Trudne dzieciństwo na Mokotowie

Nie da się ukryć, że nie jestem zwolennikiem stawiania na warszawskich ulicach milionów słupków drogowych, albowiem jestem zdania, że zdarzają się sytuacje wyjątkowe, kiedy trzeba podjechać w jakieś miejsce samochodem a słupki całkowicie, to uniemożliwiają. I nie mam tu na myśli łamania przepisów a uzyskanie odpowiedniej zgody odnośnych władz na takie parkowanie. Są jednak miejsca, gdzie słupki drogowe, powinny bezapelacyjnie być postawione i w tych miejscach oczywiście ich nie ma. Podobnie jak wyżej wspomnianych słupków brakuje odpowiednich znaków drogowych takich jak zakaz postoju, jak i zatrzymywania lub chociażby białych linii na jezdni, lub na chodniku i znaku określającego odpowiednie parkowanie. Jedno z takich miejsc znajduje się na Mokotowie a dokładnie przy ulicy Nowotarskiej. W okolicy znajdują się sporej wielkości osiedla mieszkaniowe a zamiast rozległych parkingów, są tam rozległe trawniki i skwery.

Nie ma się co dziwić, że każde miejsce, gdzie można zaparkować samochód, jest na wagę złota. Na odcinku ulicy Nowotarskiej mamy bardzo szeroki chodnik, który znajduje się tuż przy ogrodzeniu otaczającym gmach, w którym mieści się szkoła podstawowa i gimnazjum. Na szerokim chodniku stoją zaparkowane samochody, które dosłownie na styk stoją przy samym ogrodzeniu. Nie ma tu mowy o przepisowej odległości, jaką powinni kierowcy zostawić dla pieszych, a nawet piesi w tym dzieci, nie przecisną się między samochodami a ogrodzeniem, ponieważ jest tak mało miejsca. I co najciekawsze dzieci powywieszały na ogrodzeni kartki z prośbą o pozostawienie im choć trochę przestrzeni do poruszania się po chodniku. Niestety kierowcy mają te prośby w poważaniu, albowiem muszą jakoś parkować a dzieci, znajdą sobie inną drogę. Ciekawe czy trudna sytuacja dzieci ulegnie kiedykolwiek zmianie?

Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca: