
Dawno temu miałem znajomego, który z zawodu był tłumaczem przysięgłym. Jego mama prowadziła znany w warszawskich kręgach kolekcjonerów sklep z tak zwanymi antykami. Antyki nie były jak w większości tego typu sklepów sprowadzane z zagranicy a pozyskiwane z warszawskich śmietników. Wspomniany wyżej kolega działał całkowicie legalnie i zwrócił się oficjalnie do właścicieli śmietników i altan śmietnikowych, jakimi w większości przypadków były spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. W większości przypadków otrzymywał nie tylko zgodę na poszukiwania, ale również otrzymał klucze do śmietników co w znacznym stopniu, ułatwiało mu poszukiwania. Nie było to łatwe zajęcie i miał też konkurentów, którzy uprawiali podobny proceder. Kolega wstawał codziennie około godziny czwartej nad ranem i wyruszał swoim Polonezem Trakiem w objazd po śmietnikach a około ósmej rano, był już po robocie, przebierał się w garnitur i swoim Mercedesem jechał do kancelarii adwokackiej, w której pracował.
Często na śmietnikach znajdował prawdziwe skarby. Najczęściej były to przedmioty pozostałe po starszych osobach, które zmarły. Spadkobiercy opróżniali mieszkanie ze starych mebli i bibelotów a większość z nich, trafiała na śmietnik. Zabytkowe meble trafiały się rzadko a najczęściej, były to drobiazgi takie jak grafiki, obrazy czy stare książki, czy kolekcje. Często obrazy i grafiki były bez ram, ponieważ były one na tyle atrakcyjne, że je zostawiano a bardzo drogie obrazy i grafiki znajdowały się w koszu na śmiecie. Z tego, co wiem mama mojego kolegi, już dawno nie żyje, lecz sklep z antykami istnieje nadal i podobno ma przedstawicielstwa w innych krajach. Jednym słowem wyrzucając śmieci, warto czasem zajrzeć do kontenera a nuż widelec, znajdzie się coś ciekawego.
Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie