Reklama

Piątka, feralna liczba Kaczyńskiego

17/11/2020 15:00

Dla Jarosława Kaczyńskiego feralną liczbą nie jest trzynastka ale piątka. Sławetna nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, zwana za przyzwoleniem samego prezesa "piątką Kaczyńskiego", chociaż już odesłana do sejmowej zamrażarki i spostponowana przez prezydenta Andrzeja Dudę - może PiS pozbawić większości w Sejmie.

Nie wiadomo, czy prezes Kaczyński jest przesądny ale problem z "piątką" pojawia się dokładnie na... pięciolecie samodzielnych rządów PiS w kraju. Ich podstawą była działająca niezawodnie maszynka do głosowania w Sejmie. Przy okazji nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt po raz pierwszy nie zadziałała. Trudno się temu dziwić, skoro godzi w interesy ekonomiczne i poczucie godności wsi, dzięki której poparciu PiS wygrywa kolejne wybory. Tymczasem "piątka" nawet w swojej łagodniejszej wersji likwiduje hodowle zwierząt futerkowych w Polsce i zakazuje uboju rytualnego bydła, co kosztuje wieś dziesiątki tysięcy miejsc pracy, głównie w ubogich regionach. Wtajemniczeni potwierdzają, że w PiS trwa śledztwo, kto pomysł tych regulacji prezesowi podsunął, bo roli w całej sprawie szefa młodzieżówki partyjnej Michała Moskala nikt nie traktuje poważnie.

W poniedziałek jasno skrytykował "piątkę" prezydent Andrzej Duda. We wtorek odejście z klubu PiS i zamiar tworzenia koła z kilkoma nie wymienionymi z nazwiska osobami zapowiedział Lech Kołakowski, poseł z Podlasia. W superlatywach wyraził się też o Michale Kołodziejczaku, liderze AgroUnii, który organizował uliczne i drogowe protesty rolników i hodowców przeciw "piątce". Jego ludzie wwieźli taczkami gnój do biura znienawidzonego na wsi posła Antoniego Macierewicza. Kołodziejczak - co charakterystyczne - wsparł też demonstracje protestacyjne po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego nominatki PiS Julii Przyłębskiej przezywanej przez Radosława Sikorskiego "kucharką Kaczyńskiego". Werdykt zaostrzył prawo antyaborcyjne w Polsce z pominięciem Sejmu. Gdy zapadł, rolnicy i kobiety wspólnie protestowali w Nowym Dworze Gdańskim. Nie chodzi więc już tylko o "piątkę".

Kluczowymi dla przyszłości ruchu dysydenckiego, wychodzącego z PiS postaciami pozostają jednak inni, bardziej znani parlamentarzyści: wśród piętnastu zawieszonych w samym PiS za brak poparcia dla piątki posłów są m.in. były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oraz Henryk Kowalczyk a wśród siódemki niepokornych senatorów Jan Maria Jackowski. Wspiera ich Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk. Na razie ich ruch przypomina wewnętrzną inicjatywę na rzecz obrony programu AWS z końca lat 90. Jeśli jednak znajdą się poza partią - prezes Kaczyński będzie musiał literalnie wszystko z nimi negocjować i ustalać. Bez Kołakowskiego ma bowiem 234 posłów, jeśli inni dołączą, straci większość, a Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry ani Porozumienia Jarosława Gowina być pewnym już nie może, jak dowiodła zarówno kwestia "piątki" (nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt przeszła głosami opozycji przez Sejm i Senat ale prac nad nią nie dokończono) jak regulacji zakładającej bezkarność urzędników na czas pandemii, którą od razu zarzucono. 

W razie wyborów przed terminem PiS może jednak liczyć na przejęcie wyborców Konfederacji, zrażonych zarówno faktem, że w kwestii aborcyjnego zaostrzenia po wyroku TK powtarzała tylko po PiS zamiast mówić swoje jak zniesmaczonych kompromitacją tegorocznego Marszu Niepodległości, który przerodził się w uliczne burdy w policją, wbrew zapowiedziom, że przybierze pokojową postać przejazdu kawalkady samochodów przez miasto.

Wiadomo, że Kaczyński wbrew dotychczasowej taktyce - oponentów zwykle szybko wyrzucał - prowadzi na Nowogrodzkiej rozmowy indywidualne z wątpiącymi posłami. Wiele go to kosztuje, ale alternatywa: wybory przed terminem pozostaje ryzykowna. Raz już się zdecydował i przegrał, w 2007 r. Poza tym na podobne poparcie na wsi jak poprzednio Kaczyński nie ma już co liczył, ale sam wybrał, że będzie inaczej. Wrażliwi na sprawy własnej godności, swobody gospodarowania i własności rolnicy z oburzeniem odebrali możliwość, że ich gospodarstwa nachodzić mogą histerycy z radykalnych wspólnot ekologicznych, przedstawiający się jako organizacje pozarządowe, przetrząsać ich zabudowania i odbierać zwierzęta. Stąd tak gwałtowne rozczarowanie i stanowczy protest. Zaś zbuntowani parlamentarzyści nie tyle szukają szlup ratunkowych - tych wciąż nie widać - co próbują pójść za swoimi wyborcami. Zarówno ich jak Kaczyńskiego i szefa klubu Ryszarda Terleckiego czekają teraz... intensywne ćwiczenia z liczenia. Wyłoni się z nich odnowiona większość albo kurs na przyspieszone wybory.              

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do