
Rozmowa z Władysławem Bartoszewskim, posłem Koalicji Polskiej – PSL – Kukiz ‘15
- Co Pan, poseł z Warszawy, wie dzisiaj o wyborach, ich terminie, sposobie ich przeprowadzenia?
- Wiem, że zostały wyznaczone na 10 maja. To był termin wiążący prawnie. Wybory się w tym czasie nie odbyły, bo nikt nie był w stanie ich przygotować. Państwowej Komisji Wyborczej zabrano uprawnienia, chociaż jest ona organem konstytucyjnym. Poczta Polska nie dostarczyła pakietów do głosowania.
- Rządzący, jak się wydaje, dają prostszą wykładnię sytuacji?
- W prawie polskim nie ma sytuacji, o której mówią rządzący, że wybory odeszły w niebyt, tzn. mamy wybory niebyłe.
- Jakoś to nie brzmi jak należy, przyznajmy?
- Rządzący przedstawiają rzecz w ten sposób, że Sąd Najwyższy uzna, że wybory się nie odbyły więc je z tego powodu unieważni. Prawo jest inne. Sąd Najwyższy opiniuje prawomocność wyboru jednego kandydata na prezydenta. Nie wypowiada się natomiast na temat procesu wyborczego.
- Co w takim razie wiemy?
- Wybory się odbędą. Kiedy – nie wie nikt, przynajmniej w chwili, w której rozmawiamy. W jakim trybie – pewnie powszechnego głosowania korespondencyjnego. Fatalne, że Państwowej Komisji Wyborczej zabrano prawo organizowania wyborów i dano je Poczcie Polskiej, w Konstytucji przecież w tej roli nie zapisanej.
- Co to oznacza?
- Te wybory mogą być kwestionowane w Polsce i za granicą. Nie są równe ani powszechne, bo Polacy za granicą nie będą mogli zagłosować, skoro w krajach ich pobytu obowiązują restrykcje związane z koronawirusem. Pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacją. Przez 30 lat udało się uporządkować proces wyborczy: stało się oczywiste, że wybory parlamentarne odbywają się co 4 lata lub częściej w wypadku rozwiązania parlamentu, prezydenckie co pięć. Nie kwestionowano prawomocności jednych ani drugich. Nawet za komuny wybory były fałszowane… ale się odbywały. Rząd na trzy dni przed terminem, którego się trzymał, wyznaczonym przez marszałek Sejmu ogłosił, że wybory nie mogą się odbyć 10 maja. Państwo jest w rozsypce. To kolosalna zapaść.
- Czy można zakładać, że skoro tamten termin minął, PiS wyznaczy kolejny ale dla siebie dogodny, a nie bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i dobrostanu Polaków?
- PiS forsował wybory 10 maja, w terminie najlepszym dla swojego kandydata, nie bacząc na epidemię. Z powodów administracyjnych nie był w stanie tych wyborów przeprowadzić rzucony na pole walki wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Mamy najmniej kompetentny rząd w całym tym trzydziestoleciu. Przecież rządzący mają władzę absolutną w tym sensie, że dysponują większością sejmową, prezydent wywodzi się z tego samego obozu, kontrolują też część sądownictwa. Mimo to nie są w stanie dokonać tak podstawowej rzeczy jak przeprowadzenie wyborów w terminie konstytucyjnym. To marszałek Sejmu wybrała ten termin, a nie opozycja.
Rozmawiał Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie