
Zdzisław Najder (1930-2021)
Zakładał Polskie Porozumienie Niepodległościowe, napisał biografię wielkiego pisarza Josepha Conrada. Po pozostaniu na emigracji kierował w najgorętszym czasie sekcją polską Radia Wolna Europa, za co w kraju w zaocznym procesie komuniści pod sfabrykowanym zarzutem szpiegostwa skazali go na śmierć. Po anulowaniu wyroku, w wolnym już kraju kierował Komitetem Obywatelskim przy Lechu Wałęsie i szefował zespołowi doradców Jana Olszewskiego.
Biografia Józefa Konrada Korzeniowskiego czyli Josepha Conrada, Polaka z kresów, potem kapitana brytyjskiej marynarki handlowej, stanowi wciąż pasjonującą lekturę i doskonały wzór dla pokoleń badaczy. Chociaż autor sam pracował w Instytucie Badań Literackich, zamiast "języka iblowskiego" jak nazwano narodzony tam hermetyczny slang literaturoznawców napisana jest znakomitą polszczyzną i zrozumiała również dla tych, którzy przedtem żadnej książki Conrada nie przeczytali. Pokazuje fenomen polskiego losu, dzieło geniusza, który poszukał szczęścia i prawdy z dala od stron rodzinnych i poza sferą ojczystego języka, czego nie mogli mu darować krajowi patrioci, z ostro atakującą go za porzucenie polskości Elizą Orzeszkową na czele.
Biografie innych jednak Zdzisławowi Najderowi nie wystarczały: wraz z Janem Olszewskim i Wojciechem Włodarczykiem w 1976 r. założył Polskie Porozumienie Niepodległościowe - niejawnie działającą organizację opozycyjną, wypracowującą programy na przyszłość.
Po wprowadzeniu stanu wojennego pozostał za granicą. W latach 1982-87 kierował sekcją polską Radia Wolna Europa. W kraju zmontowano przeciw niemu sprawę o szpiegostwo, został skazany zaocznie na karę śmierci.
Gdy wyrok anulowano, przyjechał do kraju. Popierał bardziej radykalną koncepcję transformacji ustrojowej. Kierował Komitetem Obywatelskim przy Lechu Wałęsie. Stanął na czele zespołu doradców przy rządzie Jana Olszewskiego. Gdy ujawniono akta agenta "Zapalniczki" - musiał tłumaczyć się ze związków ze służbą bezpieczeństwa na przełomie lat 50 i 60: wyjaśniał, że podjął z esbekami rodzaj gry. Ci, którzy przeglądali jego teczkę współpracy uznali, że personalnie nie zaszkodził nikomu. Sprawa przyczyniła się jednak do paradoksalnego faktu, że w wolnej Polsce pomimo rozległych kompetencji nie został ministrem ani nawt parlamentarzystą. Ci, którzy znali go bliżej, podkreślali, że nie był może człowiekiem, z którym łatwo się zaprzyjaźnić, ale z pewnością takim, którego uważnie się słucha.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie