Reklama

Dlaczego warto zagłosować 12 lipca

W dniu wyborów nie oceniamy kampanii - w tym roku okazała się kiepska i agresywna - tylko wskazujemy najlepszego kandydata na prezydenta. Głosujemy dla siebie, nie dla polityków, mediów, sztabów i ekspertów.

Zawodowi politycy nie ułatwiają nam zadania, wzmagając napięcie i złe emocje, eksponując kwestie drugorzędne (prawa społeczności gejowskiej czy własność mediów w Polsce) a lekceważąc najważniejsze - w pierwszym rzędzie walkę z pandemią koronawirusa i przeciwdziałanie spowodowanej nią zapaści gospodarczej.

Najlepszym chwytem Andrzeja Dudy wydaje się zaproponowanie już po wyborach Koalicji Polskich Spraw - enigmatycznego ale szerokiego porozumienia z udziałem również PSL, Koalicji Polskiej i Konfederacji. Taka inicjatywa nic nie kosztuje, za to pozwala wymienić publiczne nazwy ugrupowań, których kandydaci w drugiej turze się nie znaleźli, co ich wyborcom... miło usłyszeć. Ktoś o nich pamięta.

Najgorszym za to błędem urzędującego prezydenta okazało się ujawnione już po 1. turze ułaskawienie skazanego za pedofilię przy czym próby tłumaczenia tej decyzji okazały się równie gorszące jak ona sama - jeśli mówi się, że wnioskowała o to sama poszkodowana, stanowi to tylko smutny dowód jej psychicznego uzależnienia od sprawy przestępstwa.

Zasługą Rafała Trzaskowskiego pozostaje skuteczne zaprezentowanie siebie jako kandydata Polski demokratycznej, pozyskanie poparcia Szymona Hołowni oraz neutralności Krzysztofa Bosaka. Pozwala to występować w roli kandydata, który łączy a nie dzieli. Fatalną porażką Trzaskowskiego stała się za to walka o głosy mieszkańców Brodnicy w czasie, gdy woda po katastrofalnym deszczu zalewała Warszawę, której wciąż jest prezydentem.

W tygodniu po 1. turze wyborów zwyciężyła strategia kooptacji - przekonujący do siebie kolejne grupy społeczne i elektoraty Trzaskowski dosłownie połknął kilkunastoprocentową stratę do rywala, zrównał się z nim w sondażach, a w niektórych nawet go wyprzedził. Wzbudziło to uzasadnioną nerwowość w sztabie Dudy. 

Za to tydzień poprzedzający drugą turę okazał się remisowy - notowania ani drgnęły, zabrakło znaczących deklaracji, bo kto miał się określić - zrobił to już wcześniej.

W sumie cały czas między dwoma głosowaniami okazał się korzystniejszy dla Trzaskowskiego. Duda z roli zdecydowanego faworyta stał się politykiem, zmuszonym bronić stanu posiadania. Wynik trudno przewidzieć. Zaś za brutalizację kampanii, w tym przepychanki na wiecach, odpowiada zaplecze urzędującego prezydenta. Zarówno dla jego zwolenników jak i przeciwników kluczowy może okazać się fakt, że miał wygrać w pierwszej turze, ale mu się nie udało. To Trzaskowski - całkiem jak Duda sprzed 5 lat - uosabia dziś dla wielu zmianę i nadzieję.       

Mazowiecka Wspólnota Samorządowa przez kilkanaście lat istnienia zawsze zachęca do wzięcia udziału w wyborach - również w tych, w których nie wskazuje kandydata. Działa na rzecz aktywności obywateli. 

Warto głosować nie tylko dlatego, że z badań opinii wynika, że konkurentów dzieli niewielki dystans, więc zyskujemy poczucie, że liczy się każdy głos. Nasz w pierwszej kolejności. Kartkę do urny warto wrzucić również z tego powodu, że sama możliwość głosowania w tej wypróbowanej i najmocniej utrudniającej fałszerstwa formie stanowi efekt zwycięskiego nacisku opinii publicznej na polityków, którzy chcieli nam urządzić wybory pocztowe i zdążyli już na ten cel zmarnować ogromne środki z naszych podatków. Skoro postawiliśmy na swoim - bo to masowy sprzeciw w internecie i badaniach opinii zmusił rządzących do zarzucenia terminu 10 maja i rezygnacji z głosowania wyłącznie korespondencyjnego - to teraz z tego skorzystajmy. Wybieramy sami, nikt z nami za kotarę nie wejdzie. Warto też pamiętać o pokoleniach Polaków w ogóle pozbawionych tej możliwości - wybory z 4 czerwca 1989 r. których rocznicę  niedawno świętowaliśmy, chociaż kontraktowe, okazały się pierwszymi wolnymi od 1928 roku. Za sprawą najpierw sanacji, potem okupantów wreszcie komunistów kolejne generacje nie miały możliwości swobodnego oddania głosu. Były albo cuda nad urną albo jedna lista albo obcy namiestnicy u władzy. Teraz ta ostatnia - dobra czy zła, sprawna czy nieudolna - pochodzi jednak z naszego wyboru. Oswoiliśmy się już z faktem, że to prawo, a nie przywilej obywatela.  

Wybory prezydenckie, głosowanie na człowieka, nie partyjną listę - najlepiej odpowiadają charakterowi Polaków. Pomimo trudnego czasu pandemii w pierwszej turze odnotowaliśmy wysoką frekwencję 64 proc. uprawnionych. Jeśli Polacy równie masowo wezmą udział w drugiej rundzie głosowania - legitymacja zwycięzcy do pełnienia urzędu stanie się mocniejsza. Nie o niego jednak chodzi, głosujemy dla siebie. Karta wyborcza pozostaje jedynym niezawodnym narzędziem naszego wpływu na życie publiczne i rzeczywistość wokół.         

Łukasz Perzyna

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do