
Najpierw miał być Nowy Ład, potem naprędce przemianowano go na "Polski", jeszcze trochę i zostałby "Narodowym" całkiem jak telewizja Jacka Kurskiego, ale dłużej już czekać się nie dało, ponieważ czymś trzeba było przykryć miażdżący dla pisowskiej władzy raport Mariana Banasia, dawnego bohatera opozycji niepdlegościowej, który choć powołany przez PiS na prezesa NIK z rzetelnością urzędnika ogłosił, że premier Mateusz Morawiecki złamał prawo forsując bez podstaw wybory kopertowe przed rokiem, w dodatku bezskutecznie. O sprzyjający rządowej prezentacji klimat mimowolnie postarała się też Platforma Obywatelska, w jej przeddzień dokonując partyjnej dintojry na niezadowolonych posłach.
Miałkość rządowego projektu, który ma dopiero zostać rozpisany na około setkę ustaw, wydaje się oczywista w świetle tych nielicznych znanych już jego parametrów, które przybrały wymiar konkretu. Chociaż ten ostatni nie pojawia się często na polach działania obecnej ekipy.
Kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys zł rocznie to 2500 zł miesięcznie - suma, za którą w wielkiej aglomeracji nie utrzyma się student (cena wynajmu byle jakiego mieszkania w stolicy pozostaje do niej zbliżona) ale to ona określa jakiej grupie władza potrafi podarować ściągany przez państwo haracz. Znam nawet reketerów, którzy są w tej kwestii bardziej wyrozumiali. Ale odłóżmy żarty na bok, bo nie do śmiechu tym, którzy nie porzucili jeszcze kapitalistycznych przyzwyczajeń i z niepokojem patrzą na to, jak władza faworyzuje tych, co przez 30 lat nowego ustroju nawet nie zdążyli ich nabyć.
Wzrosną za to podatki płacone przez osoby zaradne, tworzące miejsca pracy. W efekcie kolejne wykształcone pokolenia poszukają szczęścia na Zachodzie, wielu przedsiębiorców przeniesie firmy tam, gdzie klimat okaże się korzystniejszy.
Skuteczność działań PiS obrazuje los Centralnego Portu Lotniczego, wciąż ugoru, kosztownego w zarządzaniu i pilnowaniu oraz Elektrowni w Ostrołęce - najdroższej ruiny w Polsce Kaczyńskiego.
Multimilioner Mateusz Morawiecki, do niedawna pracujący dla zagranicznego banku za 3,3 mln zł rocznie występuje teraz w roli obrońcy słabszych i niezamożnych, chociaż w dobie katastrofy spowodowanej pandemią nie znalazł dla nich zrozumienia - pracownikom branż, których działalności zakazano administracyjnie (skrywać to miało durne niby uczone słówko lockdown) nakazywano przecież regularnie płacić raty kredytów i zobowiązań - ciekawe z czego - zamiast administracyjnie je umorzyć.
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel obłudnie zauważył, że jeśli o posłów chodzi, to ich obciążenia się nie zmienią. Ich nie, za to nasze na ich rzecz jak najbardziej.
Rok temu, w szczycie pandemii, PiS i PO markujące na użytek oglądaczy Info i TVN-ów plemienny konflikt zgodnie zagłosowały za gorszącą podwyżką wynagrodzeń własnych i ministerialnych, a Barbara Nowacka w stylu blondynki z najpodlejszych seksistowskich dowcipów paplała po korytarzach, że trzeba wyznaczyć pensję pani prezydentowej, skoro jej nie ma, chociaż wcale nie o to była pytana.
Mam już dosyć składania się na wszystkich darmozjadów z tego kraju - to jedna z pierwszych reakcji podatniczki z klasy średniej. Jak najbardziej zrozumiała. Zamiast planu odbudowy z pandemii - los tego europejskiego wciąż pozostaje niepewny, skoro opiera się on na koalicji Kaczyńskiego z Czarzastym - poznaliśmy plan rozwleczenia tego, co jeszcze z gospodarki pozostało. Premiowanie bezradności i uzależnienia od państwa stworzyć ma pisowskiej władzy elektorat trwały, bo obawiający się zmian, jednak założenie to złudne, ponieważ beneficjenci socjalu uznają przecież, że się on im należy i uczucie wdzięczności pozostaje im obce. Wystarczy więc, że kto inny obieca dwa razy tyle... Całkiem jak PiS w 2015 i 2019 roku...
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
[news1169219]
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
złodzieje okradają pracodawców składka zdrowotna 1000 procent do góry