
Z Michałem Kamińskim, wicemarszałkiem Senatu z Polskiego Stronnictwa Ludowego rozmawia Łukasz Perzyna
- Do niedawna wydawało się, że Jarosław Kaczyński przeprowadzi kampanię wyborczą za pieniądze z Unii Europejskiej, pozyskane w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Stąd brała się jego względna ustępliwość. Czy teraz przyjdzie nam oswoić się z faktem, że środków z KPO jednak nie będzie?
- Każda uczciwa analiza pokaże, że Jarosław Kaczyński zmieniał taktykę w tej sprawie. Zależała od rozwoju wydarzeń. Wyraźnie nie dysponował prawdziwymi informacjami. Otoczenie Jarosława Kaczyńskiego bało się mu powiedzieć prawdę. O tym, że jego koncepcja kontroli nad wymiarem sprawiedliwości i szerzej cała polityka wewnętrzna nie współgra z tym, na co Unia Europejska na obecnym etapie byłaby skłonna się zgodzić.
- Na co liczył Jarosław Kaczyński, skoro - jak Pan Marszałek sugeruje - raczej... się przeliczył?
- Liczył na to, że Unia Europejska przystanie na wariant, w którym Polska pod rządami PiS funkcjonuje we Wspólnocie w sposób nieco podobny jak Turcja w NATO. Na zasadzie, że możecie sobie żyć inaczej niż na Zachodzie, nie respektować pewnych reguł ale pozostaniecie beneficjentami wspólnych działań. Tymczasem nic nie wskazuje na to, że Zachód pozwoli, by nad Wisłą działo się podobnie jak nad Bosforem. Zabrakło w PiS człowieka, który odważnie powiedziałby Kaczyńskiemu, że na skróty iść nie można. Europa na to nie pójdzie.
- Co w tej sytuacji zrobi Kaczyński, gdy Polska nie dostanie pieniędzy z KPO?
- Swoją słabość spróbuje przekuć na siłę. Powie, że nie dostaliśmy pieniędzy z KPO nie z tego powodu, że PiS nie kwapi się zmieniać ustawy o Sądzie Najwyższym, tylko, że Unia Europejska specjalnie ich nie dała. Przekuje to na swoją korzyść. Pustą kasę przedstawi opinii publicznej jako cenę, poniesioną za obronę suwerenności Polski. Przekaz PiS będzie mówił: tracimy władzę, bo obcy nam ją zabierają, robi to Berlin i Bruksela.
- Kaczyński zabezpiecza się więc na wypadek przegranej w wyborach?
- Powtórka z 1992 r, pamięta Pan ten czas, ja również, oto co szykuje. Wtedy jasne było, że rząd Jana Olszewskiego miał kłopot z większością. Poparcia PSL nie udało mu się zapewnić. Kaczyński optował wtedy za dołączeniem Unii Demokratycznej, ale premier Olszewski był temu przeciwny.
- A Kaczyński zamiast pomóc Olszewskiemu dobudował legendę do jego upadku?
- Noc teczek z 4 czerwca temu posłużyła. Chociaż to nie ubecy obalili rząd Olszewskiego, żeby storpedować lustrację, taki właśnie mit zbudowano. W podobny sposób teraz Kaczyński chce, żeby utratę władzy na skutek bankructwa politycznego zamaskować propagandą, że rząd PiS poległ w obronie suwerenności. Co stanowi dla prawicy złą wiadomość, bo dużą jej część spycha na pozycje antyunijne. Za to dla samego prezesa to perspektywa dużo lepsza. Daje mu bezpieczną emeryturę polityczną. Oto PiS w opozycji, z pewnie 15-procentowym poparciem, z pieniędzmi z budżetu. Taki fotel szykuje sobie Kaczyński na przyszłość.
- Czy inni to zaakceptują?
- Dla młodszych działaczy PiS, koło czterdziestki, to druzgocąca perspektywa, bo przecież sami się już teraz na polityczną emeryturę wraz z prezesem nie wybiorą. Trudno przewidzieć, jak zachowa się bardziej racjonalna część PiS-u. Myślę o działaczach, którzy przed ćwierćwieczem byli w AWS, pamiętamy ich ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego czy Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Chadecy w PiS myślą bardziej racjonalnie, nie spieszą się do budowy wraz z Marine Le Pen frontu antyeuropejskiego nawet w ramach UE. Oprócz nich w PiS wyróżnią się z czasem coraz mocniej jeszcze dwa nurty: radykalno-narodowy i antyeuropejski ze Zbigniewem Ziobro oraz nostalgiczny, skupiony wokół legendy prezesa. Ograniczenie się do jej kultywowania oznacza jednak karlenie w sensie politycznym, bo co to za propozycja na przyszłość.
- Zanim spytam o termin wyborów samorządowych, upewnię się, czy w ocenie Pana Marszałka zależy on od parlamentarnych, z nimi jest sfunkcjonalizowany, bo te drugie są dla PiS ważniejsze, a Kaczyński samorządów nie rozumie?
- Jarosławowi Kaczyńskiemu, jak widać po tych siedmiu latach, najbardziej nie udało się... w Europie i właśnie w samorządzie. Natknął się w nim na wielu ludzi, którzy działali na polskiej prawicy, przekonania mają patriotyczne i niepodległościowe, ale razi ich paternalistyczne podejście PiS do demokracji lokalnej i swoisty centralizm. Nie rozumieją też jego antyeuropejskości, bo pozostaje sprzeczna z potrzebami polskich lokalnych Małych Ojczyzn. A trzeba też pamiętać o tym, że jeśli wymienić to, co w Polsce się przez lata udało, w pierwszym rzędzie wypada wskazać samorząd. Pyta Pan o termin wyborów: jeśli parlamentarne odbędą się w tym konstytucyjnym, to samorządowe zapewne w rok później, w 2024 r. co oznacza przedłużenie o rok pięcioletniej kadencji władzy lokalnej. Wybory samorządowe odbędą się na rok przed prezydenckimi.
- Co oznacza ta bliskość w czasie?
- Trudny wybór dla Rafała Trzaskowskiego. Niełatwo ubiegać się o zwycięstwo w Warszawie, jeśli się nie powie z góry, co się stanie w rok później. Oczywiście nie jest tak, że Trzaskowski nie może w 2024 r. ubiegać się o władzę w stolicy, a w rok później o prezydenturę kraju. Ale wyborcy muszą wiedzieć, co zamierza.
- Czy niezależni samorządowcy nie powinni stać się partnerem demokratycznego porozumienia w wyborach do Senatu, nad którym pracujecie już po raz drugi?
- Oczywiście, że tak. Widzę niezależnych samorządowców, gospodarzy Małych Ojczyzn, w roli partnera. Już przed poprzednimi wyborami byłem jednym z pierwszych zwolenników szerokiego porozumienia senackiego, bo jego potrzeba wynikała z arytmetyki. Jednak nie tylko o nią chodzi. Tam, gdzie dotychczas wygrywał PiS, niezależni samorządowcy jako autorytety regionalne i lokalne mogą teraz przeważyć szalę. Tam, gdzie szanse rysują się równe, okażą się języczkiem u wagi. Bez nich demokratyczne porozumienie pozbawi się możliwości rywalizacji tam, gdzie zwykle zwyciężał PiS, odbijania konkretnych okręgów po prostu, jeśli już użyć języka kampanii wyborczej. Nie wyobrażam więc sobie, żeby było inaczej, widzę niezależnych samorządowców w roli kandydatów do Senatu popartych przez porozumienie demokratyczne i je współtworzących.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie