
Główna troska i temat codziennych rozmów Polaków - pandemia koronawirusa - wprawdzie zaburzyła wyborczy kalendarz ale wcale nie stała się głównym tematem kampanii prezydenckiej. Świadczy to o znacznym oderwaniu zawodowych polityków - a z ich grona rekrutują się wszyscy poza Szymonem Hołownią kandydaci - od codziennych problemów społeczeństwa.
Zwłaszcza w ostatnich tygodniach najwięcej uwagi kandydaci poświęcili ocenie rządów PiS (Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski) lub całej klasy politycznej (Hołownia), kwestii amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce (wizyta prezydenta w Waszyngtonie), nawet problemom praw społeczności LGBT (Duda i Trzaskowski) chociaż jak słusznie zauważył na łamach niemieckiego "Tagesspiegel" biograf Baracka Obamy Christoph von Marshall - akurat ta ostatnia kwestia zajmuje uwagę zaledwie 9 proc Polaków.
Wiele optymistycznych sygnałów, wysyłanych przez kandydatów bądź ich medialne zaplecze przyszło zresztą pospiesznie weryfikować, zwykle z negatywnym dla przekazu skutkiem. Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher stanowczo zdementowała, jakoby w trakcie rozmowy Dudy z Donaldem Trumpem w Białym Domu wymieniono liczbę trzech tysięcy żołnierzy amerykańskich o których miałaby się zwiększyć obecność wojskowa USA w Polsce.
Kandydaci spotykali się na debacie telewizyjnej (wbrew zastrzeżeniom do stronniczości TVP udziału w organizowanej przez nią dyskusji nie podarował sobie żaden z nich) a ich przedstawiciele również w sądach, gdzie Trzaskowski wygrał z Dudą proces o milionowe bezrobocie za rządów PiS.
Pretendenci, którzy względnie najwięcej uwagi poświęcili przeciwdziałaniu pandemii COVID-19 i jej gospodarczym oraz społecznym skutkom - Krzysztof Bosak i Władysław Kosiniak-Kamysz nie przekraczają w sondażach dziesięciu procent poparcia. Drugiemu z nich nie pomogło nawet w jego pozyskiwaniu, że chociaż od lat zasiada w Sejmie pozostaje lekarzem z prawem do praktyki. Nie przydały mu też punktów osobne konferencje żony na temat akcji dobroczynnych.
W przekazie sztabu Trzaskowskiego ważniejsze od walki z pandemią i jej skutkami ekonomicznymi okazały się... popełnione przy jej okazji nadużycia pisowskiej ekipy (choćby słynne już miliony bez przetargu za wadliwe środki ochronne). Zaś gdy Duda pojechał na pogotowie w Garwolinie, to musiał go tam witać pisowski dyrektor, jakby bezpartyjnych w służbie zdrowia brakowało.
Jeśli uznać, że sondaże rzetelnie odwzorowują kampanijne nastroje, to do przebiegu tego konkursu piękności pasuje znana formuła bohatera "Rejsu", lubiącego te piosenki, które już słyszał.
Oś sporu między PiS a PO wyznaczyła sympatie dwóch trzecich polskiego elektoratu, bo tak sumują się notowania Andrzeja Dudy (40 proc według ośrodka Kantar, badanie z 24-25 czerwca) oraz Rafała Trzaskowskiego (27 proc).
Trzeba jednak zauważyć, że trzeci w tej stawce pozostaje Szymon Hołownia (13 proc), stanowczo kwestionujący sens plemiennego podziału na zwolenników dwóch głównych ugrupowań.
Za to kampania innego głoszącego potrzebę budowania mostów kandydata Władysława Kosiniak-Kamysza uległa pełnej destrukcji, skoro na koniec pozostaje mu ledwie 2 proc poparcia. Lepszy już wynik osiąga niesłusznie na początku lekceważony a pracowity i wiedzący, czego chce Krzysztof Bosak (7 proc) a nawet kolejny przegrany w tym wyścigu Robert Biedroń (3 proc).
Kandydaci niczym wielkim nas w tej kampanii nie zaskoczyli. Brakowało spójnego przekazu, miało się wrażenie, że najchętniej rozmawia im się ze sobą nawzajem... nad głowami społeczeństwa. Ostro w dodatku i bez skrupułów.
Najważniejszy zwrot w tej kampanii dokonał się - paradoksalnie - nie w chwili odwołania pierwszego, planowanego na 10 maja terminu wyborów, ale w momencie wkroczenia do gry w miejsce łagodnej i zabiegającej o umiarkowanych wyborców Małgorzaty Kidawy-Błońskiej kolejnego kandydata Platformy Obywatelskiej - prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, którego główną rekomendacją pozostaje pokonanie w stołecznych wyborach przed dwoma laty już w pierwszej turze zastępcy Zbigniewa Ziobry Patryka Jakiego. Odkąd wszedł do gry - przekaz się wyostrzył. Trzaskowski reprezentuje bowiem te cechy Platformy, które najmocniej bulweresują zwolenników PiS: skrajnie pewny siebie, z góry przybiera pozę zwycięzcy, zresztą w kampanii zanotował rzeczywisty sukces, w ekspresowym czy ściślej alarmowym tempie zbierając 1,6 mln podpisów.
Warszawiacy zaś mogą mieć satysfakcję nie tylko z tego powodu, że postacią, która teraz najbardziej zdynamizowała wyborczy wyścig okazał się prezydent ich miasta - ale też ze dwaj najsilniejsi kandydaci spoza partyjnego układu Szymon Hołownia i Krzysztof Bosak zdecydowali się swoje ogólnopolskie kampanie w przedwyborczy piątek właśnie w stolicy - Hołownia przed Belwederem, skąd jego kamper dwa tygodnie temu ruszał na objazd kraju, zaś Bosak przed pomnikiem Kopernika.
Wszystkie drogi prowadzą do Warszawy... przynajmniej w tej kampanii. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że stolica coś konkretnego na tym zyska.
Kampania najmocniej odwoływała się do emocji osób już przekonanych, poniekąd wbrew logice wyborów prezydenckich, gdzie kalendarz i ordynacja zachęcają raczej do pozyskiwania nowych zwolenników a zajadłość i brak empatii niejednego już faworyta kosztowała prezydenturę - jak Lecha Wałęsę w 1995 r. czy Jarosława Kaczyńskiego w 2010 r.
Brzydka, powtarzająca ograne chwyty kampania nie oznacza jednak, że... nie mamy spośród kogo wybrać.
Stawka pretendentów zawiera nazwiska urzędującego prezydenta, przedstawicieli wszystkich reprezentowanych w Sejmie formacji politycznych a także kandydatów obywatelskich, którzy właśnie od nich najmocniej się dystansują.
Kandydatów znamy z sejmowych i rządowych korytarzy, z tańców z gwiazdami, z telewizyjnych talk-shows. Z mityngów partyjnych i demonstracji ulicznych.
Znów, jak wiele razy w historii, pozostaje nam przy urnach naszymi decyzjami poprawić to, co politycy zepsuli. Jesteśmy wolni wobec tego wyboru. Nikt nam niczego nie narzuca. Nie da też pełnej gwarancji, że nasz werdykt skoryguje to, co złe w życiu publicznym. Jednak odmowa uczestnictwa oznacza wyrzeczenie się wpływu na uzdrowienie rodzimej polityki. A kto jest z niej zadowolony? Nie widzę...
Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie