Warszawa bez korków

Warszawa bez korków taki mniej więcej tytuł wpadł mi dzisiaj w oko, kiedy z rana przeglądałem internety. Na portalu TVN Warszawa znalazłem obiecanki cacanki kandydata na Prezydenta Warszawy z ramienia partii PiS Tobiasza Bocheńskiego. Przeleciałem pobieżnie tekst i doszedłem do wniosku, że obietnice odkorkowania Warszawy to zwykła utopia. Prędzej bym uwierzył, że rozbiorą Pałac Kultury niż to, że kiedykolwiek z warszawskich ulic znikną korki. Nie da się wpaść na pięć lat do miasta i naprawić to, co skutecznie psuto od ponad pół wieku. Korki to bardzo złożony temat, który można porównać do równania z kilkoma niewiadomymi. Na przykład projektując Trasę Toruńską, popełniono błędy we wczesnej fazie projektowania i finalnie powstała trasa przynajmniej o jeden pas za wąska w każdym kierunku i co najważniejsze nie posiada pasa awaryjnego. Wystarcza zwykła stłuczka, aby na Trasie Toruńskiej stanął ruch na wiele kilometrów.

Problem można rozwiązać, poszerzając trasę, jednak nikt tego nie zrobi. Jakiś czas temu jakaś mądra głowa wpadła na pomysł, aby zamknąć dla ruchu samochodów osobowych Krakowskie Przedmieście. Ruch był tam niewielki nie mniej od czasu zamknięcia tej ulicy, stanęła w korku Wisłostrada od Ludnej do Mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Nie sądzę, aby przyszły prezydent miasta przywrócił ruch na Krakowskim Przedmieściu. Przez ostatnie pół wieku mądre głowy wymyślały to, co jeszcze, nie zostało wymyślone, czyli bus pasy i kontr pasy i aby to wszystko odkręcić to jedna kadencja to za mało. Korki to również zupełnie nieprzewidywalna przypadkowość. Wystarczy, że popada deszczyk a warszawiacy, przesiądą się z komunikacji miejskiej do własnych samochodów i miasto stoi. Warszawa bez korków to fikcja, w którą nikt nie uwierzy i znacznie lepszym pomysłem byłaby bezpłatna komunikacja.

Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca: