
- Zadam pytanie najprostsze ale na pewno nie najłatwiejsze: co Polska może zrobić dla Białorusi w istniejącej sytuacji?
- Polska może zrobić kilka rzeczy, budować porozumienie krajów o wspólnym dziedzictwie historycznym i kulturowym: Polski, Litwy, Ukrainy, zapewne też Rumunii. Wyrazem takiej tendencji już stał się list prezydentów Polski Andrzeja Dudy i Litwy Gitanasa Nausedy. Zna Pan jego treść. Obaj prezydenci wspólnie zaapelowali o dialog i wzajemne poszanowanie stron konfliktu na Białorusi. Pozostaje włączać inne państwa do tego porozumienia i Polska z pewnością będzie to robić. Druga sprawa to działania na forum europejskim, tam również czynimy zabiegi o szersze porozumienie na rzecz demokracji na Białorusi. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował od zwołanie szczytu Unii Europejskiej w tej sprawie.
- Ale propozycja premiera nie została przyjęta?
- Znając Unię i jej... zamiłowanie do urlopów mogliśmy się spodziewać, że przyjęcie tej inicjatywy okaże się mizerne. Ale to nie znaczy, że nie należało jej podejmować. Źle wyglądałoby, gdybyśmy z propozycją szczytu nie wyszli jako najbliższy sąsiad Białorusi, gdybyśmy nie zajęli stanowiska wobec problemów kraju, z którym graniczymy na wschodzie i nie wezwali do tego również innych państw UE. Trzecia sprawa to gotowość budowania porozumienia na Białorusi i bycia tam arbitrem między zwalczającymi się stronami, na rzecz demokracji.
- Jeszcze niedawno moglibyśmy się pochwalić, że mamy kompetentnego ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, dyplomatę o wyrazistym a nawet bohaterskim życiorysie opozycjonisty. Dziś wciąż to wszystko prawda, tyle, że prof. Czaputowicz ogłosił zamiar ustąpienia ze stanowiska, a jego następcy nie znamy? Chyba to naszej pozycji negocjatora czy arbitra nie wzmacnia?
- Z całą pewnością istnieje ciągłość naszej polityki zagranicznej. Generalnie bowiem Polska od wielu dekad prowadzi konsekwentną politykę wschodnią, mimo różnie rozkładanych akcentów, w zależności od tego, kto rządził. Jeśli dojdzie do zmiany personalnej na stanowisku szefa dyplomacji, to i tak politykę zagraniczną prowadzić będzie ten sam obóz polityczny, co przez ostatnie pięć lat. Nie będzie więc nagłego zwrotu w polityce wschodniej. Możemy liczyć na to, że niezależnie od tego, kto będzie tę politykę prowadził stanie się ona jeszcze bardziej aktywna, co w sytuacji państwa frontowego, w jakiej się znaleźliśmy jest niezmiernie ważne.
Rozmawiał Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie