
Społeczeństwo polskie z godnym podziwu spokojem i cierpliwością, bez paniki znosi nerwowość wywołaną sytuacją na Ukrainie. Politykom pozostaje więc się do tego dostosować, ale są od tego dalecy. Nawet w tych trudnym czasie przekaz propagandowy telewizji rządowej uderza bardziej w opozycję w kraju niż w winnych najpotężniejszego od lat zawirowania.
Wiodący prym wśród pisowskich "środków musowego przykazu" kanał TVP Info w dobrym czasie antenowym, w poniedziałek przed godz. 10 rano (to przecież moment, kiedy urzędnicy z pisowskiego zaciągu moszczą się wygodnie w fotelach w swoich biurach i za nasze podatnika pieniądze "załączają telewizję") propagandyści Info urządzili prawdziwą "godzinę nienawiści" w stylu George'a Orwella i jego "1984". Co znaczące, jej bohaterem nie był wcale Władimir Putin lecz przywódca opozycji Donald Tusk.
Tego ostatniego zresztą bronić wcale nie zamierzam, ponieważ za pretekst posłużył twitterowy komunikat przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, przekaz - najłagodniej rzecz ujmijmy - też odległy od profesjonalizmu polityka i mądrości męża stanu, całkiem niedawno pełniącego funkcję prezydenta Zjednoczonej Europy.
Co takiego napisał Tusk? Kto nie poprze teraz Ukrainy, nie jest demokratą, Europejczykiem ani chrześcijaninem. W roli teologa byłego premiera dopiero poznajemy. Wytknąć mu warto, że przymiotnik "katolicki", a ten właśnie chrześcijański obrządek w Polsce dominuje, znaczy "powszechny" - o czym lider wyraźnie zapomina - więc nie powinien służyć żadnemu wykluczaniu, nawet w słusznej międzynarodowo sprawie. Jeśli zaś o wykluczaniu mowa, to wyrzucanie Rosji poza nawias Europy z tego tylko powodu, że ma apodyktycznych i nastawionych na ekspansję przywódców, wydaje się oczywistym absurdem. Puszkin czy Turgieniew byli przecież bez wątpienia twórcami bardziej europejskimi i zakorzenionymi w naszej wspólnej kontynentalnej kulturze niż narodowy poeta ukraiński Taras Szewczenko, narodzony - co nie od rzeczy przypomnieć - w poddaństwie i wykupiony z powinności pańszczyźnianych dopiero przez wielbicieli jego twórczości. Tusk ma prawo o tym wszystkim nie wiedzieć, bo jest politykiem a nie kulturoznawcą. Jeśli jednak pozostaje ignorantem, niech się lepiej nie odzywa. Znany mu na pewno w odróżnieniu do Iwana Turgieniewa polski noblista Henryk Sienkiewicz (którego rodzony prawnuk pozostaje podwładnym przewodniczącego Donalda w partii) ujmował rzecz krótko: "Kończ waść. Wstydu oszczędź".
Jednak gdy skończył Tusk, zaczęło TVP Info. W chwili, gdy ruchy wojsk wokół ukraińskich rubieży budzą uzasadniony niepokój całego świata, gdy w harcowniczych potyczkach i podstępnych prowokacjach giną w Donbasie ludzie - propagandyści z telewizji Jacka Kurskiego zajęli się nie tyle nawet egzegezą, co szczerością wypowiedzi szefa PO. Nie Władimira Putina, nie ministra obrony Kremla Siergieja Szojgu, nie szefa dyplomacji Siergieja Ławrowa - tylko Tuska właśnie.
Dyskutanci reprezentujący szeroką gamę żurnalistyki pisowskiej od "Gazety Polskiej" po "Sieci" - do czytania obu tytułów ze względu na ich poziom nie mają cierpliwości nawet wierni wyborcy PiS - zajęli się analizowaniem dwuznaczności podejścia Tuska do katolicyzmu oraz wypominaniem domniemanych błędów, jakie w polityce wschodniej popełnić miał jako premier Polski a potem prezydent Europy.
Wreszcie za piętnowanie Tuska wziął się socjolog, znany z tego, że całkiem niedawno... zgubił się i długo nie mógł odnaleźć. Nazwiska naukowca ani okoliczności sprawy nie przypominam, bo nie chcę tegoż dyskutanta pozbawiać resztek autorytetu, jakim się cieszy u własnych studentów. Zapewne darzą go szacunkiem, bo TVP Info nie oglądają. Odrobinę trzeźwości (kluczowe to dla owej debaty słowo) wniósł inny wykładowca akademicki, przytomnie przypominając, że jednak Tusk jako lider partii chadeckiej ma niezbywalne prawo również na temat katolicyzmu się wypowiadać.
O prawdziwych wydarzeniach, sytuacji wokół Ukrainy, ruchach Rosji, następstwach tego wszystkiego dla Polski - jednym słowem o wszystkim, co naprawdę interesuje Polaków, powiadamiały tylko w trakcie tej całej czczej paplaniny paski na ekranie telewizora. Tak, te osławione paski TVP Info, tyle razy krytykowane i wyśmiewane. Uczciwsze i bardziej rzeczowe okazały się tym razem od pożal się Boże dyskutantów w studiu i na łączach. Paski lepsze od ludzi? Słyszałem to już kiedyś na trybunie stadionu, w odniesieniu do koszulek graczy, których kibice oskarżali o "wydrukowanie" czyli sprzedanie meczu.
"Pociąg spóźnił się do Buska... Wina Tuska...". Pamiętacie Państwo ten niezrównany song nieodżałowanego Wojciecha Młynarskiego. Tyle, że autor poprawiał nam nim nastrój w... czasach bez porównania mniej groźnych. Teraz zagraża nam zarówno nawała ze Wschodu jak niekompetancja i małość rodzimych polityków i dyspozycyjnych wobec nich propagandzistów, obojętne, czy ci ostatni przedstawiają się jako naukowcy czy dziennikarze.
Już za chwilę politycy partii rządzącej znów wystąpią i podkreślać będą potrzebę wspólnego działania w związku z powagą sytuacji. Liderzy opozycji wezwą do debaty ponad podziałami. Jedni i drudzy uczynią to osobno.
Najepiej chyba, żeby zaczęli się uczyć od własnych wyborców. W sklepach ani na stacjach benzynowych nie widać paniki. Trochę kupuje się na zapas... Bo przecież jeśli zacznie sie wojna, politycy ani propagadyści nas nie obronią. Wystarczy włączyć telewizor, żeby się o tym przekonać. Tylko po co. I tak niczego sie od nich nie dowiemy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie