Warszawskie zmiany

Dobiega końca kolejna samorządowa kadencja a przed nami kolejne wybory w tym też na Prezydenta Warszawy. Od polityki znacznie wolę historię i to z jej kart można się dowiedzieć, że prezydenci, którym miasto najwięcej zawdzięcza, nie dostali mandatu z wyboru, a zostali mianowani. Stąd też zerknąłem nieco w przeszłość, aby w kilku słowach podsumować minione pięć lat. Z mojego punktu widzenia było to najgorsze pięć lat, jakie pamiętam. Wszystko, co się zmienia, zmienia się na gorsze. Największym osiągnięciem mogłaby być kładka pieszo rowerowa nad Wisłą, ale i w tym przypadku sukces jest wątpliwy. Jeśli kładka połączyłaby brzegi rzeki na wysokości ulicy Mostowej, to połączyłaby Stare Miasto z Ogrodem Zoologicznym, czyli największe atrakcje turystyczne stolicy. W pewnym stopniu zostałyby rozwiązane problemy z parkowaniem autobusów, ponieważ za jednym zamachem można by zwiedzić dwa ważne obiekty.

W tym przypadku kładka łączy zapyziały i zapomniany kawałek Pragi Północ z Wisłostradą, na której powstaną dodatkowe światła drogowe, dzięki którym korki na Wisłostradzie wydłużą się o kolejne kilometry i sięgną Ursynowa. Jestem warszawiakiem od uradzenia i coraz częściej chodzi mi po głowie aby wyprowadzić się z miasta, w którym życie jest coraz droższe i trudniejsze. Komunikacja miejska jest bardzo droga a do tego niewydolna. W tej kwestii przez ostatnich pięć lat niewiele się zmieniło. Poruszanie się samochodem po mieście też nie jest łatwe a zwężanie ulic a w tym ulicy Marszałkowskiej trudno uznać za sukces. Podobnie sukcesem również nie jest poszerzenie strefy płatnego parkowania, która swoim zasięgiem niebawem obejmie całe miasto. O Strefie Czystego Transportu lepiej nie wspominać. Podsumowując jednym słowem to szkoda gadać. Warszawskie zmiany są iluzoryczne, a jeśli coś się zmienia to tylko na gorsze.

Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca: