
Politolodzy, którzy powinni mieć szczególny szacunek do fachowych badań przedwyborczych, zaczynają mówić jednym głosem, obserwując te wyniki od Sasa i Lasa: "Dajcie spokój, nie ufajcie ostatnim sondażom, one odzwierciedlają już tylko nastrój chwili, czyli tzw. głupawkę predwyborczą..."
Ostatni tydzień to zmasowany atak hakerów różnej maści, wypływ taśm, wyciąganie afer mniejszych i większych, coraz bardziej chaotyczne pitolenie Kaczyńskiego, na które - nie wiadomo po co - reaguje opozycja, to powszechny hejt.
Ludzie - OBYWATELE - mają tego coraz bardziej dość. Ten szum wyborczy powoduje już tylko jedno: chęć odcięcia się od tej młócki w większości na inwektywy, a nie na argumenty, od tych koszmarnych przekazów dnia, kłamstw TVP i stronniczości innych mediów. O czym marzymy? O ciszy wyborczej!
Cisza wyborcza to jednak dobry wynalazek. Ta jedna doba, uwolniona od polityki, daje zbawienny relaks i czas na refleksję, która pojawia się samoistnie. I dotyczy dwóch spraw: iść na wybory? A jeśli iść, to z myślą o kim?
Odpowiednie badania socjologiczne są dość precyzyjne. Ci, którzy są zdecydowani na 100 proc. (a jest ich połowa populacji głosujących), mają już swoich kandydatów i dla nich 13 października to jedynie czynność techniczna. Nawet nie będą wchodzić za kotarę. Postawią krzyżyk we właściwym dla nich miejscu już bez wahań.
Ci, którzy pójdą natomiast, bo wiedzą, że to jest ważne, ale bez ostatecznej pewności (to ok. 40 proc. głosujących), decydować się będą do ostatniej chwili. Ale już na progu lokalu wyborczego będą wiedzieli - na kogo? Odegrają tu swoją rolę wiszące na mieście plakaty i banery, które zobaczą po drodze, ostatnie rozmowy w rodzinie, z sąsiadami, spotkanymi na trasie znajomymi i emocjonalne, często podświadome odruchy, np. nagłe poczucie niesmaku na widok różnych politycznych znaków i symboli.
I jest jest jeszcze ok. 10 proc. tych, którzy zdecydują się w ostatniej chwili, przegladając listy wyborcze. Tu decydował będzie impuls: nazwisko znanego człowieka, cenionego z jakichś powodów bez względu na przynależność partyjną, numer listy (każdy ma umiłowane cyferki) czy tzw. nastrój wyborczy, wyczuwalny na sali.
To zresztą jeden z najważniejszych impulsów tego momentu. Psychologowie społeczni, którzy ów nastrój badali, mówią o obywatelskim wzmożeniu przeciw rządom PiS (2007), determinacji obrony "ciepłej wody w kranie", pozwalającej spokojnie żyć po dwóch latach PiS-owskiego chaosu (2011), społecznym rozgoryczeniu pogarszającymi się warunkami życia (2015)... Co będzie teraz? Ja prorokuję kolejne obywatelskie wzmożenie, które zetrze się z determinacją obrony 500+.
Kto zwycięży? Zawyrokuje tych 10 proc. do końca niezdecydowanych, bo taka jest logika każdych wyborów.
WOJCIECH PIELECKI
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie