Reklama

Kilka słów o zarobkach w sporcie

13/08/2022 11:34

Od pewnego czasu chciałem napisać poniższy tekst. Trochę się wahałem, gdyż temat jest nieco kontrowersyjny. Nie byłem też do końca przekonany czy w sposób wystarczający uzasadnię swoją główną tezę. Jednak spróbuję. A brzmi ona, że domaganie się przez sportsmenki równych wynagrodzeń w pewnych komercyjnych dyscyplinach sportu jest co najmniej nie na miejscu. Można rzec, że bywa bezczelnością. Ostateczną decyzję podjąłem po zakończeniu kolarskiego wyścigu Tour de France.

Panie kolarki pojechały dookoła Francji po bagatelka 33 letniej przerwie. Przy czym dookoła jest mocno na wyrost. Panie przejechały kilka nawet dosyć długich etapów i tyle. Problem jest jednak inny. Dlaczego przez cały ten okres nikt nie pokusił się o organizowanie tego wyścigu w kobiecej wersji? Męska intuicja podpowiada mi, że pewnie niejeden próbował, ale nie spinało się to przedsięwzięcie finansowo. Przy okazji szczere gratulacje dla Katarzyny Niewiadomej, która zajęła trzecie miejsce. Ale Tour w końcu się odbył przy mizerniutkim zainteresowaniu kibiców i mediów. A jak wiadomo w wypadku męskiego Tour de France, cały kraj żabojadów i ślimakożerców dostaje na jego punkcie zbiorowego szaleństwa. Na trasach przejazdu gromadzą się setki tysięcy kibiców. Tysiące jeździ po całej niemalże Francji chcąc być obecnymi na każdym etapie wyścigu. Miliony we Francji i na całym świecie śledzi zawody w telewizji i internecie. Sam Tour to potężne wydarzenie komercyjne, na którym sportowcy ale i organizatorzy bardzo dobrze zarabiają. Bowiem zawodowe kolarstwo to jest wielki sportowy biznes, a pedałujący cykliści zarabiają w ten sposób na życie. Niektórzy naprawdę bardzo dobrze. Po zakończeniu żeńskiego Tour, kolarki głośno wyrażały niezadowolenie z powodu otrzymanych od organizatora nagród. Pula nagród u mężczyzn była ośmiokrotnie większa, a zwycięzca męski zainkasował dziesięć razy tyle co zwycięska kolarka. Większym według mnie kuriozum były pretensje pań o to, że media nie wykazują ich rywalizacji wystarczającego zainteresowania, na które one przecież zasługują. A teoretycznie paniom powinno być łatwiej przyciągać uwagę publiczności. Zdecydowaną większość sportowych kibiców stanowią mężczyźni, którzy jak przypuszczam co do zasady wolą się patrzeć na kobiety niż mężczyzn. Ale w przypadku kobiecego kolarstwa to niespecjalnie działa. W podobnym tonie wypowiadały się mistrzynie świata w piłce nożnej kobiet. Żądały od FIFA takich samych pieniędzy jak męscy mistrzowie świata Francuzi na mundialu w Rosji. Mizogini z FIFA pokazali paniom figę, mówiąc że do kobiecego futbolu i tak dopłacają z tego co zarobią na piłkarzach.

Jedyną z komercyjnych dyscyplin sportu o globalnym zasięgu, gdzie zarobki pań z grubsza zrównały się z męskimi jest tenis. Może dobrze, może źle. Ale i tu są jednak poważne dysproporcje. Mimo podobnych zarobków nie da się niestety ukryć, że i w tym sporcie zainteresowanie rywalizacją pań mocno ustępuje rywalizacji mężczyzn. Trochę przykry był widok prawie pustych trybun Indian Wells, gdy finał wygrywała nasza genialna Iga Świątek. Trybuny te zaczęły się zapełnić dopiero pod koniec meczu pani Igi, gdy widzowie oczekiwali już na finał męski. Odbywał się bowiem kilkanaście minut po zakończeniu finału kobiet. Dowodem na różnicę w zainteresowaniu pokazały realia turnieju Roland Garros (znowu Francja). Dyrektorka Turnieju Amelie Mauresmo układając codzienny rozkład meczów, na wieczór uparcie wyznaczała tylko mecze mężczyzn. Panie, w tym nasza Iga protestowały, że też chcą grać wieczorem. Na nic to się jednak zdało. Mecze wieczorne są dojną krową dla organizatorów, a gdy zaczynają grać panie setki tysięcy ludzi na świecie wyłącza telewizory i tym samym nie ogląda emitowanych reklam. Albo przełącza na inny kanał i też nie ogląda reklam. Zresztą skutek jest ten sam. Mauresmo twierdziła, że paniom należą się ich wysokie nagrody za grę, ale na nie trzeba zarobić i tyle. Trzeba sobie zdać bowiem sprawę, że sport to jest wielki biznes i wszyscy sportowcy i organizatorzy chcą zarobić jak najwięcej. Ale są również tak zwane bieda sporty, jak zapasy czy podnoszenie ciężarów. Sporty niezwykle mało atrakcyjne i jeszcze mniej popularne wśród globalnej publiczności. Polscy sportowcy przygotowujący się do Igrzysk Olimpijskich nie mogą liczyć na wysokie nagrody i sponsorów, otrzymują stypendia. Z tego co mi wiadomo są one równe dla kobiet i mężczyzn. I w porządku. Mam na koniec propozycję dla niezadowolonych piłkarek i kolarek. Jak zmienią dyscyplinę sportu i barwy narodowe mogą zarabiać tyle samo co mężczyźni. Nie sądzą jednak aby bardzo tego pragnęły.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do