
Nie wiadomo, kto podpowiedział Donaldowi Tuskowi, żeby zaangażował się w odgrzanie afery taśmowej z 2014 roku, ale przewodniczący Platformy Obywatelskiej z pewnością już tego żałuje. Ten sam świadek, który zaręczał, że Marek Falenta sprzedał nagrania Rosjanom, oskarża Michała Tuska, syna byłego premiera o wzięcie łapówki w wysokości 600 tys euro. Wręczono ją w reklamówce sieci Biedronka.
Po wzajemnych zarzutach w sprawie afery taśmowej, a ściślej węglowej, bo o import tego surowca przecież chodziło - pozostanie szum informacyjny i wrażenie publicznego zgorszenia.
Mało kto nadąża za - z pozoru tylko chaotyczną łomotaniną wiadomości i ich interpretacji, starannie w istocie zaprogramowaną przez konkurencyjne sztaby. Najłatwiej z tego się utrwala przygnębiający wizerunek polskiej polityki.
Najpierw polski przedsiębiorca Falenta z zemsty za domniemane psucie przez państwo jego interesów "na kierunku rosyjskim" sprzedaje Rosjanom nagrania rozmów w restauracji "Sowa", toczonych przez czołowych polityków rządzącej wtedy PO - w tym ówczesnego doradcę Tuska Mateusza Morawieckiego. Szczegóły ustala się w rosyjskiej łaźni w Kemerowie w Zagłębiu Kuźnieckim za Uralem w trakcie imprezy zakrapianej równie mocno, jak platformerskie biesiady w Sowie. Materiał kupuje lokalny gubernator Aman Tułajew, czyni to oczywiście po to, żeby użyteczny "kompromat" przekazać rodzimym służbom. Rychło z powrotem on po Polski trafia, nagłośniony przez dyspozycyjne wobec nich media. Co Tusk dość karkołomnie połączy po upływie siedmiu lat ze zmianą władzy w Polsce, jak się wydaje czym innym zupełnie spowodowaną. Zwłaszcza, że większość parlamentarną wyłaniają u nas, przy wszystkich niedostatkach demokracji, wyborcy jednak a nie służby specjalne.
To w skrócie relacja Marcina W., wspólnika handlarza węglem Falenty w jego interesach z Rosjanami. I jej druga część: to 600 tys. euro łapówki, wręczonej synowi byłego premiera Michałowi Tuskowi w zamian za przychylność rządzących dla węglowych interesów. Beneficjenta spotyka głęboka pogarda ze strony autorów korupcyjnej propozycji, tytułują go za plecami "żulem", specjalnie wybierają torbę z Biedronki na opakowanie dla wręczanych mu pieniędzy. Ale w ich przekonaniu - inaczej zdobyć przychylności władzy się nie da.
Wszystko to poświadcza jeden i ten sam człowiek. Oczywiście można przyjąć różne wersje: że kłamie zawsze, żeby poprawić swoją przyszłą sytuację procesową, wreszcie, że z tego samego powodu... cały czas mówi prawdę, a na ostatek, że łże oskarżając rodzinę Tusków, ale z prawdą się nie mija, gdy relacjonuje wydarzenia w Kemerowie - lub całkiem odwrotnie. Prawdy na obecnym etapie nie da się dociec. Niesmak pozostaje. I pogłębiające się wśród obywateli wrażenie, że polityka składa się z brudnych spraw.
Za ugruntowanie tego przekazu odpowiada zarówno odgrzewający kompromitującą przecież jego własne ugrupowanie aferę taśmową były prezydent Zjednoczonej Europy Donald Tusk, przekonany, że dodanie wątku rosyjskiego uczyni ze sprawy skuteczną broń przeciw PiS. A także eskalujący ją przeciwnik Unii Europejskiej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który protokoły przesłuchań Marcina W. z lat 2014-21 znał od dawna, ale decyzję, żeby publicznie je ujawnić podjął przez trzy dni, jakie upłynęły od publikacji szczegółów epizodu z Kemerowa. Wet za wet. I przypominają się - nie bez związku z nazwą państwowej funkcji, jaką sprawuje Ziobro - słowa Stanisława Jerzego Leca, że sprawiedliwość jest wieczną uciekinierką z obozu zwycięzców.
Oznacza to, że jeszcze trudniej przyjdzie namawiać obywateli do głosowania, co zawsze, przed każdymi wyborami, czynią niezależni samorządowcy. Ale też tym bardziej warto to robić. Kluczem do zmiany na lepsze polskiej polityki nie stają się bowiem, jak wyraźnie widzimy, potajemne nagrania, protokoły i "kompromaty" ale wyłącznie kartka wyborcza.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie