
Liderzy PiS ogłaszają koniec koalicji, powątpiewają w sens rządu mniejszościowego, zapowiadają wybory parlamentarne przed terminem, na które pójdą bez Porozumienia Jarosława Gowina oraz Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
To efekt braku wsparcia dla promowanej przez samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego ustawy o ochronie zwierząt, przeciw której - bo godzi w interesy polskiej wsi - zagłosowała Solidarna Polska, a Porozumienie się wstrzymało. Uchwalono ją dzięki Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Za to przepis gwarantujący urzędnikom bezkarność w czasie pandemii w ogóle nie był głosowany, gdy sprzeciwili się "koalicjanci wewnętrzni".
Następstwa sejmowych wydarzeń z nocy z czwartku na piątek nie są już jednak równie jednoznaczne, jak bojowe deklaracje, jak Ryszarda Terleckiego, że koalicji nie ma i dalsze rozmowy o niej zostają przerwane albo Marka Suskiego, że Zbigniew Ziobro nie może być dalej ministrem sprawiedliwości. skoro ustawy o ochronie zwierząt nie poparł.
Kaczyński rozzłościł się nie na żarty, ale wyjątkową nieustępliwość wykazał też - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - premier Mateusz Morawiecki. Postawił sprawę na ostrzu noża: albo "koalicjanci wewnętrzni" poprą co trzeba, albo stracą swój status tak sojuszniczy jak ministerialny.
Bez Porozumienia i Solidarnej Polski PiS traci większość w Sejmie, zwłaszcza, że trzeba od niej odliczyć również posłów PiS, którzy z pobudek moralnych jak Bartłomiej Wróblewski zagłosowali przeciw ustawie. O przyjęcie budżetu nie ma się jednak co obawiać, skoro ani Gowin ani Ziobro nie prą otwarcie do wyborów przed terminem. Poza wszystkim - nie są do nich przygotowani. Dlatego wiceminister z Solidarnej Polski Janusz Kowalski w piątek rano uspokajał, że koalicja trwa, rząd pracuje i partnerzy, zgodni w 99 proc spraw zrobią jeszcze wspólnie wiele dobrego dla Polski.
Idący po samodzielną większość PiS obiecywał odmienny od dotychczasowego i konsekwentny sposób uprawianie polityki, a to, co się dzieje, przypomina kryzysy koalicyjne i rządowe z czasów AWS i UW a potem samej Akcji. Tyle, że Akcja Wyborcza Solidarność uchwalała równocześnie wielkie reformy, jak obowiązującą do dziś samorządowo-administracyjną, która stworzyła wielką szansę lokalnej demokracji. A PiS co najwyżej rozdawał swoim wyborcom pieniądze, odebrane im wcześniej w formie podatków. Z zapowiadanej nowej jakości rządzenia nic nie pozostało.
Łukasz Perzyna
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie