Reklama

Przeżyła atak partnera tylko dzięki temu, że udawała już martwą...

To miała być miłość na całe życie. Miała, bo szybko okazało się, że bajka zamieniła się w horror i omal nie zakończyła się tragicznie. Gehenna mieszkanki Mokotowa trwała od długiego czasu, jednak kobieta ukrywała swój koszmar. W końcu nadszedł dzień, kiedy cudem uniknęła śmierci. Człowiek, na którego miała w życiu liczyć, który miał być jej wsparciem, chciał ją zabić...


Był wieczór, kiedy 46-letni mężczyzna zaczął łomotać do drzwi swojej partnerki. Kolejny raz pijany dobijał się aby wejść do środka. Kiedy już w nim się znalazł, nie przebierał w słowach: ubliżał, groził śmiercią, rzucał w nią czym popadnie i bił. Po plecach, pięściami po głowie…

Tym razem było jeszcze gorzej. Na powitanie stek wyzwisk na zmianę z groźbami. Konkubent krzyczał, że zabije swoją partnerkę. I tak właśnie chciał zrobić.

Jak opisują policjanci, chwycił ją za głowę, przewrócił na podłogę i kilkakrotnie owinął wokół jej szyi pasek ze szlafroka, który miała na sobie. Wykrzykiwał, że teraz ją zabije, po czym zaczął dusić. Kobieta nie miała na tyle siły, żeby się oswobodzić, napastnik miał znaczną przewagę. W końcu straciła przytomność. Kiedy po chwili się ocknęła, doskonale wiedziała, że jej kat będzie chciał dokończyć dzieła, dlatego udawała, że nie żyje. Liczyła na to, że pijany sprawca odpuści. Tak też się stało. Mężczyzna po kilku minutach wyszedł z mieszkania. Skatowana kobieta uciekła na policję i tam opowiedziała o tym co się stało.

46-latek został zatrzymany następnego dnia w ciemnej hondzie zaparkowanej w pobliżu miejsca jego zamieszkania.

- Mężczyzna został natychmiast zatrzymany. Miał około 1,5 promila alkoholu w organizmie. Przyznał się do przestępstwa. Po wytrzeźwieniu został przekazany w ręce policjantów zajmujących się ściganiem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, którzy dowieźli go do prokuratora. Tam mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa oraz fizycznego i psychicznego znęcania się nad partnerką. Prokurator i policjanci wystąpili z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. Mokotowski sąd nie miał wątpliwości, aby do czasu rozprawy zastosować środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztowania. Teraz mężczyzna może zostać skazany na karę 25 lat więzienia albo karę dożywotniego pozbawienia wolności - informuje stołeczna policja.


 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do