
Na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej w dawnych czasach znajdował się tak zwany bunkier. |Była to potoczna nazwa budynku, w którym miał swoją siedzibę, jak i biura jeden z oddziałów Orbisu zajmujący się turystyką zagraniczną. Budynek był dość nowoczesny jak na czasy, w jakich powstał a elewacja, była obłożona blachą aluminiową w kolorze złota, choć z czasem nieco wyblakła a nikt wtedy, nie myślał nad zmianą lub remontem elewacji. Budynek z wyglądu faktycznie przypominał olbrzymi bunkier i taka nazwa przylgnęła do niego na stałe.
Kawałeczek dalej za bunkrem idąc w stronę Marszałkowskiej, znajdowała się winiarnia o swojskiej nazwie Łańcut. Zgodnie z nazwą lokalu podawano tam wysokoprocentowe winiaki. To właśnie w tym lokalu szczęśliwcy opijali sukcesy, jeśli udało im się załapać w pobliskim biurze na egzotyczną wycieczkę do Bułgarii lub Rumunii, lub co zdarzało się znacznie częściej, topiono smutki z powodu kolejnej odmowy wydania paszportu celem wyprawy handlowej do Berlina Zachodniego. Po Winiarni Łańcut, jak i bunkrze nie pozostał już najmniejszy ślad.
Na początku tego wieku ktoś doszedł do wniosku, że bunkier ma za mało przestrzeni biurowej i został rozebrany a w jego miejscu, wybudowano wysoki biurowiec. Nad tym miejscem wisi jednak jakieś fatum lub ktoś po prostu rzucił klątwę, ponieważ podobnie jak na bunkrze szybko wyblakły płytki na elewacji to z nowego budynku po prostu odpadają. Przechodząc w tym miejscu ulica Królewską lub Marszałkowską zerkam w górę na biurowiec i nieco przyśpieszam kroku. Tak w razie by co.
Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie