Reklama

Senat. Renesans izby refleksji

30/12/2022 07:02

Senat świętuje stulecie swojego odrodzenia po okresie zaborów. Zlikwidowany po II wojnie światowej przez komunistów po raz kolejny powrócił w 1989 r: znów w glorii, bo wybory do niego były pierwszymi wolnymi od kilkudziesięciu lat w Polsce i stały się symbolem zwycięstwa Solidarności, która pamiętnego 4 czerwca oraz w dogrywce dwa tygodnie później uzyskała tam 99 mandatów na sto możliwych. 

Teraz pozostaje miejscem żywych debat i konferencji z udziałem ekspertów i zainteresowanych obywateli. W obecnej kadencji w Senacie uformowała się inna niż w Sejmie, koalicyjna większość.

Jak Polacy roztropnie władzę w dniu wyborów podzielili

Podczas gdy w Sejmie większością dysponuje Prawo i Sprawiedliwość, w Senacie porozumienie sprzed wyborów 2019 r. zawarte przez partie opozycji o wspólnym poparciu kandydatów, żeby nie rozbijali głosów sobie nawzajem, zaowocowało uformowaniem się w izbie wyższej koalicji demokratycznej, złożonej z przedstawicieli KO, PSL, lewicy (obecnie PPS) oraz niezależnych a z czasem także Polski 2050. Wyłoniona w ten sposób większość powołała na marszałka prof. Tomasza Grodzkiego, z Koalicji Obywatelskiej, ale nie kojarzonego z okresem rządów PO, bo wtedy zasiadał nie w parlamencie, lecz w zachodniopomorskim sejmiku samorządowym. Wicemarszałkami Izby są wieloletni działacz antykomunistycznej opozycji z czasów PRL Bogdan Borusewicz, wywodzący się ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego Michał Kamiński, prawniczka z Polskiej Partii Socjalistycznej Gabriela Morawska-Stanecka oraz senator PiS Marek Pęk, syn wieloletniego parlamentarzysty Bogdana Pęka znanego z tropienia afer. 

Jak rzecz ujmuje prof. Jerzy Kochanowski ("Senat wczoraj i dziś. Sinusoida o wykresie nieregularnym"): "(..) w Sejmie i Senacie dominują różne siły polityczne, odmiennie rozumiejące funkcjonowanie systemu demokratycznego, a Senat prezentuje jego wolnościowy, europejski wariant" [1].

W wyborach, które wyłoniły obecny skład parlamentu Polacy po raz pierwszy zagłosowali w ten sposób, że w każdej z izb uformowała się osobna większość. Zwykle podobne zjawisko pozostaje cechą dojrzałych demokracji: zbliżony model wskazali również Amerykanie w niedawnych wyborach do Kongresu, gdzie w Izbie Reprezentantów przewagę zdobyli Republikanie, ale w Senacie zachowali ją demokraci. W Polsce taki podział ról przyczynił się do wzrostu prestiżu i znaczenia Senatu.

Do szlachetnych działań pobudza i namiętności studzi

Jeszcze w XVI wieku, kiedy to Senat w ramach ówczesnej demokracji szlacheckiej wyłonił się z dawnej rady królewskiej, Andrzej Frycz Modrzewski w swoim dziele "O poprawie Rzeczypospolitej" tak określał rolę tej izby: "pozostałe władze do szlachetnych działań pobudza, od nieuczciwych odwodzi, a namiętności studzi. Dlatego bez rady, opinii i kontroli Senatu nic w Rzeczpospolitej ani poza jej granicami czynić się nie godzi".  Cytat ten często przywołuje w publicznych wystąpieniach marszałek prof. Grodzki.

Senat nazywany bywa "izbą refleksji", co potwierdza zarówno spokojny i godny przebieg jego obrad (w tej kadencji incydenty zdarzają się wyłącznie w Sejmie), jak pełnienie przez niego roli miejsca spotkań z udziałem zaproszonych ekspertów i zainteresowanych obywateli. Tylko w tej kadencji odbyły się tam konferencje dotyczące infrastruktury (1 grudnia br.), uciążliwości Centralnego Portu Komunikacyjnego dla mieszkańców i pomocy dla Ukrainy. A także wzruszające spotkanie z potomkami międzywojennych senatorów a nawet promocja biografii bohatera Powstań Śląskich Wojciecha Korfantego, sprawującego mandat senatorski w latach 30.

Nigdy nie stał się fasadą

Co znaczące - w odróżnieniu od Sejmu, co w czasach PRL działał raczej na zasadzie wykpionej w protest-songu Jacka Kleyffa "stuk, puk, laską o podłogę, Sejm wyraża zgodę", co nie umniejsza oczywiście odwagi poszczególnych posłów jak Janusz Zabłocki, Gustaw Holoubek czy Ryszard Bender upominających się o swobody obywatelskie - Senat nigdy nie stał się fasadą. Likwidowali go zaborcy, chociaż w domenie rosyjskiej przetrwał aż do Powstania Listopadowego, najdłużej zaś, bo do 1846 r. utrzymał się w Rzeczpospolitej Krakowskiej, ostatnim skrawku terytorium kraju rządzonym przez Polaków.

Po II wojnie światowej wyrok na Senat wydali komuniści, którzy kwestię jego likwidacji uczynili pierwszym pytaniem w referendum ludowym z 30 czerwca 1946 r. W zgodnej opinii historyków i archiwistów właśnie odpowiedź na to pytanie została w największym stopniu sfałszowana przez rządzących, którzy wzywali do głosowania "trzy razy tak". 

Zawsze, gdy Polacy wybijali się na niepodległość, przywracanie Senatu stawało się jednym z jej symboli.

Zanim 28 listopada 1922 r. wyłoniony w całkowicie wolnych wyborach Senat zebrał się na swoim pierwszym posiedzeniu - trwały długie polemiki co do celowości istnienia izby w trakcie prac w Sejmie Ustawodawczym (wybranym w styczniu 1919 r.) nad Konstytucją Marcową z 1921 r. Lewica, zwłaszcza PPS, obawiała się, że powstanie "izba pańska" i szykowała strajk na wypadek jej wprowadzenia. Dała się jednak przekonać obietnicą, że cały skład izby wyższej wybrany zostanie w demokratyczny sposób. Gdy tak się stało, naczelnik państwa Józef Piłsudski otworzył pierwsze posiedzenie Senatu.

Demokracja polska zaczynała skromnie i pod znakiem oszczędności. Zamek Królewski, historyczne miejsce obrad, został zdewastowany przez niemieckich okupantów w czasach I wojny światowej i na salę parlamentu zaadoptowano jadalnię internatu dawnego rosyjskiego Aleksandryjsko-Maryjskiego Instytutu Kształcenia Panien przy ulicy Wiejskiej. Jak opisuje Jarosław Maciej Zawadzki: "Posiedzenie inauguracyjne obu izb wyznaczono na 28 listopada. Tego dnia otwarto uroczyście sesję Sejmu, posłowie złożyli ślubowanie i przyjęli regulamin obrad. Po południu do tej samej sali weszli senatorowie. O godzinie 16,30 rozpoczęli posiedzenie, złożyli ślubowanie i przyjęli regulamin. Obrady zakończono o 17,50. Nowo wybrany marszałek Senatu Wojciech Trąmpczyński, wicemarszałkowie oraz senaccy urzędnicy otrzymali do dyspozycji gmach z końca XIX wieku projektu Antoniego Jabłońskiego. Najprawdopodobniej marszałek izby wyższej miał tu też mieszkanie służbowe. Budynek w latach 1918-22 mieścił Instytut Bakteriologiczny. Gmach istnieje do dziś, jest nazywany pałacykiem i współcześnie służy jako miejsce obrad komisji sejmowych" [2]. Potocznie nazywa się go również dzisiaj "starym Senatem" a więc zgodnie z przeznaczeniem historycznym.

Z wyboru i... spośród obywateli najgodniejszych

Kolejni marszałkowie Senatu, narodowy demokrata Trąmpczyński oraz profesor okulistyki Julian Szymański próbowali mediować między Piłsudskim a parlamentem. Podczas gdy w Sejmie zdarzyło się, że po przewrocie majowym w gmachu pojawili się oficerowie w mundurach, wobec czego marszałek Ignacy Daszyński odmówił otwarcia obrad, bo toczyłyby się pod presją - prace Senatu wolne były od podobnych incydentów. Marszałkiem Senatu był m.in. Władysław Raczkiewicz, po klęsce wrześniowej prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie. Mandat senatorski pełnił m.in. Stefan Starzyński, późniejszy bohaterski prezydent i obrońca Warszawy. Do końca też swoich reprezentantów miały mniejszości narodowe. Senat pozostawał wielobarwny i bogaty w osobowości, chociaż Konstytucja Kwietniowa z 1935 r. wprowadziła zasadę, że jedna trzecia składu izby nie pochodzi z wyborów lecz nominacji prezydenta "spośród obywateli najgodniejszych".

W międzywojennym Senacie wystąpienia trzeba było wygłaszać "z głowy" nie z kartki, czytać wolno było tylko dane liczbowe oraz - oczywiście - projekty przepisów ustaw, nad którymi pracowano.

Wśród senatorów znalazło się mnóstwo pasjonujących osobowości, od nestora PPS Bolesława Limanowskiego, który rozdał swój majątek i żył z diet oraz honorariów za publikacje po Ludwika Hammerlinga (PSL-Piast), dziedzica z Podbeskidzia, co zbił sporą fortunę w Ameryce aż w tajemniczych okolicznościach wypadł lub wyskoczył bądź został wyrzucony z okna nowojorskiego "drapacza chmur" w czasach Wielkiego Kryzysu. 

Sytuacja w Europie sprawiała, na równi z wewnętrznymi sporami w Polsce, że nie dało się procedować z optymizmem i beztrosko. Dlatego w 1933 - roku dojścia Adolfa Hitlera do władzy w sąsiednich Niemczech - na potrzebę decydującej o finansach na obronność komisji skarbowo-budżetowej zorganizowano pokaz sprzętu wojskowego, gdzie prezentowano m.in. polski lekki czołg dwuwieżowy. 

Po Trąmpczyńskim, Szymańskim i Raczkiewiczu ale też i śmierci Piłsudskiego marszałkami Senatu byli kolejno najbliżsi niegdyś współpracownicy Komendanta: Aleksander Prystor i Bogusław Miedziński. Tego ostatniego zdjęcie z końca sierpnia 1939 r. przedstawia jak nie zdejmując nawet marynarki kopie rowy przeciwczołgowe na ulicach Warszawy. Wkrótce uciekł jednak szosą na Zaleszczyki a potem pracował w londyńskiej piekarni.

Inni w czas próby wykazali się niebywałym heroizmem, jak konserwatysta Zdzisław Lubomirski - ten sam, który 10 listopada 1918 r. gościł samego Piłsudskiego po jego powrocie z Magdeburga w swoim pałacyku na Frascati - co we własnym majątku skutecznie ukrył koleżankę z senackich ław Dorotę Kłuszyńską z PPS, zdając sobie sprawę, skoro wiedział o jej żydowskim pochodzeniu, że naraża się na karę śmierci. Zaś Kłuszyńska po wojnie i scaleniu Polskiej Partii Socjalistycznej z Polską Partią Robotniczą znalazła się nawet w Komitecie Centralnym PZPR a jako równoczesna prezeska Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, żeby uzyskać środki na podopiecznych, udała się do premiera Józefa Cyrankiewicza. Gdy okazało się, że ten, chociaż był umówiony, jeszcze do gabinetu nie dotarł, wykazała się przedwojennym poczuciem senatorskiej godności.

- Jak długo mam czekać na tego gówniarza? - spytała przerażoną sekretarkę szefa rządu.

Druga izba, przymus do namysłu

Wojnę przeżył też pierwszy marszałek Senatu Trąmpczyński, który w dyskusji przed referendum ludowym (utrzymywano jeszcze wtedy pozory swobody słowa) wystąpił z tekstem znacząco zatytułowanym: "Izba druga - przymus do namysłu" [3]. Kampanię wobec przewagi mediów rządowych zdominowało jednak hasło "Dwuizbowy parlament, gadulstwo i zamęt", chociaż Senatu broniło Polskie Stronnictwo Ludowe niechętne mu zresztą przedtem w czasach międzywojnia.

Paradoksalnie przedstawiciele tej właśnie siły politycznej, co w latach 40 Senat zlikwidowała zaproponowali z czasem jego przywrócenie. Żeby przełamać impas w rokowaniach Okrągłego Stołu, Aleksander Kwaśniewski niespodziewanie rzucił myśl reaktywacji przedwojennej "izby refleksji", pochodzącej w całości z wolnych wyborów: te do Sejmu - chociaż uczciwie liczono głosy - objęte były kontraktem politycznym.

4 czerwca 1989 r. i drugiej turze dwa tygodnie później w wyborach do Senatu Solidarność uzyskała 99 mandatów na sto możliwych zaś PZPR ani jednego, a skład izby uzupełnił niezależny przedsiębiorca z woj. pilskiego Henryk Stokłosa. 

W Senacie pierwszej kadencji znaleźli się m.in. reżyser i laureat Złotej Palmy w Cannes za "Człowieka z żelaza" Andrzej Wajda, mistrzyni sportu szybowcowego Adela Dankowska oraz fizyk i poeta a także rektor Uniwersytetu Warszawskiego Grzegorz Białkowski. W kolejnych kadencjach w izbie zasiadali także: znakomity kardiochirurg Zbigniew Religa, zasłużony dla reformy samorządowej Maciej Płażyński, scenarzysta filmów Krzysztofa Kieślowskiego - Krzysztof Piesiewicz oraz mec. Aleksander Pociej.

Marszałkami byli: negocjator umów, przygotowujących Okrągły Stół prof. Andrzej Stelmachowski, wywodzący się z "S" dawny rektor Uniwersytetu Śląskiego August Chełkowski, obecny włodarz Mazowsza od dwóch już dekad Adam Struzik z PSL, wskazana przez AWS Alicja Grześkowiak, amerykanista Longin Pastusiak (SLD) po nim zaś najdłużej, bo przez dziesięć lat i trzy kadencje, z początku nawet z poparciem tak PiS jak PO - bohater antykomunistycznej opozycji Bogdan Borusewicz. Wreszcie kolejno dwaj chirurdzy ale odmiennych barw politycznych: Stanisław Karczewski (PiS) oraz Tomasz Grodzki (PO-KO). 

Tak, jak chciał Frycz Modrzewski

Senat wykazał się skrupulatnością ale i pracowitością przy najbardziej udanej z reform - samorządowej - kiedy to w 1998 r. procedował nawet do trzeciej nad ranem, by już od dziewiątej miał co przerabiać Sejm. Przyjęty przed ćwierćwieczem podział administracyjny kraju nie wymaga korekt i pozwala na optymalne pozyskiwanie środków unijnych a samorządność w powszechnej opinii pozostaje dziedziną, która po zmianie ustrojowej najlepiej udała się Polakom. Tak spełnia się pierwsza część cytowanej wcześniej formuły autorstwa Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Ale w mocy pozostaje również druga.

Zdarzało się bowiem Senatowi utrącać skutecznie fatalne projekty władzy wykonawczej, jak w tej kadencji "piątkę Kaczyńskiego": nowelizację ustawy o ochronie zwierząt dyskryminującą w praktyce polskich rolników i hodowców wobec zagranicznych konkurentów. Gdy Senat ją odrzucił, nie zgłoszono jej już ponownie.

[1] Jerzy Kochanowski we współpracy z Andreą Nowicką i Mikołajem Stacherą. Senat wczoraj i dziś. Sinusoida o wykresie nieregularnym. Kancelaria Senatu, Warszawa 2022, s. 166

[2] Jarosław Maciej Zawadzki. O salach Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w latach międzywojennych i architekcie Stanisławie Miecznikowskim. Kancelaria Senatu, Warszawa 2021, s. 53-56

[3] "Odnowa" nr 17 z 1946 r.

Artykuł ukazał się w 73 numerze (grudzień 2022) gazety Samorządność. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do