
Dworzec Warszawa Wschodnia na dobre nie zasypia. Względną ciszę co chwilę rozdziera płacz dziecka, nerwowa rozmowa czy trzask przewróconego bagażu… Ktoś zaczyna chrapać, inny szlocha, a z drugiego końca dobiega cichy śpiew...
„Pociąg z Przemyśla przyjedzie opóźniony o 60 minut” i przyjeżdża o godzinie 00.27 na stację Warszawa Wschodnia. Czekają na niego wolontariusze, ratownicy medyczni, ochrona kolei, policja i pracownicy Inter City z mnóstwem pluszowych misiów. To tym pociągiem IC „Malinowski”, w wagonie sanitarnym z Medyki miały przyjechać ukraińskie dzieci z rodzicami. Na peronie wszyscy są w pełnej gotowości.
Ustalamy w międzyczasie, że w pociągu jedzie kilkuset ukraińskich uchodźców (600 – 700 osób). Kiedy „Malinowski” wjeżdża na peron 4. okazuje się, że wagon sanitarny odłączony został dużo wcześniej, są w nim jednak dwie starsze osoby wymagające pomocy w poruszaniu się, niezbędne są wózki. Dla ratowników medycznych obecnych na dworców nie jest to żadnym problemem – są przygotowani na wszelkie sytuacje. Na peronie był już jeden wózek i platforma, błyskawicznie zorganizowany zostaje też drugi i dwoje starszych Ukraińców bezpiecznie opuszcza pociąg a potem teren dworca.
W pociągu nie ma tłumu, większość pasażerów wysiadła wcześniej – na Warszawie Zachodniej i Centralnej, bo te stacje były wcześniej. Dworzec Wschodni jest ostatni na trasie i pewnie dlatego tutaj jest najspokojniej, chociaż od naszej poprzedniej wizyty (26 lutego) zmieniło się tu bardzo dużo. Wtedy był ruch, przewijało się wiele osób.
Uchodźcy przyjeżdżali i mieli gdzie jechać prosto z dworca. Większość z nich miała w Warszawie znajomych, przyjaciół czy nawet rodziny, albo trafiali do polskich domów. Z dnia na dzień jednak matek z dziećmi przybywa, a wśród nich jest coraz więcej kompletnie zagubionych osób, które uciekały z domów bez żadnego pomysłu na dalsze, tymczasowe życie. Wysiadają i nie wiedzą co dalej ze sobą zrobić. Niektórzy czekają na darmowy pociąg do Berlina, inni chcą u nas zostać, ale do noclegowni boją się jechać, dlatego zostają na dworcu. Zostają „na razie”, „na chwilę”, „dopóki czegoś nie wymyślą”. I tak zarówno dookoła holu, przy kasach i innych miejscach gdzie jest w miarę ciepło, widać karimaty, śpiwory, koce. Każdy gdzie tylko może, próbuje chociaż przez chwilę zregenerować siły we śnie.
Są dorośli, ale też dzieci, nawet maleńkie. Tulone przez wymęczone matki przysypiają i dają im chwilę odpocząć. Po godzinie 1 robi się TROCHĘ spokojniej. Trochę, bo dworzec Warszawa Wschodnia na dobre nie zasypia. Względną ciszę co chwilę rozdziera płacz dziecka, nerwowa rozmowa czy trzask przewróconego bagażu… Ktoś zaczyna chrapać, ktoś inny szlocha, a z drugiego końca dobiega cichy śpiew.
Za kilka godzin znowu zrobi się bardzo głośno. Przyjedzie kolejny pociąg z Przemyśla...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie