Reklama

ZDANIEM CZARNECKIEGO. Gra o Mołdawię

Byłem w Mołdawii szereg razy. Zawsze służbowo – jako przedstawiciel Parlamentu Europejskiego. W latach 2009-2014 byłem nawet w specjalnej europarlamentarnej Delegacji UE-Mołdawia (będę konsekwentnie używał nazwy polskiej, a nie… Mołdowy). Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego miałem w swoich kompetencjach kontakty z całą Europą Wschodnią, a więc także Kiszyniowem. Podobnie jako wiceszef Zgromadzenia Parlamentarnego UE-Partnerstwo Wschodnie.

Mołdawia to, upraszczając, dawna Wołoszczyzna, a więc ziemie, które w XVI-XVII wieku były lennem Rzeczypospolitej. Mieliśmy wtedy – ówczesna polska państwowość – milion kilometrów kwadratowych i byliśmy największym mocarstwem Europy kontynentalnej obok Królestwa Hiszpanii z jej zamorskimi koloniami, które tworzyły „imperium nad którym nie zachodziło słońce"

Ciekawe, że spotykałem w Kiszyniowie (stolica Mołdawii) ludzi, którzy nosili polskie nazwiska i z dumą podkreślali swoje pochodzenie. Byli to zarówno politycy, parlamentarzyści, jak tzw. zwykli obywatele, choćby taksówkarz.

Mołdawia to kraj, który ze względów historyczno-kulturowo-językowych jest bardzo blisko Rumunii. Dla części polityków z Bukaresztu jest elementem planu stworzenia „Wielkiej Rumunii”. Chodzi o inkorporację do państwa rumuńskiego. Jest to instrumentalne traktowanie niezbyt dużego i biednego kraju. Na to nie ma zgody międzynarodowej, w tym Amerykanów. Rosjanie mają tu swoje aktywa: to Naddniestrze (Transnistria) – terytorium, na którym stacjonuje rosyjska armia, duża część społeczeństwa ma także drugie obywatelstwo, poza rumuńskim - rosyjskie, a gospodarka jest w rękach rosyjskich oligarchów - przyjezdnych i miejscowych. Władze w Kiszyniowie zmieniają się regularnie: opcja prozachodnia wygrywa z opcją prorosyjską, a potem prorosyjska opozycja dochodzi do władzy.

Obecne masowe prorosyjskie protesty w tym kraju są niewątpliwie odzwierciedleniem nastrojów mniej więcej połowy społeczeństwa, bo tyle „od zawsze” popiera Moskwę w kontrze do Zachodu. Jednocześnie jest to element gry Rosji, która chce zdestabilizować państwo, które w zeszłym roku formalnie zrobiło duży krok w kierunku Unii Europejskiej, a jego prezydent dopiero co gościła w Polsce i osobiście słuchała, jak Biden mówił o jej kraju. W ten sposób Kreml grozi tym, którzy w jego dawnej strefie wpływów chcą wybrać opcję prozachodnią - ale też grozi Zachodowi. Cel tej demonstracji, z całą pewnością logistycznie i organizacyjnie wspieranej przez Rosję, ma też wymiar zewnętrzny: pokazuje Zachodowi, że jak będzie się wtrącał w wojnę w Europie Wschodniej, to tuż przy granicach UE może mieć chaos, rozruchy i napływ imigrantów.

Przeciąganie liny w Kiszyniowie potrwa jeszcze długo.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Autor komentarza * - niezalogowany 2023-03-06 01:22:43

    "Mołdawia to, upraszczając, dawna Wołoszczyzna" -- bzdura! Wołoszczyzna to Muntenia (Multany) i Oltenia, a Mołdawia jest osobną krainą (i spora jej część należy cały czas do Rumunii; dla państwa wykrojonego przez Rosję lepsza byłaby nazwa Besarabia). "Mołdawia to kraj, który ze względów historyczno-kulturowo-językowych jest bardzo blisko Rumunii." Cóż za oszczędność w słowach! To kraj, który w międzywojniu *należał* do Rumunii (z wyjątkiem Naddniestrza), zarówno przedtem, jak i dziś zamieszkały w większości przez etnicznych Rumunów, o różnej tożsamości, ale języku literackim prawie identycznym z rumuńskim w Rumunii. (Żeby było śmieszniej, dało się stworzyć osobny język, bo dialekty rumuńskie są do tego celu dość różnorodne -- Wołoszczyzna mówi inaczej, Siedmiogród z Mołdawią inaczej -- ale Sowieci się na to nie zdecydowali i "językiem mołdawskim" nazywano po prostu oparty na dialektach Wołoszczyzny rumuński z Rumunii, tylko zapisywany grażdanką, którą w niepodległej Rumunii jeszcze w XIX wieku zastąpiono łacinką). Jeśli tak pisze Pan o kraju, w którym ponoć często Pan bywa, to strach pomyśleć, co napisałby Pan o kraju ledwo znanym...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Autor komentarza * - niezalogowany 2023-03-06 01:25:27

    O ja nie mogę. Co na tej stronie jest w ogłoszeniach? Przecież to jakiś zamtuz!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do