
Z Marcinem Bosackim, byłym ambasadorem RP w Kanadzie (2013-16), senatorem Koalicji Obywatelskiej rozmawia Łukasz Perzyna
- W jaki sposób Polska może realnie pomóc Białorusinom w sytuacji, jaka powstała w ich kraju?
- Po 2010 r. zaczęliśmy współtworzyć Europejski Fundusz na rzecz Demokracji, którego szefem został Polak Jerzy Pomianowski. Działa i dysponuje poważnymi środkami, dziesiątkami milionów euro rocznie. Przeznaczane są na wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, niezależnych mediów, wreszcie organizacji pozarządowych (NGO'sów). Fundusz działa zarówno na rzecz inicjatyw budujących demokrację na wschód od naszych granic jak w Afryce Pn, do czego ogromną wagę przywiązują kraje południowej flanki Unii Europejskiej. Środki są sprawiedliwie dzielone, bez sporu. Trzeba się również w obronie białoruskiego społeczeństwa odwołać do innych organizacji międzynarodowych, działać poprzez OBWE oraz Zgromadzenie Parlamentarne NATO. Nie brakuje organizacji, mających realne możliwości udzielania pomocy doraźnej ofiarom represji, ale w perspektywie wspierania społeczeństwa obywatelskiego.
- Nie ma dziś wątpliwości, że na Białorusi ono istnieje?
- Społeczeństwo obywatelskie obudziło się na Białorusi w największy i najbardziej spektakularny sposób od 29 lat, odkąd kraj jest niepodległy. Na ulice wychodzą przecież ludzie młodzi i starzy, zarówno w Mińsku jak w 15-tysięcznych miastach. W zakładach pracy rozpoczęły się strajki, nie są to pojedyncze przypadki. Oni wszyscy, uczestnicy i organizatorzy tych wydarzeń, będą potrzebowali naszej pomocy, o którą Pan pyta: wsparcia politycznego, szkoleniowego, wreszcie wolnych mediów. Udzielenie im jej powinno stać się celem organizacji międzynarodowych.
- Nie wystarczy protestować?
- Po pierwszej reakcji jaką musi być protest i apel do Aleksandra Łukaszenki, żeby zaprzestał represji, których skala jest ogromna, bo mamy 5 tys. aresztowanych i wielu bezpośrednio poszkodowanych, rannych w trakcie rozpraszania demonstracji przez władze z użyciem broni gładkolufowej, musimy się przygotować na długotrwałe wspieranie rodzących się inicjatyw demokratycznych.
- A uchodźcy, czy przyjadą masowo do Polski?
- Pytał Pan o to w trakcie naszej konferencji prasowej, senator Bogdan Klich ocenił, że ich liczby nie da się z góry oszacować, ale może pojawić się cała fala uchodźców. Musimy się przygotować na ich przyjęcie. Dotyczy to zarówno Polski jak Litwy, gdzie już znalazła schronienie Swietłana Ciechanouska, kontrkandydatka Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich.
- Właśnie, pojawiły się interpretacje, że Amerykanie, którzy operację jej uratowania zorganizowali, skorzystali z pomocy Litwy, bo uznają ją za kraj... bardziej obliczalny od Polski za rządów PiS?
- Nie wiem, czy to stanowiło przesłankę ich wyboru, nie szedłbym tak daleko. Rząd PiS z pewnością zwłaszcza ostatnio ma na Zachodzie wizerunek mniej predysponowanego do upominania się o prawa człowieka czy łagodne traktowanie demonstrantów. Z Wilna blisko jest do białoruskiej granicy. Logistycznie więc łatwiej zorganizować akcję, gdy ktoś z Białorusi ma uciekać. Wiele emigracyjnych, demokratycznych białoruskich instytucji ma swoją siedzibę na Litwie. To były główne przyczyny.
- Jak rozumiem, pomoc dla Białorusi nie powinna się ograniczać wyłącznie do inicjatyw Unii Europejskiej?
- Oczywiście, że nie tylko unijne struktury mogą pomóc białoruskiemu społeczeństwu obywatelskiemu. Ważne, żebyśmy pozostawali w kontakcie również z partnerami spoza Unii Europejskiej, jak USA, Norwegia czy Szwajcaria. Również Kanada, w czasie, kiedy tam byłem ambasadorem, uruchomiła specjalny fundusz, z którego środki przeznaczone są na rozwój społeczeństwa demokratycznego zarówno na Ukrainie jak i na Białorusi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie