
Pięć lat po zbrodni, o której słyszała cała Polska, funkcjonariusze złapali i ściągnęli do Polski mordercę młodej kobiety, nauczycielki włoskiego. Sąd niespodziewanie podjął decyzję o wyroku.
Kajetan P. z rocznika 1989, pracował po studiach jako bibliotekarz. 30-letnią Katarzynę J. poznał poprzez ogłoszenie o korepetycjach z włoskiego w internecie. Wytypował właśnie ją, bo nie miała zdjęcia - jak wyznał. Wolał nie wiedzieć wcześniej jak wygląda. Miesiąc przed spotkaniem z nią, mężczyzna poczuł, że chce zabić człowieka. W sądzie wyjaśnił, że w ten sposób miał się pozbyć własnych słabości. Pomóc temu miały także intensywne treningi przez miesiące, głodówki i zerwanie kontaktów z rodziną. Zabójstwo niewinnej ofiary było według niego kolejnym etapem do 'samodoskonalenia'.
3 lutego 2016 r. odbyło się ich pierwsze spotkanie. Kiedy Katarzyna poszła mu zrobić herbatę zadał jej znienacka cios nożem. Okazał się śmiertelny. Następnie sprawy potoczyły się szybko. Schował zwłoki do swojej torby, a odciętą głowę ofiary włożył do plecaka. W zeznaniach mówi - "Chciałem ją zjeść, nie całą, tylko kawałek. Tak jak jemy cielęcinę". Był wyjątkowo patologicznym przypadkiem fascynacji kanibalizmem. W 2013 r. napisał wiersz pod wpływem książki T. Harissa o tytule "Uczta Hannibala Lectera", którego bohater zjadał ludzi.
Zwłoki kobiety przewiózł taksówką do swojego mieszkania na Żoliborzu. Jednak szybko się zorientował, że zaczął popełniać błędy. Podpala ciało kobiety, po czym pakuje się i ucieka. Przed wyjazdem z Polski bierze pożyczkę na 15 tys. zł. Z Berlina, następnie Malty planuje uciec do Tunezji, jednak okazuje się, że tajni agenci z policji już go tropili. Zatrzymują go tajne służby maltańskiej policji wraz z oficerami poznańskiej specgrupy.
Po powrocie do kraju, jest oskarżony o dwa zarzuty - zabójstwo Katarzyny J. i napaść na policjanta podczas powrotu do Polski. Sąd w całości przychylił się do wniosku prokuratury. Jedynie kwestią sporną przez 4 lata była opinia psychiatryczna na temat Kajetana P. Podczas procesu zostało przeprowadzonych kilkanaście opinii uzupełniających.
Ostatecznie, we wtorek o godz.14 sąd skazał oskarżonego na karę dożywotniego pozbawienia wolności w systemie terapeutycznym. Biegli stwierdzili, że nie był chory psychicznie, ale miał ograniczone możliwości oceny tego co zrobił. Oprócz tego ma zapłacić rodzicom ofiary 150 tys. zł. zadośćuczynienia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie