
Z Michałem Urbaniakiem posłem Konfederacji rozmowa Łukasz Perzyna
- Czy ogłoszony przez premiera zakaz wstępu na cmentarze przez trzy dni: Halloween jak się teraz mówi ale przede wszystkim we Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny - jest uzasadniony?
- Odniósł raczej przeciwny do zamierzonego skutek, ponieważ decyzję premiera ogłoszono w piątek po południu, więc zrobił się nagle nieoczekiwany ruch ludzi, którzy chcieli zdążyć przed zamknięciem, czemu trudno się dziwić. W przedświąteczny piątek i poświąteczny wtorek skumuluje się ruch, który w normalnych warunkach rozłożyłby się na pięć dni. Trudno więc w tej decyzji dopatrzyć się dbałości o zdrowie publiczne, przemyślanej woli walki z koronawirusem.
- Za to straty ponieśli polscy przedsiębiorcy, sprzedający pod cmentarzami kwiaty i znicze?
- Rozmawiałem z przedstawicielami tej branży, wskazali, że aby nie ponieśli zbędnych kosztów - powinni się dowiedzieć o zamierzonym zamknięciu cmentarzy z wyprzedzeniem dwóch czy trzech tygodni, żeby nie robić zbędnych zamówień w hurtowniach.
- A wyprzedzenia było... dwie, trzy godziny.
- Sam Pan widzi...
- Czym kierował się premier, wprowadzając w szybkim trybie tak drastyczny zakaz, bo wiemy, czym jest dla Polaków dzień Wszystkich Świętych?
- To nieprzemyślana próba uspokojenia nastrojów społecznych - poprzez przekazanie sygnału, że problem jest większy niż się wydaje. To zupełnie nieprzemyślana polityka.
- Czy celem nie było przypadkiem wzniecenie gniewu w osobach starszych, że nie mogą iść na cmentarz - a tu przeciwnicy rządu demonstrują sobie na ulicach?
- Pozostaje to prawdopodobne. Nie siedzę jednak w głowie premiera. Pół żartem pół serio, pomimo powagi sytuacji, można sobie pozwolić na uwagę, że to próba wprowadzenia bocznymi drzwiami modelu szwedzkiego, gdzie starsi siedzą w domach, a młodsi mogą wychodzić na ulice...
- Ujmujecie się za przedsiębiorcami. Nie tylko za sprzedawcami kwiatów i zniczy?
- Bierzemy ich w obronę, bo decyzja o zamknięciu cmentarzy na trzy świąteczne dni nie pozostaje jedyną nieuprawnioną restrykcją rządu Morawieckiego. Branża hotelowa daje milion miejsc pracy, a ma dziś 20 proc możliwych obrotów. W branży eventowej odnotowaliśmy 95 proc spadku. Branża gastronomiczna to kolejny milion pracujących i 20 proc przychodów po ograniczeniu dozwolonej działalności do przygotowania potraw na wynos. Bronimy tych ludzi, uważamy, że mają rację, a programy pomocowe niby do nich skierowane... właśnie się kończą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie