
Niniejszy artykuł to synteza procesów, które miały wpływ na transformację gospodarczą Wielkiej Brytanii od lat osiemdziesiątych do chwili obecnej. Wielka Brytania przez minione czterdzieści lat przeszła długą drogę, której rezultatem jest opuszczenie Unii Europejskiej i związana z nim konieczność odnalezienia się wobec wyzwań, tak w polityce wewnętrznej, jak i na arenie międzynarodowej. Czy jest możliwe znalezienie analogii między sytuacją Wielkiej Brytanii a polską transformacją? Czy zasadne jest szukanie analogii i porównań miedzy tymi dwoma krajami? Czy Polsce grozi opuszczenie Unii Europejskiej i czy przykład brytyjski może stanowić dla nas odniesienie? A może ośmieli zwolenników wyprowadzenia Polski z Unii. W mojej ocenie zwolenników opuszczenia Unii zaczyna bowiem przybywać i stają się oni coraz bardziej znaczącym elementem polskiej sceny politycznej. Czy casus brytyjski może być dla Polski ostrzeżeniem? I czy stawianie analogii w ogóle jest zasadne. Te kwestie postaram się podnieść w niniejszym opracowaniu.
Jest początek 1982 roku. W Polsce trwa stan wojenny. Mija zaledwie kilka tygodni od masakry górników na Śląsku. Mam wówczas niespełna dwanaście lat i w moim warszawskim mieszkaniu słyszę w Radiu Wolna Europa słowa solidarności i wsparcia ze strony Margaret Thatcher. W swym przemówieniu krytykuje totalitarny reżim Jaruzelskiego i dołącza się do amerykańskich sankcji ekonomicznych. W tym samym czasie, gdy w Polsce trwa karnawał Solidarności w brytyjskim więzieniu w Maze grupa osadzonych członków IRA i Irlandzkiej Armii Wyzwolenia Narodowego ogłasza strajk głodowy. Domagają się lepszego traktowania i przyznania im praw więźniów politycznych. Jeden z głodujących zostaje nawet wybrany do brytyjskiego parlamentu. Wkrótce umiera w więzieniu nie doczekując spełnienia swych postulatów. Stanowisko rządu jest nieprzejednane, choć w krótkim czasie umiera kolejnych dziewięciu więźniów. Napięcie w kraju sięga zenitu, lecz w obliczu eskalacji konfliktu premier stawia na swoim. Strajk kończy się za cenę drobnych ustępstw w sposobie traktowania penitencjariuszy. Nie ma mowy o przyznaniu więzionym separatystom jakiegokolwiek szczególnego statusu. Gdy słyszę w radiu głos pani Thatcher, jest ona brytyjskim premierem od zaledwie dwóch lat. Już wówczas nie mam wątpliwości, że słucham postaci wybitnej. Gdy obejmuje urząd premiera gospodarka jej kraju jest w stanie wręcz opłakanym. Inflacja jest dwucyfrowa. W gospodarce króluje etatyzm, silne związki zawodowe i państwowe monopole. Znaczący udział państwa i liczne patologie sprawiają, że gospodarka traci konkurencyjność. Kraj chcący cały czas być postrzegany jako imperium jest archaiczny, skostniały i dryfuje w stronę marginesu w polityce międzynarodowej. W tej sytuacji brytyjska premier decyduje się na kompleksową przebudowę gospodarki. Thatcher stawia na wolny rynek, prywatyzację, deregulację, rozbicie monopoli i przebudowę systemu podatkowego. Redukuje interwencję państwa w gospodarkę i znaczenie związków zawodowych. W polityce finansowej priorytetem jest walka z inflacją, a pierwsze pięć lat jej rządów (1979-1984) określane jest mianem monetaryzmu. Przejawem tej walki jest podniesienie stóp procentowych, zmniejszenie wydatków budżetowych oraz podniesienie i wprowadzenie nowych podatków. Inflacja w istocie ulega obniżeniu ale ma to swoją cenę. Wzmocniony funt ogranicza produkcję jak również eksport brytyjskich produktów i usług. Bezrobocie w szybkim okresie rośnie z 5,5% do 12% i przekracza trzy miliony osób. Bezrobocie pozostaje wysokie przez całe lata osiemdziesiąte, a jego przyczyną jest głownie restrukturyzacja i konieczność racjonalizacji kosztów, począwszy od wielkich molochów, a kończąc na małych i średnich przedsiębiorstwach. Wbrew oczekiwaniom ekonomistów i na przekór podręcznikom ekonomicznym, ostra polityka monetarna spowodowała silny napływ pieniądza na rynek. Również zależność pomiędzy ilości pieniądza płynącego do gospodarki a inflacją była wbrew oczekiwaniom bardzo słaba co przeczy teoriom czołowych monetarystów. Nadmierny napływ pieniądza do gospodarki udaje się zmniejszyć w 1984 roku.
Stanowcza i konsekwentna polityka monetarna była jednym z kilku przełomowych i niezbędnych procesów. Kolejnym kluczem do sukcesu była prywatyzacja kluczowych sektorów gospodarki. Sprywatyzowano największe państwowe firmy między innymi takie jak: British Airways, British Petroleum, British Gas czy British Telecom. Prywatyzacja odbywała się głównie poprzez giełdę i stała udziałem milionów inwestorów. Upłynnione firmy szybko i znacząco poprawiły swoje wyniki finansowe a ci, którzy zdecydowali się inwestować długoterminowo osiągali często fenomenalne zyski. Krytycy zarzucali oczywiście, że Thatcher wyprzedaje rodowe srebra i dorobek wielu pokoleń Brytyjczyków a tak stworzony system nazywali republiką udziałowców i wskazywali na rosnące i niczym nie zasłużone różnice dochodów i rozwarstwienie.
Demonopolizacja po brytyjsku oznaczała głównie możliwość wejścia nowych inwestorów do konkurowania na rynkach określanych do tej pory jako monopole naturalne. Dopuszczono do infrastruktury gazowej, energetycznej i telekomunikacyjnej podmioty konkurencyjne, co spowodowało spadek cen i poprawę jakości usług. Innym innowacyjnym elementem było dopuszczenie prywatnych inwestorów do świadczenia usług, które uświęcona tradycją stanowić miały po wsze czasy domenę publiczną. Prywatne firmy miały od tej pory zarządzać szpitalami, domami opieki a nawet więzieniami. Firmy zarządzające wybierano w otwartych i transparentnych postępowaniach przetargowych. Firmy prywatne okazywały się sprawniejsze i wiele tańsze niż państwowe struktury administracyjne. Również i przy tej okazji paradoksalnie powstawały nowe miejsca pracy. Racjonalizację wydatków w sferze publicznej tłumaczono troską o podatników kontrybuujących do budżetu. Słynna sentencja, że rząd nie dysponuje żadnymi własnymi pieniędzmi, ale tylko środkami powierzonymi przez obywateli musiała współgrać z racjonalnym i transparentnym ich wydawaniem. Do ministerstw i urzędów wprowadzono audytorów badających wydajność pracowników, zasadność i racjonalność wszelkich wydatków oraz takie elementy jak na przykład optymalizacja wykorzystania powierzchni biurowych.
Kolejnym historycznym krokiem było znaczące ograniczenie wpływów związków zawodowych. A z początkami rządów „żelaznej damy” należało do nich ponad 13 milionów ludzi. Szczególnie silne były, podobnie jak w Polsce, w branży górniczej. A ta branża jako skrajnie niewydajna i przynosząca gigantyczne straty, była do likwidacji. Nie było mowy o świętych krowach, czarnym złocie czy niezależności energetycznej. Związkowcy zdawali się nie dostrzegać fundamentalnych zmian zachodzących w kraju. Brytyjska premier nie mogła sobie pozwolić na odstępstwo od przyjętych priorytetów w żadnej z kluczowych dziedzin funkcjonowania kraju. Strajk w brytyjskich kopalniach trwał rok, a związkowcy po tym czasie postanowili zakończyć protest nie otrzymując nic w zamian.
Trzeciego listopada 1988 roku Margaret Thatcher odwiedza żoliborski kościół św. Stanisława Kostki. Jestem w kilkuosobowej grupie przyjaciół blisko ogrodzenia otaczającego kościół. Brytyjska premier właśnie składa kwiaty na grobie księdza Jerzego Popiełuszki. Gdy po złożeniu kwiatów zbliża się w kierunku ogrodzenia bijemy brawo o wołamy w jej kierunku; Margaret!, Margaret! Pani premier spogląda w naszym kierunku i macha ręką. Jest uśmiechnięta i rozpromieniona a dzieli nas od niej ogrodzenie i może dziesięć metrów. Wystarczy, że odwraca i przemierza kilka kroków a przy ogrodzeniu od strony kościoła jak spod ziemi pojawia się kilku esbeków i nie bacząc na będących w pobliżu gości i dziennikarzy obrzuca nas wiązanką głośnych gróźb i wyzwisk. W naszym otoczeniu pojawia się około dziesięciu smutnych panów w podobny sposób skłaniając do oddalenia się. Wyraźnie nie chcą jednak powodować większego zamieszania, z czego korzystamy i pełni satysfakcji oddalamy się w kierunku Placu Komuny Paryskiej, niedługo potem przemianowanego na Plac Wilsona.
W Polsce zachodzą szybkie zmiany w zakresie politycznym i gospodarczym. Niewydolna gospodarka jest w ruinie. Szaleje inflacja, szybko rośnie bezrobocie. Amerykańska dziennikarka odwiedzająca Polskę opisuje w reportażu szary kraj zamieszkiwany przez biednych ludzi. Według opisu wygląd mieszkańców charakteryzują szare i blade twarze pełne znamion, krost i brodawek. Szokuje ją powszechny widok czarnych lub choćby przebarwionych zębów. Swoje spostrzeżenia tłumaczy fatalnym stanem powietrza, złą jakością wody pitnej i niedomaganiem służby zdrowia. Mieszkańcy mają chodzić w lichych ubraniach i dziurawych butach.
Polska uzyskuje wolność, choć cały czas stacjonują w niej sowieckie wojska. Związek zawodowy „Solidarność” zostaje reaktywowany i przypisuje sobie znaczącą rolę w odzyskaniu przez kraj suwerenności. Związkowy lider Lech Wałęsa deklaruje rozpostarcie nad rządem i procesem reform ekonomicznych „parasola ochronnego”. W zamian za to „Solidarność” żąda haraczu w postaci wpływu na wszelkie dziedziny funkcjonowania państwa i go otrzymuje. Młody profesor Leszek Balcerowicz obejmuje stery nad zrujnowaną gospodarką. We wcześniejszych latach pracuje w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu - Leninizmu i zapewne konstatuje, że słowem kluczem w polskiej sytuacji jest określenie „problem”. Ordynuje on Polsce gwałtowną terapię szokową. Uwalnia ceny, wprowadza wewnętrzną wymienialność złotego i na wiele miesięcy usztywnia kurs dolara. Celem jest odejście od gospodarki centralnie planowanej i systemu nakazowo – rozdzielczego do gospodarki rynkowej, której podstawą są sprawnie działające przedsiębiorstwa. Gospodarka ma być odpolityczniona a przedsiębiorstwa wolne od wpływów politycznych. Kluczem do osiągnięcia tego celu miała być prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw. Balcerowicz jest skrajnym liberałem. Ma też wielu oponentów. Ale w choćby w świetle przemian w innych krajach RWPG utrzymanie modelu polegającego na tym, że w ramach tej organizacji Węgrzy produkują autobusy, Polacy traktory a Bułgarzy pomidory jest nie do utrzymania. Wzmocnienie przemian w stronę modelu liberalnego wzmacnia objęcie funkcji premiera przez Jana Krzysztofa Bieleckiego ze środowiska gdańskich liberałów.
Wielkim państwowym molochom ograniczono, bądź odcięto wsparcie finansowe ze środków publicznych i poddano konieczności funkcjonowania na wolnym rynku. Wiele z nich szybko zbankrutowało a zwolnieni pracownicy stawali się wielomilionowym rezerwuarem taniej siły roboczej dla zagranicznych inwestorów. Pracownicy mieli teraz pracować za miskę ryżu, a ich poziom płac stanowić zachętę do inwestycji w Polsce. Balcerowiczowska idea pełnej liberalizacji gospodarki poddania państwowych firm regułom wolnego rynku wydawała się spójna, ale tylko na papierze. Rychło okazało się, że w najsilniejszych firmach do współzarządzania lub wręcz zarządzania aspirują działacze związkowi. Przerażonym swoją przyszłością pracownikom ledwo dyszących zakładów obiecują załatwianie u swych kolegów, jeszcze przed chwilą związkowców, dzisiaj już ministrów; przychylnego interesom pracowniczym dyrektora generalnego, dotacje i zapewnienie zbytu na produkty. Przedsiębiorstwo nie miało jeszcze działu sprzedaży i marketingu. Skoro jeszcze niedawno przed bramą zakładu stała kolejka chętnych na produkty istniał dział zbytu. Przychodził więc związkowiec i obiecywał pracownikom zapewnienie zbytu na ich niekonkurencyjne produkty. Szczególnym przykładem wpływów związkowych był podwarszawski Ursus. W fabryce występowały wszystkie klasyczne patologie okresu transformacji. Ursus miał jednak jeden szczególny atut, położenie niemal na przedmieściach stolicy. Wystarczyła godzina, aby robotnicy odeszli od swych miejsc pracy przy liniach produkcyjnych i zaczęli palić opony przed Urzędem Rady Ministrów. Ówczesny dyrektor generalny firmy mówił mi, że nie odprowadza żadnych podatków, ani składek, bo nie ma na to pieniędzy, a sytuacja taka może bez konsekwencji trwać miesiącami. Tenże dyrektor zostaje zresztą przez związkowców zwolniony i zastąpiony ich nominatem. Dzisiaj po przedsiębiorstwie w tym miejscu pozostał tylko dom kultury i wielkie osiedle mieszkaniowe w budowie.
Potęga związków zawodowych powoduje deregulację i utratę spójności systemu emerytalnego. Wprowadzono do niego dziesiątki przywilejów branżowych. Górnicy i mundurowi, jako młodzi i relatywnie zdrowi ludzie zaczynali pobierać świadczenia emerytalne z deficytowego systemu. Wprowadzający z pozoru liberalne reformy nie mieli siły i politycznego wsparcia aby przeciwdziałać kształtującym się wówczas i trwającym często do dnia dzisiejszego patologiom.
Porównując polski i brytyjski model transformacji dokonany przez Thatcher, wyłaniają się fundamentalne różnice. W Wielkiej Brytanii program reform był całościowy, długofalowy i nie pozostawiał miejsca na żadne wyjątki od neoliberalnych zasad. W Polsce przeszło trzydzieści lat od początku transformacji mamy gospodarkę rynkową z bardzo znaczącym (i rosnącym) udziałem państwa. Prezes spółki skarbu państwa do dnia dzisiejszego musi lawirować pomiędzy przeciwstawnymi z pozoru zależnościami. Musi zadowolić miejscowe zaplecze partii rządzącej, mieć „dobre notowania w Warszawie”, przychylność związków zawodowych i last but not least, zadowalające wyniki finansowe.
Obecnie Wielka Brytania jest poza Unią Europejską. Była w niej zresztą na szczególnych prawach. Od początku stawiała, że nie ma mowy o rezygnacji z funta jako waluty narodowej. Nigdy nie przystąpiła do strefy Schengen. Ponadto zapewniła sobie potężny rabat od wpłacanej do budżetu unijnego składki. Na decyzji o przeprowadzeniu referendum wpływ miała polityka wewnętrzna. Na początku premier David Cameron obiecywał referendum mówiąc, że chce w ten sposób wymusić reformy instytucji i funkcjonowania unii europejskiej. Po dwóch latach czyli w 2015 roku latach powtórzył zapowiedź referendum przed wyborami do Izby Gmin. Nie ulega wątpliwości, że i ten komunikat skierowany był do własnej opinii publicznej. Cameron wybory co prawda wygrał, ale po referendum przesądzającym o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE, podał się do dymisji, czym zakończył swą karierę polityczną.
Wielka Brytania, tak w chwili występowania z Unii, jak i dzisiaj ma silną i nowoczesną gospodarkę. Sektor finansowy jest potężny, innowacyjny i stanowi koło zamachowe dla całego ekonomicznego ekosystemu. Mimo znaczącego wzrostu poziomu życia w Polsce i niewątpliwego awansu ekonomicznego Polski, dwa miliony młodych Polaków po otwarciu brytyjskiego rynku pracy, natychmiast tam się przeniosło i w większości funkcjonuje do dzisiaj. Wielka Brytania mimo braku nacisków ze strony Brukseli w sposób bezprecedensowy stawia na kosztowne i najnowocześniejsze technologie ochrony środowiska ze średnioterminową perspektywą osiągnięcia poziomu neutralności energetycznej.
Polska gospodarka cały czas opiera się na energii elektrycznej bazującej na węglu kamiennym i co gorsza brunatnym. Transformacja idąca w kierunku odnawialnych źródeł energii dopiero raczkuje. Wymaga to ogromnych nakładów, co oczywiste, ponad nasze siły. Jeśli uwzględnimy ogrom środków niezbędnych na unowocześnienie w Polsce infrastruktury, w tym na terenach wiejskich, podniesienie poziomu służby zdrowia i edukacji, przez wiele lat wsparcie unijnych pieniędzy będzie nieodzowne. Podnoszenie w takiej sytuacji tematu wyjścia Polski z Unii Europejskiej jest oczywiście dozwolone. Mamy wolność głoszenia dowolnych poglądów w ramach debaty publicznej. Na szczęście dla przeważającej części społeczeństwa i klasy politycznej odpowiedź jest jednoznaczna. Mam nadzieję, że tak pozostanie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie