
Po wejściu wojsk rosyjskich do Donbasu polscy politycy nie stwarzają wrażenia, że panują nad sytuacją. Wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki oznajmia, że Władimir Putin znalazł wyjście z twarzą z tego kryzysu. Inni zachowują się tak, jakby Rosjan miały odstraszyć niezliczone konferencje prasowe.
Pojawiają się alerty, ostrzegające przed atakami hakerskimi, zwłaszcza tam, gdzie w grę wchodzą przelewy finansowe. W sklepach nie widać jednak panicznego wykupu towarów. Społeczeństwo zachowuje spokój. Niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" już teraz zapowiada, że Polska stanie się głównym krajem przyjmującym uchodźców. Widać już więc, jaką rolę w tym konflikcie zachodni sojusznicy nam wyznaczają. "FAZ" motywuje to rzekomą sympatią Polaków dla Ukraińców ale nie przytacza żadnych badań opinii, które by ją potwierdzały. W czasach szturmu na granicę na Podlasiu trzy czwarte z nas sprzeciwiało się przyjmowaniu nieproszonych gości. Polscy ministrowie zakładają, że uchodźców przybędzie co najmniej 150 tys. Publiczne roztrząsanie wyzwań z nimi związanych wygląda jednak na zapraszanie ich do nas, co żadnego sensu nie ma. Nie chodzi więc o logistykę, lecz propagandę. Nerwowo zachowują się państwa zachodnie. Z Ukrainy Amerykanie ewakuują swoich pracowników Departamentu Stanu. To na Zachodzie a nie u nas już teraz gołym okiem widać wielki strach.
Za to wśród polityków w Polsce trudno dostrzec szczególną roztropność pomimo powagi sytuacji.
Szef posłów PiS Terlecki oznajmiając, że Putin wychodzi z twarzą z kryzysu, który sam wywołał, formułował tym samym ocenę, że działania rosyjskiego prezydenta ograniczą się do przejęcia republik donieckiej i ługańskiej - nominalnie pozostających wciąż w granicach Ukrainy, ale zamieszkałych przez Rosjan i przez separatystów zdominowanych. W tej sytuacji Unia Europejska, jak sugeruje poniekąd wicemarszałek, powinna ograniczyć zamierzone sankcje do symbolicznych. Nie jest to zapewne pogląd szczególnie odkrywczy, ani wypowiedź zanadto dyplomatyczna, jednak fakt, że w odpowiedzi cała niemal opozycja zajadle rzuciła się do gardła marszałkowi, unikając prezentowania własnych pomysłów na przełamanie kryzysu, dowodzi przygnębiającego ubóstwa myślowego. Sensownie zabrzmiała tylko wypowiedź pozostającego poza parlamentem (choć dysponującego w nim własną załogą) Szymona Hołowni, zwracającego uwagę na oddziaływanie rosyjskiej narracji poprzez agentów wpływu.
Gdy warkot motorów czołgów rozlegał się na rogatkach Doniecka, w rządowym kanale propagandowym TVP Info wydarzenia komentował od rana - co urasta do rangi symbolu tyleż smutnego co złowrogiego - Marek Król, były sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, stanowiącej przez lata przybudówkę radzieckiej KPZR i znanej z wprowadzenia w połowie lat 70 do konstytucji PRL zapisu o sojuszu z ZSRR. Ta obecność komunisty i eks sekretarza na antenie reżimowej telewizji Jacka Kurskiego starczy za komentarz. Politycy na konferencjach i ministrowie na naradach frasują się obecnością kolumn wojsk rosyjskich na Białorusi albo stanem ich sił w obwodzie kaliningradzkim. Tymczasem pogrobowcy Układu Warszawskiego, nie wspominając już o ZSRR (Putin jak wiadomo rozwiązanie Związku Radzieckiego uznał za "katastrofę geopolityczną") wcale nie muszą do nas wkraczać, oni już tu są, okopani w rządowej telewizji i wielu innych instytucjach. Czy się poddamy ich przekazowi, to już zależy od naszej odporności i zimnej krwi. Jak zwykle społeczeństwo wydaje się znowu reagować w sposób bardziej dojrzały i rozważny niż wyalienowana klasa polityczna i medialna. Paradoksalnie też fakt, jak wiele przeciwności Polacy znieśli przez kilkadziesiąt ostatnich lat - w porównaniu z widoczną już histerią Zachodu - okazuje się naszym wyrazistym atutem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie