
Andrzej Duda został prezydentem z minimalną przewagą. Głosował na niego co trzeci Polak: tyle samo z nas poparło Rafała Trzaskowskiego, również tylu zostało w domu. Rezultat wyborów prezydenckich powinien zmobilizować wszystkich polityków, bo trudno o lepszy dowód, że warto się starać, skoro liczy się każdy głos.
To nie tak, że urzędujący prezydent nie zasłużył na zwycięstwo: przez pięć lat pierwszej kadencji zdążył być w każdym powiecie w Polsce, tuż przed pierwszą turą poleciał nawet do Donalda Trumpa. Zyskał legitymację do pełnienia urzędu, ale nie do wspierania własnego obozu w kolejnych zmianach systemowych. Suweren, tylekroć przez PiS i samego Dudę przywoływany jako arbiter, okazał się bowiem surowy. W 10 z 16 województw w drugiej turze Trzaskowski uzyskał więcej głosów niż Duda. Wyborcy poniżej pięćdziesiątki masowo wsparli kandydata PO, co stanowi wyrazistą prognozę, że następny pretendent z PiS kolejne wybory prezydenckie... przegra z powodów demograficznych. Chyba, że partia rządząca radykalnie zmieni strategię.
Na razie widać, że działania zwycięzców idą dwutorowo: z jednej strony Duda już w trakcie wieczoru wyborczego zaprosił konkurenta do Pałacu Prezydenckiego. Wcześniej zachęcał do Koalicji na rzecz Polskich Spraw. Z drugiej politycy PiS zapowiadają "odbicie" Senatu, gdzie brak im większości oraz rozprawę z mediami, zachowującymi swobodę większą niż całkiem zwasalizowana TVP pod pretekstem dekoncentracji czy repolonizacji. Jednak rano w powyborczy poniedziałek eurodeputowana PiS Elżbieta Rafalska opowiedziała się za budowaniem zgody narodowej. Wyborca jednak świeżo ma w pamięci nie służące jej wypowiedzi Dudy o "warszawce". Trudno z góry oceniać, która tendencja przeważy. Nietrudno jednak o trwałe wnioski, jakie płyną z tej kampanii.
Warto się starać o każdy głos - tego wybory dowiodły, pomimo niedoskonałości organizacyjnych. Dla polityków musi to stanowić motywację i wyzwanie. Nie pora na arogancję, bo suweren nikogo nie upoważnił do samowoli, nie dał carte blanche nawet zwycięzcy, który również musi liczyć się z dwoma dziesięciomilionowymi, a więc równie licznymi jak jego zwolennicy zbiorowościami: tych, co wsparli jego konkurenta oraz pozostających w dniu głosowania w domu.
Zaś mieszkańcy Mazowsza mogą mieć powód do satysfakcji czy nawet dumy: w ich województwie odnotowano najwyższą w kraju frekwencję. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa i tym razem, jak przy każdej okazji, zachęcała obywateli do wzięcia udziału w wyborach, chociaż jednego kandydata nie wskazywała. Obywatelska aktywność to bowiem fundament demokracji - te wybory po raz kolejny pokazały tę prawidłowość. A przecież jeszcze niedawno obawialiśmy się o uczciwość głosowania, której nie zabezpieczała wystarczająco przewidziana na pierwotny termin majowy wyłącznie korespondencyjna formuła. Za sprawą oporu społecznego i niepowodzeń logistycznych władzy zagłosowaliśmy jednak zwyczajnie i w późniejszych niż zakładano, mniej groźnych dla zdrowia publicznego terminach.
Rafał Trzaskowski przekonał do siebie młodych wyborców z wielkich miast, wygrał na Mazowszu, Pomorzu, Warmii i Mazurach, Wielkopolsce, Opolszczyźnie, Kujawsko-Pomorskim, Ziemi Lubuskiej, Pomorzu Zachodnim, Górnym i Dolnym Sląsku - ale w całym kraju przegrał. Zapewne również dlatego, że chociaż pełni urząd prezydenta Warszawy - w tej kampanii zaprezentował się bardziej jako partyjny kandydat PO niż samorządowiec, gotów walczyć o interesy lokalnych wspólnot.
Warto się zastanawiać, czy nie lepszy w tej roli okazałby się marszałek Senatu Tomasz Grodzki, zdolny przekonać do siebie starszych wyborców spoza stolicy - bo to ich głosów zabrakło Trzaskowskiemu do zwycięstwa.
Jednak przede wszystkim to zwycięzca ma teraz o czym myśleć. Zamiast świętować. Bo przewaga pól miliona głosów w 38-milionowym kraju nie daje powodu do hucznej fety. O reelekcję już się starać nie musi. Ale skoro również w kampanii Andrzej Duda nie wyszedł, choć mógł, poza rolę kandydata partii władzy - tym bardziej ma wpływ na przyszłość obozu rządzącego. Prezydent choć wygrał, lekcję pokory od obywateli otrzymał. Czekamy, jakie wnioski z niej wyciągnie.
Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie