
Do niedawna głównym jej atutem pozostawało, że jest zdrowa i tania, teraz w dobie wojny na Ukrainie liczy się to, że wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Polski. O zielonej energii, pochodzącej z odnawialnych źródeł rozmawiali uczestnicy konferencji, zorganizowanej w Senacie na zaproszenie wicemarszałka Michała Kamińskiego.
Przejście na zieloną stronę mocy jest obecnie koniecznością dziejową - argumentował były premier Waldemar Pawlak. Wskazał, że Polska uniezależniła się już w 2010 r. od dostaw rosyjskiego gazu. Niestety za rządów PiS ustawa "10H" uniemożliwiła rozwój energetyki wiatrowej. Dobrej zmiany - jak rzecz ujął reprezentujący przedsiębiorców Artur Zawisza - zabrakło też w polskim biogazownictwie. Chociaż wcześniej powstało nawet trzysta biogazowni. Właśnie Zawisza wskazał na ogromną rolę samorządowców w przekonywaniu do przestawienia energetyki na źródła odnawialne: w wielu bowiem miejscowościach trwają protesty przeciw związanym z nimi inwestycjom, a dobrzy gospodarze najlepiej wytłumaczą, że są one nieszkodliwe.
Otwierają się jednak nowe perspektywy. Aby uświadomić je zabranym, były Pawlak premier zacytował pisarza Amosa Oza: "złe rzeczy czasem wywołują dobre konsekwencje". Agresja rosyjska na Ukrainę dała impuls do transformacji energetycznej.
Andrzej Grzyb (PSL) wskazał, że wielkim sukcesem okazała się energetyka obywatelska. W dziesięć lat liczba związanych z nią obiektów wzrosła... o 13 tys procent.
- Co do energetyki morskiej wiatrowej nie ma sporu politycznego - zauważył poseł Grzyb. Bałtyk bowiem, jak podkreślano w trakcie konferencji, jest płytki i wietrzny, co sprzyja inwestycjom "offshore". Byle tylko nie zrażać inwestorów, a staną się one szansą dla Polski.
Krytycznie działania władzy ocenił profesor SGGW i działacz opozycji studenckiej z lat 80, Zbigniew Karaczun, obecnie zaangażowany w prace Koalicji Klimatycznej: - Nikt nam tyle nie da, ile premier Morawiecki obieca. Gdyby 11 mld zł. przeznaczone na dopłaty do węgla wydano na odnawialne źródła energii, bylibyśmy w innym miejscu.
Efekt? Co roku do 50 tys ludzi umiera w Polsce z powodu złego powietrza - alarmował wykładowca warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Pojęcie "miksu energetycznego", nawet jeśli dla szerokiej opinii pozostaje mało zrozumiałe, nie okazuje się więc abstrakcją, zaś jego modyfikacja - koniecznością.
Artykuł 172 traktatu unijnego stanowi, że koszyk energetyczny każdego państwa członkowskiego pozostaje jego wyłączną kompetencją - tę zasadę w UE obowiązującą przypomniał eurodeputowany Adam Jarubas (Koalicja Europejska, PSL). Deklarowanym celem pozostaje, żeby w 2030 r. Polska 40 proc energii pozyskiwała z odnawialnych źródeł, ale uczestnicy konferencji zgodzili się, ze powinno to być 45 proc.
Ważą się losy ustawy "wiatrakowej" przy czym władza, jak wypominają złośliwi obserwatorzy, przybrała tu postawę Don Kiszota, bo po odręcznej poprawce posła PiS Marka Suskiego zamiast minimalnego dystansu 500 metrów od zabudowań pojawiła się zgoda na stawianie wiatraków w odległości 700 metrów. - Ważne, żeby jak najmniej było mieszkańców, którzy czują się pokrzywdzeni - tak postrzega związany z tym problem eurodeputowany Jarubas.
Zapowiada się za to dwie elektrownie jądrowe, jedną zbudować ma państwo a drugą inwestorzy prywatni, przy czym potrwa to w ocenie specjalistów 10-15 lat. Nie od rzeczy przypomnieć, jak przed ponad trzema dekadami budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu zainicjowała ekipa gen. Wojciecha Jaruzelskiego ale jak wiemy inwestycję zarzucono.
OZE z wiatru i paneli fotowoltaicznych to energia rodzima - rekomendował Jarubas. Ma to zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Zmiany w "miksie" energetycznym je wzmocnią.
Co jeszcze niedawno było nowinką, staje się koniecznością.
Doprowadziliśmy do zmniejszenia importu paliw kopalnych z Rosji po jej napaści na Ukrainę, w wypadku gazu do zera - pochwalił Adam Jarubas. A wcześniej jego dostawy wynosiły 120 mld metrów sześciennych rocznie. Eurodeputowany zwrócił jednak też uwagę, że teraz przyjdzie zadbać, żeby zamiast gazu europejskiego na unijne rynki nie trafiał z kolei produkowany z niego wodór.
Symboliczne znaczenie miał udział w senackiej konferencji autora historycznej reformy górnictwa sprzed ćwierć wieku, czasem nazywanej nawet piątą wielką reformą rządu Jerzego Buzka - ówczesnego wicepremiera Janusza Steinhoffa. Specjaliści komplementują bowiem, że Polska ograniczenie zatrudnienia w śląskich kopalniach przeprowadziła szybciej i przy mniejszych społecznych wstrząsach niż wcześniej Niemcy podobną operację w Zagłębiu Ruhry i Francuzi w Lotaryngii.
Los Ostrołęki powinien nam dać do myślenia, argumentował Steinhoff teraz występujący w roli eksperta Business Center Club. Kopalnie węgla kamiennego zlikwidowano we wszystkich krajach Unii Europejskiej. A my po poprzednim ustroju odziedziczyliśmy "miks" ze zdecydowaną przewagą energii z węgla. Zetknięcie z rynkiem po 1989 r. wymusiło zmniejszenie energochłonności. Dlatego też przez 30 lat nie budowaliśmy nowych bloków w elektrowniach. Jeszcze w 2001 r. nasz eksport energii równał się 10 proc jej zużycia. Później staliśmy się jej importerem. I w najbliższym czasie nim pozostaniemy. Zaś energia ze źródeł odnawialnych daje bezpieczeństwo, więc jej rozwój jawi się jako konieczność i racja stanu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie