Artur Dziambor: Gdy pozamykane hotele upadną, kupią je pisowskie spółki Skarbu Państwa

Z Arturem Dziamborem posłem Konfederacji rozmawia Łukasz Perzyna.

- Podkreśla Pan, że zamknięcie gospodarki jest nielegalne. Czy dlatego, że Konstytucja gwarantuje swobodę działalności gospodarczej i pozostaje nadrzędna wobec ustaw, a tym bardziej nie wolno tego robić rozporządzeniem jak usiłuje rząd?

- Źródłem prawa nie są konferencje prasowe premiera Mateusza Morawieckiego. W Pana pytaniu zawiera się już część odpowiedzi. Oczywiście Konstytucja gwarantuje wolność działalności gospodarczej. W marcu, niestety także z udziałem PO-KO i PSL uchwalono ustawę, która jednak nie mówi wcale o zamykaniu całych branż gospodarki lecz wyłącznie ograniczeniu działalności gospodarczej.

- Czy to czytelna dla ludzi różnica?

- Oczywiście, że tak: ograniczenie może polegać na tym, że w restauracji działa co drugi stolik albo w siłowni co drugie stanowisko do ćwiczeń. A nie na tym, że kłódkę się wiesza, wszystko przymusowo zamyka i dalej radźcie sobie sami, właściciele i klienci...  Podczas jednego z sejmowych wystąpień odtworzyłem przemówienie premiera Mateusza Morawieckiego: nie może ustawa stać nad Konstytucją a rozporządzenie nad ustawą...

- ...czyli staropolskie: słowo się rzekło?

- Niestety dzieje się inaczej. Apel premiera sformułowany na konferencji prasowej traktowany jest przez niższe władze jak prawo. Przypomnę jak 24e października ub. r. premier powiedział, że lockdown wprowadzamy jak na próbę na dwa tygodnie. Podobnie poprzednia władza przemyciła podwyżkę VAT, miała być tymczasowa, a podniesiona stawka obowiązuje do dzisiaj. 

- Nie chodzi jednak o kazuistykę. lecz o gospodarkę, o jej tętno?

- Co piąta z dotkniętych nakazem zamknięcia firm nie będzie miała możliwości się otworzyć, jeśli lockdown potrwa. Cały przemysł gastronomiczny: hotele, restauracje i catering mają zamkniętą możliwość prowadzenia działalności. Prowadzenie pubu czy kawiarni to często pasja, sposób na życie, a ludziom, którzy się temu z korzyścią dla gospodarki poświęcili i uczciwie płacili podatki pisowska władza podcina skrzydła. Rozmawiałem z właścicielką pubu w Gdyni, gdzie często miałem spotkania - nie otworzy lokalu po to tylko, żeby ją ciągano po sądach. 

- Ale sądy...

- Sądy orzekają, że nakładane mandaty są nielegalne, bo podstaw prawnych do zamknięcia brak. Przedsiębiorcy w sądach wygrywają sprawy. Również władza nie wszędzie jest bezduszna. U mnie na Pomorzu co najwyżej jakieś niewysokie mandaty zwykle po 500 zł nakładano na tych, co swoje lokale otworzyli. Rząd niszczy małe biznesy, to jego działanie pozostaje nielegalne. Później będzie musiał wypłacać odszkodowania, znaleźć na to pieniądze, wiadomo, że to akurat potrafi, tylko po co ma być zmuszony to robić. Gorliwość władz w zwalczaniu przedsiębiorców, którzy otwierają swoje biznesy zależy od postawy sanepidu i policji w danym regionie. Zdarzały się niestety brutalne interwencje: w Rybniku policja tylnym wejściem wdarła się do lokalu i szarpała gości. Nie tylko gastronomii problem dotyczy.

- Czy można mówić o nierównym traktowaniu?

- To główny problem, wystarczy spojrzeć na szkoły prywatne. W ogóle w szkołach przyjęto zasadę, że otwiera się ponownie naukę dla klas 1-3 w istocie po to, żeby rodzicom nie wypłacać świadczeń opiekuńczych. Natomiast szkoły prywatne nie są w stanie przedstawić atrakcyjnej oferty w formule edukacji zdalnej, przez internet, to odwrócenie całej tendencji w szkolnictwie od 1989 r, wiadomo, że w tej sytuacji sobie nie poradzą.

- A inne pozamykane branże?

- Obawiam się takiej sytuacji, że hotele i siłownie poupadają, nie wytrzymają przedłużającego się przymusowego zamknięcia a potem spółki Skarbu Państwa, czyli w istocie firmy pisowskie podporządkowane partii rządzącej wezmą się do masowego skupowania ich. Taki może być finał. Nie mówię, że tak musi się stać, ale dostrzegam poważne zagrożenie. Niech władza udowodni, że tak nie będzie...

CZYTAJ RÓWNIEŻ: