
Z Marcinem Bosackim, byłym ambasadorem Polski w Kanadzie, przewodniczącym klubu senatorów Koalicji Obywatelskiej rozmawia Łukasz Perzyna.
- Czy to dobrze dla nas, że sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych czyli amerykańskim odpowiednikiem ministra spraw zagranicznych został Antony Blinken, którego rodzina ma związki z Polską?
- Powiem tak, że nie tylko nominacja Blinkena na sekretarza stanu ale również powołanie Jake'a Sullivana na doradcę ds. bezpieczeństwa i szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz wytypowanie Michele Flournoy na sekretarza obrony jako pierwszej w historii kobiety na tym stanowisku - to świetne decyzje dla Polski i Europy.
- Dlaczego?
- Bo to są umiarkowani demokraci, którzy potrafią współpracować z również umiarkowanymi republikanami, mają doświadczenie w sprawach zagranicznych i obronnych. Wszyscy mają świadomość jak ważna jest flanka wschodnia NATO, żywią sympatię dla Polski i wyczuwają, że Rosja stwarza niebezpieczeństwo dla stabilizacji w Euroazji, co wśród demokratów nie jest powszechne, jak wiemy z czasów prezydentury Baracka Obamy. Ostatnio to raczej republikanie zajmowali się bliżej naszym regionem. Forsowali zwykle korzystne dla nas pomysły. Dopiero za Donalda Trumpa to się zmieniło na niekorzyść. Jeśli zaś o demokratów chodzi, to za prezydentury Obamy nastąpił najpierw reset w stosunkach z Rosją, a potem, jeśli tak można powiedzieć - reset resetu.
- Po aneksji Krymu?
- Krym i wschodnia Ukraina zmieniły podejście do Rosji za rządów Obamy. Niezdolność dogadania się w sprawie kontroli zbrojeń z Rosją, na czym prezydentowi zależało, sprawiła, że narastała nieufność jego ekipy wobec Władimira Putina.
- A teraz jak będzie?
- Skrótowo powiem tak, nie w języku dyplomacji, chociaż byłem ambasadorem: ten zestaw, który wybrał Joe Biden, to są raczej jastrzębie niż gołębie. A przy tym doświadczeni dyplomaci.
- Rodzina Blinkena ma doświadczenia polskie, jego ojczym Samuel Pisar, po wojnie znany prawnik, pochodził z Białegostoku, jego matka była z domu Suchowolska, przeżył jako dziecko Holocaust. Wyzwolili go w trakcie obozowego "marszu śmierci" żołnierze amerykańscy, powiedział im zamiast dzień dobry "niech Bóg błogosławi Amerykę", po angielsku, ale to były wszystkie słowa, jakie znał w tym języku.
- Cała rodzina ojczyma Blinkena zginęła w Holocauście, zrobili to Niemcy. Na doświadczenie wielu Amerykanów ma wpływ przekonanie, że polscy sąsiedzi nie zawsze pomagali. Jednak z wypowiedzi ojczyma Blinkena wynikało, że przeważały raczej dobre doświadczenia ze spotkań z Polakami, również po wojnie. Dobrze, jeśli przyszły sekretarz stanu od dawna Polskę kojarzy, rozróżnia na mapie. Pamiętajmy, że w każdym kolejnym pokoleniu Amerykanów takich ludzi jest coraz mniej: czasem więcej wiedzą o Korei i Wietnamie niż Europie. W elicie znajduje się coraz więcej osób pochodzenia azjatyckiego, latynoskiego czy afroamerykańskiego. W przeciwieństwie do tych, którzy najlepiej znają ten kod środkowoeropejski, polski, rosyjski czy żydowski, mają oni mniejsze wyczulenie na europejskie sprawy. Uważam, że obecny zestaw Joe Bidena to z punktu widzenia Polski i Europy dream team. W przeciwieństwie do ekipy Obamy teraz najważniejsze funkcje obejmą fachowcy. Za Obamy to byli politycy, jak Hillary Clinton i John Kerry. Za Trumpa najpierw przyszedł biznesmen Rex Tillerson, potem typowy polityk Mike Pompeo. Teraz zaś dominują dyplomaci i znawcy spraw obronnych, o bardziej analitycznym podejściu, niż ci, co wywodzą się tylko ze świata polityki, co dobrze wróży Polsce i Europie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie