
Zamiast na zaprzysiężenie nowego rządu, ministrowie udali się na kwarantannę: ceremonię w Pałacu Prezydenckim odwołano. Nie wiadomo, czy odbędzie się planowane na ten tydzień posiedzenie Sejmu, bo test wykrył koronawirusa u wicemarszałka Piotra Zgorzelskiego, który jeszcze w czwartek był uczestnikiem spotkania u marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego z udziałem liderów opozycji w sprawie ustawy, zwanej piątką Kaczyńskiego. Po raz pierwszy tak wyraźnie wirus wygrał z bieżącą polityką, zepchnął ją na dalszy plan.
Nie powściągnął jednak wciąż licznych spekulacji, wedle jednej z nich dla premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zwłoka w powołaniu rządu może stać się okazją do wycofania kontrowersyjnej nominacji Przemysława Czarnka na ministra połączonych resortów edukacji i szkolnictwa wyższego. Krytykowany jest za wypowiedzi, które zdaniem oponentów odmawiają równoprawnego człowieczeństwa osobom odmiennej orientacji seksualnej. Rzeczywiście, ponieważ poniedziałkową ceremonię przełożono i prezydent Andrzej Duda nie wręczył ministrom aktów powołania, rząd formalnie wciąż funkcjonuje w dotychczasowym składzie i kształcie, co zwiększa prawdopodobieństwo, że podana lista jego członków jeszcze się zmieni,
Właśnie wykrycie koronawirusa u Czarnka stało się przyczyną odwołania uroczystości, zamiast do Pałacu Prezydenckiego ministrowie, którzy mieli z nim kontakt, udali się na kwarantannę.
Sejm według planów ma obradować w środę i czwartek, ale wydaje się to niepewne, w sytuacji, gdy koronawirusa wykryto u wicemarszałka z PSL Piotra Zgorzelskiego. W ostatnich dniach pozostawał niezmiennie aktywny politycznie, nie dalej jak w czwartek uczestniczył w spotkaniu kierownictw partii opozycyjnych, którego gospodarzem był marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Ten ostatni już ogłosił, że zostaje w izolacji domowej. Rozmowa w ciasnym gabinecie marszałka dotyczyła przyszłości kontrowersyjnej ustawy o ochronie zwierząt, której zapisy są dla wsi niekorzystne ekonomicznie, co stało się przyczyną podziałów zarówno w PiS jak wśród opozycji.
Teraz - jak się wydaje - politycy muszą skupić się na tym, co interesuje ogół Polaków. Wcześniejsza huśtawka nastrojów w przekazie rządowym nie służyła mobilizacji społecznej, która - na szczęście - dokonywała się na szczeblu wspólnot sąsiedzkich czy rówieśniczych i objawiała pomocą wzajemną, przywodzącą na myśl czas trudności i niedoborów przez ponad rok obowiązywania stanu wojennego.
Polska nie jest wyjątkiem, że na COVID-19 zapadają również politycy.
Z koronawirusa leczyć się musi prezydent najpotężniejszego kraju świata Donald Trump, przeszedł go premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. A także szef rządu Rosji Michaił Miszustin. Zaraza nie wybiera, chorują też bohaterowie wyobraźni zbiorowej: artyści i sportowcy.
W Polsce notujemy ponad 2 tys zachorowań dziennie. Władza, wcześniej pochopnie zapowiadająca koniec pandemii, teraz zmuszona jest zredukować optymistyczne komunikaty. Przybyło stref zagrożenia: powiatów czerwonych i żółtych. Nieoficjalnie mówi się o groźbie zamknięcia cmentarzy na Wszystkich Świętych lub ograniczenia swobody przemieszczania się po kraju. Pewne wydaje się rychłe zamykanie barów i restauracji o godz. 22. Niektórzy epidemiolodzy martwią się już o święta Bożego Narodzenia. Stajemy wszyscy wobec problemu, z jakim od wojny nie mieliśmy do czynienia, politycy nie są w tej kwestii ani wyjątkiem ani nikim uprzywilejowanym. Zawieszenie ich codziennych swarów wydaje się w tej sytuacji tyleż koniecznością co oczywistością.
Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie