuki wojennej pojęciem kryzysu bitwy. Kiedy obie strony toczą bój, wtedy z czasem on się pojawia.

- Kto w wyniku tego kryzysu bitwy zyska? 

- Kryzys bitwy pojawia się w tym momencie, kiedy nie wiadomo, która ze stron zwycięży. Zawsze wygrywa ta strona, która okaże się bardziej wytrwała. Widać już, że Rosja nie jest w stanie pokonać armii ukraińskiej. Na pewno nie potrafi zrobić tego w taki sposób, żeby mogła ogłosić spektakularne zwycięstwo. Z kolei Ukraina nie ma dziś sił wystarczających, żeby wypędzić agresora z własnego terytorium. 

- Od czego więc zależy rezultat tej zbrojnej konfrontacji?

- Przyszłość zależy od zachodniej pomocy w sprzęcie. Dowództwo ukraińskie ogłasza, że rozbudowuje armię aż do 1 miliona żołnierzy. Nie brakuje chętnych, żeby walczyć. Jeśli zachodni sprzęt trafi na Ukrainę, ona tę wojnę wygra. 

- Pana prognoza okazuje się więc optymistyczna, pomimo wszelkich potworności, oglądanych co dzień w przekazach telewizyjnych?

- To dwie rzeczy. Wojna zawsze niesie ze sobą nieszczęście i zniszczenie. Obrazy jej potworności do nas docierają, odkąd telewizja stała się masowa. Amerykanie przegrali w Wietnamie, chociaż nie zostali tam pokonani wojskowo: co więcej, ostatnia ofensywa Vietcongu się załamała. Ale obrazy okrucieństw i zniszczeń oglądane w telewizji wpłynęły skutecznie na opinię publiczną.

- W wypadku Ukrainy dzieje się inaczej, te straszne obrazy przemawiają na korzyść cierpiących, a nimi są przecież ukraińscy cywile?

- Obraz, który do nas dociera, przemawia na korzyść Ukrainy. Tak liczne ofiary wśród ludności cywilnej świadczą o tym, że Rosja stara się cały świat, ale szczególnie samą Ukrainę wystraszyć. Nie może pokonać armii ukraińskiej. Uderza więc w cywilów. Gwałty i rabunki służą temu, żeby strach narastał. Dostrzegam w tym pewną ostentację. Z podziwem patrzę na Ukraińców, że to wytrzymują. Nie da się u nich dostrzec skłonności do kapitulacji. 

- Determinacja Zachodu może więc rozstrzygnąć o wyniku wojny?

- Na pewno tak. Pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska powiedziała, że im nie potrzeba współczucia, tylko broni. W tym kontekście przypominają mi się słowa autora wiersza z Powstania Warszawskiego...

- ...właśnie mamy rocznicę.

- Napisał wtedy poeta Zbigniew Jasiński: "oklasków nie trzeba. Żądamy amunicji". Zgadzam się z tym, że wiele zależy od determinacji, jaką wykaże Zachód, bo samym Ukraińcom na pewno jej nie zabraknie. Życzę Ukrainie, by wygrała.

Fot: Ludzie jeżdżą na rowerach w pobliżu zniszczonego domu we wsi Borodyanka, wyzwolonej od Rosjan. 6 kwietnia 2022. Autor Vadim Ghirda

Wywiad ukazał się w 69 numerze gazety Samorządność

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do